Właśnie kończą się jedne z najbardziej ekstremalnych zawodów na świecie. Piłkarskie “emocje” to przy nich nic
Ma wyczucie równowagi linoskoczka, w rękach fach kilku rzemieślników i umiejętność koncentracji sapera. Wytrzymałością fizyczną i psychiczną bije na głowę dowolnego piłkarza polskiej reprezentacji, choć ten ostatni słysząc o stawce, o jaką toczy się walka w branży tego pierwszego, zjadłby go śmiechem. Ale żeglarzowi startującemu w regatach okołoziemskich musi chodzić o coś znacznie cenniejszego, niż pieniądze, skoro nagrodą w kończącym się właśnie Volvo Ocean Race - wyścigu o trasie mierzącej 45 tys. mil morskich, wiodącej przez cztery oceany i zahaczającej o sześć kontynentów jest… puchar.
Jako pierwszy do Hagi dotarł Dongfeng Race Team. Podobnie jak członkowie wszystkich innych załóg, ekipa Charlesa Caudreliera przez większą część ostatnich dziewięciu miesięcy spała mniej niż cztery godziny na dobę, żywiła się bezsmakowymi produktami jedzeniopodobnymi, chodziła nieustannie przemoczona i myślała tylko o jednym: jak żeglować jeszcze szybciej, jeszcze sprawniej, jeszcze efektywniej.
Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Ryzyko jest równie wysokie: w pierwszym wyścigu z serii zginęło trzech żeglarzy, w tym roku - jeden. W obu dyscyplinach szansa na wygraną wzrasta wraz z doświadczeniem, ale nawet najwytrawniejsi wyjadacze nie mogą być pewni, że staną na podium, czy nawet że dopłyną bezpiecznie do mety.
Fot. materiały prasowe
Bouwe Bekking•Fot. materiały prasowe
Tegoroczna data graniczna to dobra okazja aby zadać sobie pytanie, które pojawi się w głowie wszystkich tych, którzy celowo lub przypadkiem trafią kiedyś na start jednego z etapów zawodów żeglarskich podobnej skali: dlaczego nigdy wcześniej ich nie śledziłem?
Łódka jest jedna, burty są dwie
Najprostsza odpowiedź może brzmieć: bo całe twoje doświadczenie żeglarskie mieści się na selfie z Darem Pomorza w tle, co tak naprawdę nie powinno to być gigantyczną przeszkodą - lęk wysokości nie wadzi przecież nikomu, aby kibicować skoczkom narciarskim, a w wielu przypadkach nie jest nawet przeciwwskazaniem do wygłaszania eksperckich komentarzy.
Fot. materiały prasowe
Copernicus wczoraj i dziś
Na starcie pierwszego Whitbread Round the World Race w 1973 roku stanęły dwie polskie jednostki: Copernicus i Otago. Załoga pierwszej z nich planowała ambitnie wziąć udział we wszystkich etapach, co dla najmniejszej zgłoszonej do wyścigu jednostki musiało być gigantycznym wyzwaniem. Okazało się jednak, że załoga Zygfryda Perlickiego niewielki metraż nadrabiała determinacją - Copernicus do mety dopłynął szczęśliwie.
Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Team spirit do potęgi
Zwycięstwo w okołoziemskich regatach sprowadza się więc do umiejętności żeglarskich, a właściwie sumy umiejętności, którymi dysponuje załoga. Pokład jachtu tego typu to nie miejsce dla indywidualistów: na łodzi nikt nie ma swojego łóżka, bo śpi się w systemie zmianowym, a powierzchnia życiowa na trasie etapu ogranicza się do kilkudziesięciu metrów kwadratowych.
Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Annie Lush•Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Dowodem na to, że żeglarze przynajmniej organy wewnętrzne mają zbudowane z innej gliny, jest fakt, że już po kilku dniach Lush wstała z łóżka: - Starałam się trochę pomagać na pokładzie. Oczywiście, nie byłam specjalnie przydatna, ale przynajmniej nie siedziałam bezczynnie - tłumaczy.
Fot. materiały prasowe
Wypadek Lush śledził na bieżąco cały świat, jak z resztą całe regaty. Na każdy z pokładów swoje stanowisko miał tak zwany OBR - On Board Reporter, którego zadaniem było dokumentowanie na bieżąco wszystkich wydarzeń. Brzmi jak najlepsza dziennikarska fucha na świecie? Być może, choć łatwo zdecydowanie nie jest..
Fot. materiały prasowe
Roszady reporterów pomiędzy łodziami miały sprawić, że przekaz z etapu na etap będzie coraz bardziej różnorodny. To chyba jednak smaczek, który dostrzegą tylko najbardziej doświadczeni żeglarsko obserwatorzy. Ci, którzy dopiero odkryli bazę multimediów wyprodukowanych przez zespół OBR-ów i tak zamiast na wyłapywaniu różnic w charakterach poszczególnych relacji skupią się powstrzymywaniu przed upadkiem szczęk lecących na podłogi. Powiedzieć, że są niesamowite, to właściwie przemilczeć sprawę
Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe