Morawiecki wolałby, żeby to nie wyszło na jaw. Zaskakujące kulisy dotyczące zmiany ustawy o IPN
Kontrowersyjna ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej wywołała poważny kryzys nie tylko w relacjach polsko-izraelskich. Zakulisowe działania polskiego rządu w celu jego zażegnania były o wiele bardziej zaawansowane niż sądzono. To, co i jak ustalono po cichu, ujawnił dziennikarz izraelskiego Kanału 10 Barak Ravid. Reporter poinformował, że to izraelscy historycy zaakceptowali oświadczenie Mateusza Morawieckiego ws. IPN. Do zażegnania sporu doprowadziła zaś seria tajnych spotkań.
Jak podaje gazeta.pl, Izraelowi zależało na tym, by ustawa o IPN nie wiązała się z ewentualną odpowiedzialnością karną. W tym aspekcie udało się dojść do porozumienia. Z kolei strona izraelska przystała na deklarację "wspierającą polską narrację historyczną po II Wojnie Światowej". Dodajmy, że treść wspólnego oświadczenia mieli aprobować izraelscy historycy.
Tarcia polsko-izraelskie w sprawie nowelizacji ustawy o IPN trwały kilka miesięcy i postawiły Polskę w bardzo niekomfortowym położeniu na arenie międzynarodowej. Obie strony przerzucały się nawzajem oskarżeniami. Ambasador Izraela w Polsce Anna Azari stwierdziła, że "dyplomacja to sztuka możliwego". – Na ten moment można znaleźć formułę, która ustrzeże nauczycieli czy ludzi, którzy byli świadkami II Wojny Światowej, przed karą za to, co powiedzieli. Nie można wsadzać kogoś do więzienia, np. grupki młodych ludzi, bo odpowiadają jakieś głupoty – przekonywała izraelska ambasador. I w tym aspekcie Polska oraz Izrael rzeczywiście doszły w końcu do porozumienia.
źródło: Gazeta.pl