Afront Piotrowicza wobec Kaczyńskiego. Chciano dać prezesowi PiS duże uprawnienia, ale były prokurator PRL odmówił

redakcja naTemat
Jak wielokrotnie informowaliśmy w naTemat, nocne posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka było wyjątkowo burzliwe i bogate w zwroty akcji. A za najciekawszy moment niektórzy mogą uznać ten, w którym Stanisław Piotrowicz uniemożliwił wprowadzenie poprawki pozwalającej Jarosławowi Kaczyńskiemu oficjalnie namaszczać kandydatów na sędziów SN.
Były prokurator stanu wojennego, a dziś poseł PiS Stanisław Piotrowicz odmówił prac nad poprawką dającą prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu oficjalną władzę nad SN. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
"Jarosław Kaczyński namaszcza i przedstawia Prezydentowi Rzeczpospolitej kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego i pierwszego prezesa SN..." – tak miała brzmieć jedna z poprawek, którą próbowano złożyć podczas procesu nowelizacyjnego (niedawno już znowelizowanej przez PiS) ustawy o Sądzie Najwyższym. A mówiąc dokładnie, próbował ją złożyć Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej.

Na projekt nadający wielką władzę samemu prezesowi Prawa i Sprawiedliwości wręcz alergicznie zareagował jednak przewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Stanisław Piotrowicz. Były PRL-owski prokurator – zgodnie z utartą już praktyką – szybko wyłączył Meysztowiczowi mikrofon. – Nie będziemy kompromitować Sejmu nierozważnymi poprawkami – stwierdził.


Oczywiście poprawka zgłoszona przez posła Nowoczesnej miała jedynie wskazać na absurdy rozwiązań wprowadzonych przez PiS w Sądzie Najwyższym. Niemniej, reakcja posła Piotrowicza na pomysł oficjalnego nadania prezesowi Kaczyńskiemu władzy, którą i tak ten polityk zdobędzie, była symptomatyczna.