Młynarska napisała o chorobie i popełniła błąd. Celebryci nie powinni promować takiego "leczenia"

Anna Kaczmarek
Do tego, że celebryci radzą nam jak mamy się odżywiać, ubierać czy zachowywać już się przyzwyczailiśmy. Wielu włącza się w promowanie profilaktyki zdrowotnej. I dobrze, bo dzięki temu, że są znani i podziwiani mogą zrobić coś naprawdę dobrego dla społeczeństwa. Zdarza się jednak, że porady medyczne zaczynają wychodzić daleko poza to, co powinien radzić znany człowiek nie związany zawodowo z medycyną. Pół biedy, jeśli są to porady prawidłowe, ale gorsza jest fascynacja tzw. altmedem, który może zaszkodzić, szczególnie poważnie chorym ludziom.
Agata Młynarska niepotrzebnie promuje nie potwierdzone naukowo metody leczenia. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Ostatnio mogliśmy śledzić w mediach społecznościowych proces walki Agaty Młynarskiej z zaostrzeniem choroby, na którą cierpi. To nieswoiste zapalenie jelit, a dokładnie choroba Leśniowskiego-Crohna. Wszyscy trzymali za dziennikarkę kciuki, która dzięki świetnej opiece lekarskiej (zajmują się nią jedni z najlepszych specjalistów w Polsce) szybko opanowała zaostrzenie choroby. Sukces to dobre, potwierdzone naukowo leczenie i dobrzy specjaliści.


Specjaliści przestrzegają, żeby nie powielać takich sposobów leczenia i nie wierzyć ślepo w to, co publikują w mediach społecznościowych celebryci. No i pod żadnym pozorem nie przerywać terapii zaleconych przez lekarza.


– Stosowanie tzw. metod alternatywnych w leczeniu nieswoistych zapaleń jelit zamiast stosowania uznanych przez naukę terapii to katastrofa. Wszyscy celebryci, nie wnikając już którzy konkretnie, muszą sobie zdawać sprawę, że ich wypowiedzi nie są anonimowe i przy dużej dozie niefrasobliwości mogą doprowadzić do nieszczęścia wielu chorych. W chorobach zapalnych jelit są twarde wytyczne dotyczące terapii - zarówno amerykańskie, jak i europejskie. Każde odstępstwo od tych wytycznych może rodzić działania niepożądane dla leczonych chorych. To są bardzo ciężkie choroby, o niepewnym rokowaniu, obarczone dość dużym ryzykiem powikłań oglónoustrojowych. Trzeba pamiętać, ż ci chorzy bardzo cierpią, to bardzo ciężkie choroby – wyjaśnia naTemat dr Tomasz Romańczyk, gastroenterolog i specjalista chorób wewnętrznych.

Lekarz tłumaczy, że te alternatywne metody, o których możemy przeczytać na forach internetowych i w mediach społecznościowych, w większości dawno zostały przebadane naukowo i wiemy, że ich wartość terapeutyczna jest zerowa. Jeśli polecają je celebryci, to jest to zwyczajnie nieodpowiedzialne.
Dr Tomasz Romańczyk
Gastroenterolog i specjalista chorób wewnętrznych

Opinie osób znanych nie przechodzą bez echa - trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Biorą sobie je do serca nawet osoby wykształcone, inteligentne i niestety później przez to cierpią. Każdy może przeczytać wytyczne dotyczące leczenia nieswoistych zapaleń jelit ECCO, które są oparte na dowodach naukowych. Proszę zauważyć, że w niektórych postaciach tych chorób, co do wszystkich, nie tych alternatywnych metod leczenia, nie ma twardych dowodów, a co dopiero mówić o terapiach, co do których nie potwierdzono ich nieskuteczność. Te wszystkie alternatywne metody nie mają dowodów naukowych na działanie w skali populacyjnej, być może w skali jednostkowej mogłoby tak się zdarzyć, że zadziałają, ale też nie można tu wykluczyć efektu placebo. Placebo potrafi mieć ponad 40 proc. skuteczności w chorobach zapalnych.

Jako dodatek są nieprzewidywalne
Część chorych może jednak uwierzyć celebrytom, ale na wszelki wypadek "tylko” dodać leczenie alternatywne do tego potwierdzonego naukowo, bez porozumienia z lekarzem.

Specjalista zaznacza, że trzeba pamiętać, że wszystkie leki, ale też te środki alternatywne, mają działania niepożądane. Bardzo trudno jest ocenić, jakie wystąpią przy przyjmowaniu danej mieszanki substancji. Jeśli decydujemy się na "alternatywne metody leczenia”, to ryzykujemy podwójnie, na własne życzenie. Tylko jeśli mówimy o tym publicznie, to ryzyko dotyczy nie tylko nas, ale też wielu osób. Tu mamy do czynienia z odpowiedzialnością społeczną.

– Pamiętam jak jedna z celebrytek oburzała się publicznie, że lekarze w ramach terapii półpaśca podają jej leki przeciwpadaczkowe, które rzeczywiście podaje się również w leczeniu półpaśca. Celebrytka twierdziła wówczas, że wyleczyła chorobę… pastą do zębów, która w swoim składzie miała substancję przeciwbólową – opowiada dr Romańczyk.

Chorzy na nieswoiste zapalenia jelit nie powinni brać na poważnie takich niepotwierdzonych naukowo metod leczenia. Dzisiaj chodzi o lajki na Facebooku, ale kto jutro zajmie się tymi, którzy będą mieli nawrót choroby lub stracą jelito, bo przerwali leczenie na rzecz takiej terapii?

– To jest grupa ciężko chorych, cierpiących osób. Brakiem pokory jest mówienie im, że tylko ja cierpię. Ja mam wielką pokorę wobec tych osób i staram się dawać im bardzo dużo swojej empatii. Nigdy nie pozwoliłbym sobie, żeby polecić im jakąś terapię, na skuteczność której nie mam absolutnie żadnych dowodów. Tu nie chodzi nawet o relację lekarz -pacjent, ale o brak zaufania do całego systemu ochrony zdrowia, do dowodów naukowych, do racjonalności w myśleniu – podkreśla dr Romańczyk.

Wielu żałuje, że zaufało "alternatywie”
Lekarz dodaje, że w ciężkiej chorobie zrozpaczony pacjent czasami "chwyta się brzytwy”, ale od tego jest lekarz, osoba nadzorująca leczenie, żeby powiedzieć: nie rób tego, to może przynieść ci więcej szkody, niż pożytku.

– Pamiętam pacjentkę, pewnie będę ją pamiętał do końca swojego życia, która trafiła do mnie w bardzo ciężkim stanie. Młoda dziewczyna z wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego. Jak zaszła w ciążę, stwierdziła wbrew lekarskim zaleceniom, że odstawi leczenie. W efekcie, po ciąży, była osobą bardzo okaleczoną - żeby ją ratować usunięto jej jelito i macicę. To było kilkanaście lat temu, cały czas przed oczami staje mi obraz tej kobiety i jej tragedii. To może drastyczny przykład, ale właśnie takie historie potrafią się wydarzyć, jeśli chorzy rezygnują z leczenia, poddają się pseudoterapiom. Ta pacjentka trafiła do mnie już bardzo chora, pomagałem jej jak tylko mogłem, ona "pluła sobie brodę”, że posłuchała podszeptów ludzi, którzy wydawali jej się mądrzy. Sama też jest wykształconą, mądrą osobą – mówi nasz rozmówca.

Przed odstawianiem terapii zaleconej przez lekarza przestrzega też rzecznik Towarzystwa "J-elita" Jacek Hołub, kiedy pytamy go o zastąpienie leczenia tzw. metodami alternatywnymi.

– W naszym stowarzyszeniu zetknęliśmy się z wieloma osobami, które odstawiły leczenie bez konsultacji z lekarzem i nie skończyło się to dla nich dobrze. Dlatego radzimy, by nie podejmować decyzji w tak ważnej sprawie w oparciu o niesprawdzone informacje. Mówmy lekarzom o naszych wątpliwościach, a jeśli chcemy wspomagać terapię, np. probiotykami lub ziołami, pytajmy o zdanie specjalistów, żeby nie wydawać pieniędzy bez sensu albo sobie nie zaszkodzić - mówi rzecznik Towarzystwa "J-elita" Jacek Hołub, od 17 lat zmagający się z chorobą Leśniowskiego-Crohna.

Tak jak nie oddajemy samochodu do naprawy np. kucharzowi, tylko mechanikowi samochodowemu, tak samo nie oddawajmy naszego zdrowia i życia w ręce ludzi, którzy na leczeniu się nie znają. Nie ważne, czy pisze na ten temat znana lub mniej znana celebrytka. Nawet jeśli bardzo podziwiamy taką osobę, to pamiętajmy, że więcej na temat chorób i leczenia wie lekarz… Chyba, że nasz celebryta jest lekarzem.