Okrzyknięto go "prowokatorem". Modlinger tłumaczy, dlaczego atakował policjantów
Michał Modlinger został oskarżony o użycie przemocy wobec policjantów 26 lipca podczas manifestacji pod Pałacem Prezydenckim w obronie sądów. – To było nieodpowiednie, ale protestu nie żałuję – powiedział w wywiadzie dla portalu OKO.press.
Policjant wykrzyczał "wypier..."
Do fali hejtu na niego przyczyniła się też na pewno publikacja sympatyzującego z Prawem i Sprawiedliwością wPolityce.pl. Serwis braci Karnowskich napisał, że dziadek Modlingera był stalinowskim prokuratorem.
Wyroków śmierci mam już kilka
– Czytałem komentarze, że dla takich, jak ten skaczący osobnik, może komory gazowe powinny dalej obowiązywać (...) Wyroków śmierci mam już kilka, obietnic pobić i wyzwisk od ubeków kilkadziesiąt – czytamy w wywiadzie.
– Dziadek był oficerem w prokuraturze. Wykładał w szkole w Warszawie, uczył prokuratorów. Nie chcę go wybielać. Ale nawet gdyby było inaczej i był zbrodniarzem komunistycznym skazującym na śmierć AK-owców, jak wiele osób sugerowało, to ja jestem tylko jego wnuczkiem – tłumaczył Modlinger OKO.press.
Modlinger usłyszał dwa zarzuty: użycia wobec dwóch funkcjonariuszy przemocy w postaci popychania i odpychania w celu zmuszenia ich do zaniechania czynności służbowej związanej z zabezpieczaniem zgromadzenia publicznego odbywającego się przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, a także znieważenia ich słowami obelżywymi.
Przypomnijmy, podczas manifestacji w obronie sądownictwa policja użyła gazu. Mundurowi twierdzą jednak, że demonstrujący pod Pałacem Prezydenckim rozpylili go jako pierwsi. Demonstrowało tam kilka tysięcy osób. Kilka godzin wcześniej prezydent Andrzej Duda podpisał kolejne przepisy m.in. o Sądzie Najwyższym, które ułatwiają przejęcie tej instytucji przez opcję rządzącą.
źródło: Oko.press
Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej