Miasto, w którym rządzi PiS, znalazło sposób, jak nie blokować "Kleru"

Rafał Badowski
W piątek premiera "Kleru" w polskich kinach. Film cieszy się olbrzymim zainteresowaniem. Mimo to niektóre miasta w Polsce zdecydowały się projekcje zablokować. I może właśnie dlatego zainteresowanie filmem przerosło wszelkie oczekiwania.
"Kler" w dniu premiery cieszy się olbrzymim zainteresowaniem. fot. Bartek Mrozowski
Na nietypowe rozwiązanie zdecydowało się kino Metalowiec w Kraśniku (woj. lubelskie). Rządzi tam Prawo i Sprawiedliwość. Bilet na film będzie droższy niż zwykle . Kosztuje nie 15 a 20 zł. Przyczyna ma być jednak czysto ekonomiczna. Kino spodziewa się, że i tak zarobi na filmie.

I obejrzą go tylko dorośli (zdaniem dystrybutora mogą to robić widzowie minimum 15-letni). Będą tylko dwa seanse dziennie "Kleru" – dla porównania, w jednym z wrocławskich kin będzie ich aż 22.

– Kino rządzi się swoimi prawami, zaś moją rolą nie jest cenzurowanie. Skoro kiedyś sami walczyliśmy z cenzurą, to dlaczego teraz mielibyśmy ją wprowadzać – mówi Wojciech Gołoś, dyrektor samorządowego Centrum Kultury i Promocji w Kraśniku.


Ogromne kontrowersje, jakie wywołał "Kler", wpłynęły na zainteresowanie filmem Wojciecha Smarzowskiego. W kinach padają rekordowe liczby seansów w dniu premiery.

Trudno przypomnieć sobie równie żywiołową dyskusję, jaką rozpętałby polski film i to na wiele tygodni przed premierą. Z pewnością darmową reklamę obrazowi zrobiły też miasta, które nie pokażą – przynajmniej na razie – tej produkcji.  W myśl zasady: zakazany owoc smakuje najlepiej.

źródło: "Dziennik Wschodni"