Oburzenie po akcji CBA w KNF. "Miło, że poczekali, aż Chrzanowski uporządkuje papiery"

Mateusz Marchwicki
Afery wokół KNF ciąg dalszy. Funkcjonariusze CBA wkroczyli do siedziby Komisji w celu zabezpieczenia dokumentacji. Problem jednak w tym, że kilka godzin przed nimi w swoim dawnym biurze był zdymisjonowany szef KNF Marek Chrzanowski.
W Polsce wybuchła fala oburzenia na tempo akcji CBA w KNF. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Po dymisji Marka Chrzanowskiego związaną z publikacją "Gazety Wyborczej" zaczęły działać służby. Do siedziby Komisji Nadzoru Finansowego wkroczyli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego.

Sęk w tym, że zrobili to kilka godzin po tym, jak były już szef KNF wrócił z Singapuru i miał dostęp do swojego gabinetu. Miał więc czas na ewentualne ukrycie lub zniszczenie dokumentów, które mogłyby świadczyć o nadużyciach. Po tej informacji, ruszyły komentarze mówiące o skrajnym braku profesjonalizmu służb.