"Głosujcie, dziwki". Tak łódzki radny zachęcał do głosowania podczas posiedzenia Rady Miasta

Mateusz Marchwicki
Miało być śmiesznie i z energią, ale nie do końca wyszło. Bartosz Domaszewicz, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi, pozwolił sobie na niewybredny podpis pod zdjęciem z sesji Rady Miasta. "Vote bitches", czyli "Głosujcie dziwki" napisane w setną rocznicę uzyskania przez kobiety praw wyborczych wzbudziło oburzenie i niesmak.
Miało być z dystansem. Łódzkiemu radnemu żart jednak nie wyszedł. Fot. Tomasz Stańczak/Agencja Gazeta
Podczas sesji łódzkiej rady radni uczcili sto lat praw wyborczych kobiet w Polsce. Nadali nawet sali obrad imię Łódzkich Włókniarek. Z tej okazji wiceprzewodniczący Rady Miasta Bartosz Domaszewicz z PO wrzucił na Instagrama zdjęcie z obrad. Widać na nim, jak wykonuje gest charakterystyczny dla raperów. Zdjęcie opatrzone jest dużym napisem "Głosujcie, dziwki" w języku angielskim.
Fot. screen z instagram.com/domaszewiczb
Już po publikacji wiceprzewodniczący zapewnił, że nie chciał nikogo urazić, a jego wpis i zdjęcie nie jest nawiązaniem do rocznicy. Swoją instagramową wrzutkę nazwał "autoironią".


– Na tej sesji zajmowaliśmy się też innymi rzeczami. Wiązanie żartobliwego wpisu na prywatnym koncie mediów społecznościowych jest przerysowaniem. W żaden sposób nie odnosiłem się do obrad – powiedział cytowany przez TVN24. – Żart był kierowany tylko i wyłącznie w moją stronę. Na fotografii widać mnie za dużym, pięknym stołem. A ja od zawsze staram się mieć dystans do samego siebie. I tak jest od lat – dodał.

Miało to być nawiązanie do tekstów raperów i hip-hopowców, na których wychował się Domaszewicz.

Wpis doczekał się tez komentarza ze strony miejskiej opozycji. – To dowód na wysoki brak kultury – powiedziała Marta Grzeszczyk, rzeczniczka klubu Prawa i Sprawiedliwości w łódzkiej radzie. I zapytałała, kogo miał na myśli radny PO: wszystkich radnych czy kobiety zasiadające w radzie.

W obronę radnego PO wziął jeden z dyrektorów łódzkiego ratusza. Zwrócił uwagę na brak dystansu w polskiej polityce, którym cechuje się zachodnia demokracja. "Z jednej strony chcemy czerpać wzorce, z drugiej strony ich użycie potrafi niespodziewanie budzić oburzenie. Zatem mamy do czynienia albo z brakiem zrozumienia, albo hipokryzją" – napisał.

źródło: tvn24.pl