Dantejskie sceny w Paryżu. Płonące ulice i samochody, wielu rannych, snajperzy na dachach

Bartosz Godziński
W stolicy Francji toczy się regularna bitwa. To wyraz sprzeciwu wobec podwyżkom podatków od paliwa. "Żółte kamizelki" demonstrują od dwóch tygodni, ale protest dzień po dniu przybierał na sile. W czasie weekendu w centrum Paryża działy się nieprawdopodobne sceny. Filmy zamieszczone na Twitterze nie pozostawiają jednak złudzeń.
Na ulicach Paryża toczy się regularna bitwa Screeny z Twitter.com/AnkaraChronicle / Twitter.com/PrisonPlanet
W manifestacjach we Francji brało udział conajmniej 75 tysięcy osób - podaje tvn24.pl. Według policji w samej tylko stolicy w sobotę rannych zostało co najmniej 65 osób, w tym 11 policjantów, a 140 ludzi zatrzymano. Dantejskie sceny w centrum Paryża
Na ulicach zapanował chaos. Poniższy film został nakręcony z samego serca starć między policją a demonstrantami. Protestujący obrzucili funkcjonariuszy kostką brukową. Nawet manifestacje w Polsce w ostatnich latach - czy to w obronie sądów czy Marsze Niepodległości nie były tak zaciekłe, a w bezpośrednich walkach z mundurowymi nie brało udziału aż tyle osób. A tak wyglądało zniszczone miasto nocą. Doszło do podpaleń, centrum stało się pobojowiskiem, a widok poprzewracanych aut poraża. Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta. Na dachach budynków pojawili się nawet... snajperzy. O ile wzrosły ceny paliwa we Francji?
Aż trudno uwierzyć, że te dantejskie sceny to pokłosie podwyżek cen paliw. W Polsce przybrały jak na razie formę pokojowego bojkotu stacji benzynowych.


Podwyżki cen paliwa we Francji są częścią polityki rządu Emmanuela Macrona. W ciągu ostatnich 12 miesięcy jego cena we Francji wzrosła o 23 proc. o ok. 1,51 euro za litr, co jest najwyższym poziomem od początku XXI wieku. Od stycznia mają być kolejne podwyżki - zwłaszcza paliwa typu diesel. W tym roku jego cena wzrosła o 7,6 eurocentów za litr, a w przyszłym jeszcze o 6,5 eurocenta - czytamy na stronie tvn24.pl.

Rząd chce w ten sposób nakłonić do wymiany aut z silnikami diesla, które są bardzo szkodliwe dla środowiska. Mieszkańców wsi i mniejszych miast na to nie stać - i to oni głównie protestują. Z powodu zamieszek premier Francji Edouard Philippe nie przyjedzie do Katowic na szczyt klimatyczny COP24.