Sekrety prałata Jankowskiego po latach wychodzą na jaw. Kolejne opowieści molestowanych przed laty dzieci

Mateusz Marchwicki
Pedofila w polskim kościele katolickim to nie tylko wydarzenia kilku ostatnich lat. Na jaw wychodzą właśnie kolejne historie dzieci molestowanych przez prałata Henryka Jankowskiego w gdańskiej parafii św. Brygidy. Historie sprzed lat opowiedziane dziennikarce "Dużego Formatu" są wstrząsające.
Historia prałata Henryka Jankowskiego powraca. Fot. Damian Kramski/Agencja Gazeta
Wspomnienia sprzed lat
Poruszające i bolesne wspomnienia o tym, co przed laty działo się w parafii św. Brygidy w Gdańsku, opowiedziała dziennikarce "Dużego Formatu" Barbara Borowiecka, która dopiero po 50 latach zdecydowała się na ujawnienie tego, co działo się tam w latach 70.

– Ojciec pobił ją, gdy powiedziała, że jest w ciąży. Potem skoczyła – tak zaczyna historię swojej koleżanki Ewy pani Barbara. Ewa jako nastolatka rzuciła się z okna mieszkania. Pani Barbara miała wówczas 12 lat, Ewa prawie 16. Były koleżankami z podwórka. Rozmówczyni "Dużego Formatu" mieszkała w XIX-wiecznej kamienicy przy Łąkowej 62, Ewa obok.


– Była jeszcze dzieckiem. Jej matka powiedziała sąsiadce, że zostawiła list: "Nie będę miała dziecka Jankowskiego. Może teraz uwierzycie, że zostałam zgwałcona".

O zachowaniu ówczesnego wikarego wiedziały wszystkie okoliczne dzieci. – Wszystkich paraliżował wstyd. Nikt nie powiedział: "Ksiądz mnie dotykał tu i tam". To były półsłówka typu: "A ty nie wiesz, co Jankowski robi?". Ewa, gdy zaszła w ciążę, powiedziała mi: "Przez Jankowskiego mam problem". Potem zaczęła popłakiwać, na koniec nie wychodziła z domu, tylko siedziała w oknie. Potem skoczyła – opowiada Barbara.

Sama Barbara była wielokrotnie atakowana przez księdza Jankowskiego. – Dopadł mnie z 10, może nawet 20 razy – zaczyna. – Ale nie jestem w stanie odtworzyć tego w porządku. Pamiętam strzępy zdarzeń, wyrwane z czasu, z chronologii. Był jak bestia – opowiada.

Przypomina sobie także pierwszy raz, gdy Jankowski ją zaatakował. – Chciałam uciec przez strych i wybiec drugim wejściem. Ale tym razem drzwi były zamknięte. Dopadł mnie, gdy szarpałam się z klamką. Dotykał piersi, powiedział, że pokaże mi, co to znaczy od tyłu. Wkładał ręce w majtki i próbował je zdjąć. Nie udało mu się. Pamiętam, że miałam spódniczkę na gumce, naciągnęłam majtki tak, że trzymałam je w zębach i odpychałam się rękoma. Byłam przerażona, nie rozumiałam, czego chce, co to znaczy "od tyłu". A on mówił: "Ja ci pokażę, jak się spuścić". Był obleśny – wspomina cytowana przez "Duży Format" pani Barbara.

Śledztwa prokuratury
Takich historii dotyczących "skłonności" znanego sprzed laty na całą Polskę prałata Henryka Jankowskiego było więcej. W 2003 roku do prokuratury trafiła sprawa nastoletniego Sławka, który uczestniczył w przyjęciach Jankowskiego, rozlewał na nich alkohol, nocował u księdza, wyjeżdżał z nim na ferie i wakacje do Hamburga i Rzymu.

Śledztwo w sprawie molestowania Sławka przez Jankowskiego zostało w 2004 roku umorzone, pomimo opinii biegłej psycholog mówiącej, że nastolatek zataił to, co działo się na plebanii. Tak samo stało się z prowadzonym prawie równolegle śledztwem dotyczącym nastoletniego Piotra, który uciekł z domu i trafił na noc na plebanię. – Pojechaliśmy zagranicznym samochodem na plebanię. Chciałem się wykąpać, ksiądz otworzył drzwi łazienki i przyglądał się, kazał mi odwrócić się przodem. Potem zrobił mi herbatę, podał kanapki, podczas kolacji opowiadałem księdzu, dlaczego uciekłem z domu. Po pół godzinie Jankowski powiedział, że mogę zostać na plebanii, jeśli będę z nim spał w jednym łóżku. Było mi wszystko jedno, ledwo stałem na nogach – zeznawał w 2004 roku nastolatek.

– Gdy oglądałem jeden z obrazów, ksiądz podszedł do mnie i zaczął głaskać po głowie, po chwili muskał ustami policzki. Kiedy pocałował mnie w usta, odruchowo odepchnąłem go. Jankowski skarcił mnie i kazał się rozebrać. Gdy stałem nagi, proboszcz spytał się, czy napiję się drinka. Szybko wychyliłem szklankę i zaszumiało mi w głowie. Ksiądz jedną ręką rozpiął rozporek, drugą trzymał mnie mocno za plecy. Klęknąłem, wtedy zbliżył się i włożył mi członka do ust. Powiedział, że nie będę tego żałował. Po wszystkim zrobiło mi się niedobrze i pobiegłem do toalety zwymiotować. Rano Jankowski dał mi 1000 złotych i wypchnął za drzwi. "Należy ci się, bo byłeś dobry" – zeznawał dalej.

Kara
Wszystkie te historie były znane biskupom gdańskim, którzy przez lata nie reagowali. Dopiero w 2004 orku (i to z powodu kazań zawierających treści jawnie antysemickie), prałat został ukarany zakazem głoszenia kazań i przestał być proboszczem kościoła św. Brygidy. Cztery lata później karę anulował abp. Sławoj Leszek Głódź.

31 sierpnia 2012 roku 2,6-metrowy pomnik księdza Jankowskiego stanął na cokole twarzą w stronę bazyliki mariackiej. Pieniądze na jego budowę przekazał choćby prezydenta Gdańska Paweł Adamowicz.

Przypomnijmy, Henryk Jankowski był także kapelanem "Solidarności". Związany był z Lechem Wałęsą, Andrzejem Gwiazdą, rządem solidarnościowym, później z Andrzejem Lepperem. Znany był z zamiłowania do luksusowych samochodów, mebli, ubrań i trunków. Według danych IPN był kontaktem operacyjnym SB o pseudonimie "Libella" vel "Delegat". Zmarł w lipcu 2010 roku.

Cały reportaż "Dużego Formatu" można przeczytaćtutaj.