"Shrek" na kwasie. 200 osób nakręciło najdziwniejszy film roku: "Chcieliśmy być częścią dziedzictwa"

Bartosz Godziński
Skrzyknij ponad dwieście osób w internecie, niech każda zrobi wybraną scenę po swojemu i zmontuj to w jedną całość. Tak powstał "Shrek Retold". Historia zielonego ogra została odtworzona na nowo i wrzucona do sieci. Produkcję w kilka dni obejrzało ponad milion osób, a mi udało się porozmawiać z reżyserem i twórcami.
Fani nakręcili remake "Shreka". Jest niezwykle kreatywny i... specyficzny Screen z "Shrek Retold" / YouTube
Fenomen "Shreka" doskonale obrazuje metafora cebuli z filmu. Ma warstwy. Na zewnętrznej są zwykli widzowie, którzy lubią ten film i rzucą okiem, kiedy leci w telewizji. Kolejna warstwa to internauci, który docenia produkcję Dreamworksa - często ironicznie, tworzą memy i parodie.

W samym środku cebuli są hardcore'owcy, którzy od kilku lat spotykają się w USA na zlocie fanów - Shrekfest. Nakręcili również zwariowany hołd dla swojego ukochanego filmu.
– Dlaczego uwielbiam "Shreka"? Jest historią o kochaniu siebie i innych nie ze względu na odmienność, ale właśnie z powodu niej. To film o przezwyciężaniu złości i strachu na rzecz miłości, imprez i bąków – wyjaśnia naTemat jeden z twórców, Kevin Gonring.


"Serio, serio"
"Shrek Retold" to wariacja na temat popularnego filmu. Odtwarza całą historię scena po scenie i każda jest autonomiczną interpretacją artysty/amatora. W tym internetowym kolażu użyto praktyczniej każdej techniki animacji - od komputerowej grafiki rodem z Amigi, przez kolorowanki i anime, na fragmentach z żywymi aktorami (nie) kończąc. Do tego muzycy nagrali covery wszystkich piosenek z filmu.

Jeśli potraktujemy to jako sztukę internetową, to "Shrek Retold" jest jej kumulacją, gdyż ukazuje szeroki przekrój tego, co tworzy spora rzesza e-artystów (u nas takim ambasadorem jest Klocuch12). Zresztą, przekonajcie się o tym na własne oczy i uszy. Na YouTube jest dostępny cały film. I to za darmo. Serio, serio:
"Shrek Retold" co chwile zaskakuje i nawet jeśli początkowo podchodzimy do niego sceptycznie, to jego różnorodność, nieustanne mrugnięcia okiem i wiele niespodzianek sprawiają, że trudno się od niego oderwać. Jesteśmy ciekawi czym nas jeszcze twórcy zaskoczą. A kieruje nimi ułańska fantazja.

Dobrze znane sceny oraz dialogi są przedstawiane w tak niedorzeczny sposób, że często parskałem przed ekranem. Czasem robi się też naprawdę psychodelicznie i myślimy sobie "co u licha?". Wypadałoby wcześniej obejrzeć oryginalny materiał (o ile ktoś jeszcze tego nie zrobił), by zrozumieć co się wyprawia na ekranie. Na trzeźwo też trudno dostrzec artyzm tego internetowego dzieła.
"Dobra, ty zajmij się smokiem, ja biorę na siebie schody"
Remake nie powstał w jednym studiu, gdzie sztab osób siedział, animował i montował. To kolektywna praca osób rozsianych po świecie i pokaz możliwości jakie daje internet.

– Zacząłem od oglądania filmu i pieczołowitego sporządzenia notatek o początkach i końcach scen. Wrzuciłem to ze szczegółami do sieciowego dokumentu Google i rozesłałem do ludzi w całym internecie, zachęcając ich do włączenia się do projektu. Kiedy odesłali mi swoje fragmenty, zszyłem je w jedną, spójną całość – opisuje proces produkcji reżyser Grant Duffrin.

W teorii wydaje się to proste, ale możemy się domyśleć ile było przy tym dłubania. – To było do zrobienia, ale nie zdawałem sobie sprawy ile to będzie wymagać pracy. Zajęło to rok – dodaje reżyser. – Planowaliśmy zrekonstruować "Shreka" od dawna. Jeszcze przed organizacją Shrekfestu. Po prostu teraz zebraliśmy odpowiednią renomę, by włączyć w to ludzi – tłumaczy naTemat reżyser i koordynator festiwalu Grant Duffrin.

– Chcieliśmy być częścią dziedzictwa "Shreka" – dodaje jeden z twórców, Eric Nitshcke.

"Shrek to miłość, Shrek to życie"
Doskonała animacja weszła na ekrany kin w 2001 roku. Od tamtego czasu "Shrek" ciągle żyje w umysłach fanów i w internecie. Określenie "kultowy" dosłownie do niego pasuje i choć jego fandom nie jest tak duży jak w przypadku "Gwiezdnych wojen", to ciągle ma spore grono zielonych wyznawców na całym świecie.

– Każda scena jest pa-mem-tna, ma świetny soundtack, coś nostalgicznego i fajny przekaz – wyjaśnia Kevin, jeden z twórców remake'u. – "Czy leci z nami pilot?" i "Naga broń" stały się kultowe, bo parodiowały to, co popularne. To samo "Shrek" zrobił z baśniami.
– Wszyscy wiedzieliśmy, że to jakościowy film, ale nie oczekiwaliśmy, że przejdzie próbę czasu. Czciłem ten film zarówno jako dziecko, jak i dorosła osoba – mówi Eric Nitshcke. – Wielu spodziewało się, że się film się zestarzeje, a jest tak naprawdę odwrotnie. Ze wszystkim, z wyjątkiem animacji.

Za produkcję odpowiada 3GI Industries. Firma ma na koncie nie tylko "Shrek Retold", ale i utrzymaną w podobnym stylu "Gwiezdne wojny" i "Robocopa". Kiedy zapytałem o plany na kolejne projekty, reżyser początkowo nie był zainteresowany. Granta przekonał jednak Eric, który wpadł na pomysł remake'u "Kosmicznego meczu" z podtytułem "Rewanż".