Zamówili na Jasnej Górze mszę za Polskę wolną od faszyzmu. Paulini pieniądze wzięli, intencji nie odczytali
To miała być msza w intencji Polski wolnej od faszyzmu. Jednak Paulini z Jasnej Góry do zebranych opozycjonistów powiedzieli, że chyba przybyli w złe miejsce – podaje "Gazeta Wyborcza". To było drugie podejście ludzi związanych z opozycją do tego, żeby taką mszę odprawić, i drugie nieudane. W międzyczasie Narodowcy mogli sobie na błoniach klasztoru palić transparenty Obywateli RP.
Zakonnicy ostatecznie uznali, że nie ma na Jasnej Górze miejsca na demonstracje polityczne. Jeden z przybyłych usłyszał nawet, że "chyba pomylił miejsce".
Warto też podkreślić, że było to już drugie podejście środowisk opozycyjnych do przeprowadzenia mszy w tej świątyni w tej intencji. Rok temu radna PO i założycielka stowarzyszenia Demokratyczna RP Jolanta Urbańska usłyszała od władz klasztoru, że nie ma potrzeby urządzania takich mszy, bo w Polsce nie ma faszystów i nacjonalistów.
I można by zakonnikom nawet przyznać rację w kwestii ucieczki od zaangażowania politycznego, gdyby nie pewien szczegół. Mianowicie tylko ludzie związani z opozycją wobec rządów tak zwanej dobrej zmiany są na Jasnej Górze tak niemile widziani.
Narodowcy nie mają takich problemów. Mogą odpalać race z błoni należących do klasztoru, są komplementowani przez przeora, który nazywa ich prawdziwymi patriotami, środowiska kibolskie też mogą się modlić przed obrazem Matki Boskiej bez najmniejszych przeszkód.
źródło: Gazeta Wyborcza