Nie wierzyłeś, że "leżaki" poszły na kebaby? Słoweńskie śledztwo rozwiewa wątpliwości

Adam Nowiński
Po publikacji "Superwizjera" o "leżakach" wielu nie dowierzało mediom, które donosiły, że wołowina z chorych lub padłych krów miała być wykorzystywana jako mięso do kebabów. Twierdzono, iż to niemożliwie, gdyż te dania powinno robić się z baraniny. Teraz Słoweńcy rozwiali jednak wszelkie wątpliwości w sprawie jakości europejskich kebabów.
Słoweńcy nie mają wątpliwości. To czarna prawda dot. leżaków z Polski. Fot. Shanti Hesse / Shutterstock.com
"Jak to możliwe, że chore mięso krów trafiło do kebaba? Przecież tam dają albo kurczaka, albo baraninę" – pisali smakosze kababów pod tekstem dotyczącym śledztwa "Superwizjera" TVN24. Wielu po prostu nie wierzyło, że w barach z kebabem można zjeść wołowinę.

Wszelkie wątpliwości w tej sprawie rozwiali ostatecznie słoweńscy inspektorzy Ministerstwa Rolnictwa, Leśnictwa i Żywności. Z relacji Zurnal24.si wynika, że jeden ze słoweńskich importerów zamówił z Polski przez Niemcy setki kilogramów mięsa z "leżaków". Stanowiło ono produkty przeznaczone właśnie na kebab.


Reportaż "Chore bydło kupię" został wyemitowany przez stację TVN24 kilka dni temu. Jego współautor Patryk Szczepaniak zatrudnił się w ubojni, by udokumentować oraz pokazać sposób produkcji mięsa z chorych i padłych krów.

W jednej z nagranych przez niego scen mogliśmy zobaczyć, jak szeregowi pracownicy zakładu sami przybijają pieczątki poświadczające badania weterynaryjne.

źródło: Zurnal.si