Lawina zabiła jego uczniów. Ogromny odzew ws. pomocy dla nauczyciela z Tychów – musi zapłacić 140 tys. zł
Jeszcze o godzinie 10. z minutami na zrzutce dla nauczyciela było ponad 50 tys. złotych. O godzinie 15.00 kwota przekroczyła 80 tys. i cały czas rośnie. W komentarzach pod adresem emerytowanego nauczyciela geografii, który ma zapłacić 140 tys. zł zadośćuczynienia za tragedię w Tatrach w 2003 r., płyną same dobre słowa. Mnóstwo ludzi chce mu pomóc. Informacja o internetowej zbiórce rozchodzi się błyskawicznie.
To niewyobrażalna tragedia dla rodziców, którzy stracili swoje dzieci. Ale też dla nauczyciela, który zabrał swoich uczniów na tę wyprawę. Dziś jest na emeryturze. – Myślę, że posiwiał trzy razy. To wielkie obciążenie żyć z taką świadomością. Myślę, że do końca życia będzie miał z tym problem. Żadna kara finansowa za to, co się stało, nie zmyje kary, którą sam czuje na sobie – mówi naTemat himalaista Krzysztof Wielicki.
Wielicki zna Mirosława Sz. Obaj są z Tychów, spotkali się w klubie wysokogórskim w Katowicach. Dzieci himalaisty chodziły do I Liceum Ogólnokształcącego im. Leona Kruczkowskiego w Tychach. Pan Mirosław uczył je geografii.
To na jego zaproszenie Krzysztof Wielicki nie raz odwiedzał tę szkołę i opowiadał licealistom o himalaizmie. – To był nauczyciel z pasją, był aktywny, czego dziś często u nauczycieli brakuje. On nie wychodził do domu o godzinie 14., tylko starał się coś młodzieży organizować. Był z tego znany w środowisku – wspomina.
To samo piszą kobiety, byłe absolwentki LO w Tychach, które zorganizowały internetową zbiórkę pt. "Zadośćuczynienie za tragedię w Tatrach". "Każdy kto zna Pana Mirosława Szumnego wie, że to wspaniały człowiek, kochający góry i chętny do pomocy każdemu. Świetny nauczyciel z pasją, która zarażał młodych ludzi. To nie czas na ocenianie. To czas na pomoc" – czytamy.
Inicjatorki zbiórki piszą, że wyrok zwala z nóg i dla każdego jest to astronomiczna kwota. "Pomóżmy zebrać nauczycielowi zasądzoną kwotę" – apelują.
"Żadna kwota nie zrekompensuje mu tej straty"
Cel zbiórki – 140 tys. zł. Taką kwotę nauczyciel geografii ma zapłacić jednemu z ojców, któremu 28 stycznia 2003 roku lawina pod Rysami zabrała dwóch synów.
Andrzej M. pozwał nauczyciela i miasto Tychy. Kilka dni temu Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji. Uznał też, że miasto Tychy, z powodu przedawnienia, nie musi wypłacać zadośćuczynienia.
– Żadna kwota nie zrekompensuje mu tej straty, ale w ocenie sądu przyznane zadośćuczynienie złagodzi skutki tragedii, jaka go dotknęła. Sąd wziął pod uwagę okoliczności tragedii, wstrząs psychiczny, cierpienie powoda, a także poczucie jego osamotnienia – uzasadniała Ewa Jastrzębska z Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
"Nie jest pan sam"
Informacja o zbiórce dla nauczyciela rozchodzi się bardzo szybko. "Ludzie potrzebna pomoc! (...) Dajmy w ten sposób wyraz tego, że mimo iż rzeczywiście popełnił błąd, nie jest potępiony przez wszystkich. (...) Na koniec. Módlmy się za wszystkie ofiary tej tragedii – tego oni potrzebują najbardziej. Nie zemsty" – to wpis z jednego z blogów.
Niektórzy są w szoku, że odzew jest taki duży. Pieniądze wpłaciło ponad 1600 osób, wśród nich wielu byłych uczniów geografa, również nauczyciele, w geście solidarności.
– To był wspaniały nauczyciel. Mnóstwo młodzieży zaraził swoją pasją do gór. Proszę poczytać komentarze osób, które wpłacają pieniądze. To złoty człowiek – mówi nam jedna z byłych uczennic pana Mirosława.
Krzysztof Wielicki słyszał o tej zbiórce. – Ona nie ma być potwierdzeniem, że nie było jego winy. Od tego są sądy. To odruch solidarności, gdy ktoś jest w potrzebie. Pokazuje, że nie zostawia się go samego. Jest świadectwem tego, że mimo wszystko popieramy ludzi aktywnych. A to był dobry, lubiany nauczyciel – ocenia."Panie Profesorze, możliwość spotkania Pana na mojej szkolnej drodze, była jedną z tych rzeczy, dzięki którym liceum wspominam z łezką w oku. Każdemu życzę takiego nauczyciela jak Pan. I takich ludzi jak Pan na swojej drodze życia". Czytaj więcej
Niektórzy internauci zaczęli jednak poddawać zbiórkę w wątpliwość. Argumentują, że na wyrok sądowy nie można jej organizować. Inicjatorki zbiórki rozwiewają jednak wątpliwości. Konsultowały się z prawnikami. Poprosiły też o opinię prawnika z portalu zrzutka.pl. Zamieściły odpowiedź, którą otrzymały: "Nasz Dział Prawny nie doszukał się żadnych nieścisłości w opisie zrzutki Zadośćuczynienie w procesie cywilnym nie jest grzywną i można na to zbierać pieniążki".
Wszyscy zdają sobie sprawę, jak trudne to wszystko i dla rodziców, i dla nauczyciela. – Nikt nie chciałby stracić swojego dziecka. Ale też nikt nie wie, co przeżył pan Mirek. Żyć z taką świadomością przez tyle lat, nikomu tego nie życzę – mówi jedna z byłych uczennic.
Podkreśla, że nikt nie chciałby być na miejscu ani jednej, ani drugiej strony.