Mają wybory prezydenckie tuż po naszych i już wysyp kandydatów. Kto chce pokonać Trumpa?
Do amerykańskich wyborów prezydenckich zostało jeszcze półtora roku. Trochę więcej niż do wyborów prezydenckich w Polsce, które – jak poprzednie – prawdopodobnie odbędą się wiosną 2020 roku. Ale w USA już żyją kandydatami Demokratów. Media robią zestawienia, w sieci pojawiają się rankingi, a bukmacherzy bawią się w analizy i typowania. Kampania wyborcza ruszyła na dobre. Już wiadomo, że startuje w niej rekordowa liczba kobiet.
Wśród polskich internautów właśnie krąży jako przykład polityka, który bez względu na wiek jest aktywny i zdobywa głosy młodych. A także jako przytyk pod adresem Roberta Biedronia i jego słów o jedynkach na listach PiS do PE: "Myślałem, że dinozaury wyginęły! PE to nie dom spokojnej starości!".
"A Bernie Sanders wystartuje na prezydenta USA" - takie reakcje wywołał Biedroń swoim wpisem.
W ciągu 12 godzin zebrał 4 miliony
Bernie Sanders ogłosił, że chce rozpocząć rewolucję, którą zaczął w czasie poprzednich wyborów. Jako zadeklarowany socjalista chciałby m.in. zwiększyć podatki dla najbogatszych i podnieść godzinową stawkę minimalną za pracę, 7,25 dol. do 15 dolarów.
W ciągu zaledwie 12 godzin od ogłoszenia decyzji o udziale w wyborach, zebrał 4 miliony dolarów od 150 tys. darczyńców z całego kraju. A w ciągu 24 godzin – 6 milionów od ponad 200 tys. ludzi.
Harris, była prokurator z San Francisco, mocno przykuwa uwagę. Porównywana jest do Obamy, choć sama twierdzi, że nie jest jego damską wersją, jak niektórzy uważają. W Senacie jest dopiero od 2016 roku, ale na jej pierwszy wyborczy wiec wyborczy w Oakland przyszło 20 tys. ludzi. To więcej – jak wyliczono – niż pojawiło się na wiecu Baracka Obamy w 2007 roku, gdy ogłosił, że będzie walczył o prezydenturę.
Do wyborów w USA zostało jeszcze tyle czasu, ale lista chętnych do Białego Domu robi się coraz dłuższa. I na wiele miesięcy przed, mocno rozgrzewa emocje, o których w Polsce pewnie zaczniemy myśleć dopiero po jesiennych wyborach parlamentarnych.
W USA, póki co po stronie Demokratów, na pewno szykuje się niezwykły wyścig. Po pierwsze, w 2016 roku od razu wiadomo było, że wśród demokratów faworytką do partyjnej nominacji jest Hillary Clinton, a tym razem trudno przewidzieć, co się wydarzy.
A po drugie, już w tej chwili o nominację zamierza ubiegać się rekordowa liczba kobiet. Już sześć ogłosiło, że zamierza startować w wyborach. A sytuacja może przecież jeszcze ulec zmianie.
Wśród nich jest 69-letnia Elisabeth Warren, senator z Massachusetts, która mocno atakujeTrumpa.
Wszystkich potwierdzonych kandydatur jest już kilkanaście. Wśród nich m.in. 49-letni senator Cory Booker, były burmistrz Newark. Gdyby mu się udało wygrać ostateczny wyścig do Białego Domu, byłby jednym z najmłodszych prezydentów w historii USA.
A to przecież jeszcze nie koniec listy. Mówi się o kolejnych osobach, które nie podjęły jeszcze decyzji, m.in. o Joe Bidenie, byłym wiceprezydencie USA. Co ciekawe, w niektórych sondażach Biden już prowadzi.
W każdym razie Amerykanie już żyją wyborami, media co chwila aktualizują listę kandydatów. Każdy z nich ma inne priorytety, ale łączy ich chęć pokonania Trumpa. – On jest symptomem zepsutego systemu. Do 2020 roku może nie być nawet prezydentem. Może nawet nie być wolną osobą – mówiła Warren podczas spotkania wyborczego.
Berni Sanders, gdy ogłaszał swoją decyzję, również powiedział, że Trump to najbardziej niebezpieczny prezydent w najnowszej historii USA.