"Zastraszania ciąg dalszy". Giertych ujawnia incydent z przesłuchania Birgfellnera

Łukasz Grzegorczyk
Wokół przesłuchań Geralda Birgfellnera robi się coraz gęstsza atmosfera. Pełnomocnik austriackiego biznesmena Roman Giertych poinformował właśnie o incydencie, do którego miało dojść w warszawskiej prokuraturze. Wygląda na to, że on i jego klient nie mogli łatwo opuścić budynku.
Przesłuchanie Geralda Birgfellnera. Roman Giertych pisze o incydencie w prokuraturze. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
"Trzech mężczyzn z Urzędu Kontroli Skarbowej próbowało uniemożliwić nam wyjście na przerwę z prokuratury. Zagrodzili nam drogę na korytarzu prokuratury. Gdy dowiedziałem się, że to nie jest zatrzymanie opuściliśmy budynek. Chcieli wręczyć listy. Zastraszania ciąg dalszy" – napisał na Twitterze Roman Giertych. Post mecenasa dotyczy środowego przesłuchania Geralda Birgfellnera. Austriak już po raz szósty zeznaje w warszawskiej prokuraturze ws. tzw. taśm Kaczyńskiego. Wcześniej Giertych poinformował, że kolejne przesłuchanie odbędzie się w kwietniu.


Ponadto zdradził, jakie żądanie wobec świadka wysunęli śledczy. "Prokuratura potwierdziła, że żąda od świadka przetłumaczenia ok. 20 000 stron dokumentów (koszt ok. 1 mln zł)" – ujawnił Giertych.

Dlaczego Birgfellner jest przesłuchiwany?
Birgfellner do tej pory był już pięć razy przesłuchiwany w sprawie tzw. taśm Kaczyńskiego. Prokuratura Okręgowa w Warszawie nałożyła w lutym dwie kary porządkowe po 3 tys. zł na Austriaka za niestawienie się na dwóch kolejnych przesłuchaniach. 

Austriak domaga się od Jarosława Kaczyńskiego wypłaty pieniędzy za przygotowywanie inwestycji spółki Srebrna w wieżowce. Birgfellner zeznał, że miał przekazać w centrali PiS zapłatę 50 tys. zł za podpis księdza Rafała Sawicza z rady fundacji Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. Miał mu to polecić Jarosław Kaczyński. Birgfellner twierdzi, że kopertę z pieniędzmi "miał w ręku" prezes PiS. 

Giertych o próbach zastraszenia
Pełnomocnik Austriaka w lutym wchodząc do prokuratury, w rozmowie z dziennikarzami powiedział, co myśli o przesłuchaniach Birgfellnera. Już wtedy sugerował, że dochodzi do "prób zastraszania".

– Te różne sygnały, ataki na pełnomocników i kłamliwe wypowiedzi rzecznika prokuratury, to elementy próbujące zastraszyć człowieka, który dochodzi swoich spraw. Złożył zawiadomienie i oczekuje od naszego państwa sprawiedliwości. Osoby, które powinny być przesłuchane śmieją się w twarz – mówił Giertych przed trzecim przesłuchaniem.