Za taśmami Kaczyńskiego, których jest podobno aż kilkadziesiąt godzin, stoi austriacki biznesmen Gerald Birgfellner. Na razie niewiele o nim wiemy. Wiadomo, że jest spowinowacony z prezesem PiS. To zięć Jana Marii Tomaszewskiego – brata ciotecznego lidera partii. Ale - jak się okazało - swoje biznesy związane z branżą deweloperską prowadzi bez rodzinnych sentymentów. Teraz domaga się od powiązanej z PiS spółki Srebrna prawie 40 milionów złotych.
Była praca, nie ma zapłaty Mec. Jacek Dubois, jeden z pełnomocników Birgfellnera (obok mec. Romana Giertycha) przyjmując sprawę zapoznawał się z dokumentacją przedłożoną przez klienta.
– Oczywiście z nim rozmawialiśmy. Chcieliśmy poznać historię jego życia, historię zawodową, jego dokonania. Taką wiedzę posiadamy na potrzeby prowadzonego postępowania. A w prokuraturze zostały złożone dwa pudła załączników świadczących o wykonaniu przez niego zlecenia budowy wieżowców na rzecz spółki Srebrna – mówi prawnik naTemat.pl.
– Pracował nad nim ponad rok. Uważa, że został wprowadzony w błąd przez pana Jarosława Kaczyńskiego co do zamiaru zapłaty za wykonaną pracę, bo dotychczas nie może wyegzekwować należnych mu pieniędzy – informuje mec. Dubois.
Zawiadomienie dotyczy podejrzenia popełnienia przestępstwa oszustwa. – Zgodnie z art. 286 kodeksu karnego przestępstwo oszustwa popełnia ten, kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla siebie bądź kogoś innego wprowadza jakąś osobę w błąd, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem – tłumaczy prawnik.
Takie przestępstwo zagrożone jest sankcją do lat 8, ale jeśli dotyczy kwoty znacznej wartości, jak w tym przypadku, sankcja wynosi do 10 lat pozbawienia wolności. Mec. Dubois zarzeka się, że nie wie, ile godzin nagrań prezesa PiS istnieje. – Moja wiedza sprowadza się do realiów postępowania karnego – zaznacza.
Wieżowce miały zostać wybudowane w centrum Warszawy, przy ul. Srebrnej 16. W ich wnętrzu planowano hotel, powierzchnie biurowe oraz siedzibę Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, czyli fundacji, która jest właścicielem powiązanej z PiS spółki Srebrna.
Czuje się oszukany
Jak wynika z informacji "Wyborczej", rozmowy z Kaczyńskim dot. wieżowców odbywały się w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej. Od 12 maja 2017 roku doszło do 16 spotkań Birgfellnera z prezesem PiS. Wartość inwestycji szacowano na ok. 300 mln euro, czyli 1,3 mld zł. Do realizacji projektu powołano spółkę celową Nuneaton, a jej prezesem został właśnie Birgfellner.
Austriak po wykonaniu budowy miał otrzymać wynagrodzenie w wysokości 3 proc. całej inwestycji, czyli ok. 39 mln zł. Gdy zarząd spółki odmówił mu zapłaty za jego pracę, Birgfellner po raz kolejny udał się do Kaczyńskiego. W lipcu 2018 roku plany budowy wstrzymano, ponieważ aktywista miejski Jan Śpiewak uczynił sprawę wieżowców jednym z tematów swojej kampanii przed wyborami samorządowymi.
Kaczyński w rozmowie z Birgfellnerem tłumaczył, że spółka nie dostanie pozwolenia na budowę wieżowców. W związku z tym, jak uważa Srebrna, nie było podstaw, by zapłacić za pracę austriackiemu inwestorowi.
Proponując rozwiązanie patowej sytuacji, Kaczyński zasugerował Birgfellnerowi, by ten wystąpił z powództwem o zapłatę do sądu. Prezes PiS stwierdził, że to "najprostsza droga, żeby tę sprawę załatwić".
Zadeklarował też, że mógłby w tej sytuacji "przekonać zarząd PiS do tego, żeby poszli na ugodę". Zaoferował również, że jako świadek w sądzie potwierdzi wykonanie prac przez Birgfellnera. Teraz na jaw wyszło, że Birgfellner nagrywał swoje spotkania z prezesem PiS.
Biznesmen działa też w innych krajach. Poza Polską m.in. w Czechach, Słowacji i na Węgrzech, gdzie ma spółkę FOF Management. Jest też - co wytknęły mu media zwiazane z PiS - dyrektorem zarejestrowanej na Cyprze spółki Sofanton Limited. Tą z kolei zarządza Cymanco Services Limited, która znajduje się w wykazie podmiotów związanych z aferą Panama Papers.
W Polsce Birgfellner jest udziałowcem zarejestrowanej w Warszawie spółki Celtis sp. z o.o., której statutowym celem jest budowa, wynajem i zarządzanie nieruchomościami.
Konradowi Płochockiemu, dyrektorowi generalnemu Polskiego Związku Firm Deweloperskich, zrzeszającego 153 firmy deweloperskie, zarówno mieszkaniowe jak i komercyjne nic nie mówi nazwisko Birgfellner.
– Przyznaję, że jeli chodzi o biznes deweloperski, nie słyszałem wcześniej o tym panu, co absolutnie nie oznacza jednak, że jest on osobą znikąd. Nie słyszałem także o spółce Celtis – mówi w rozmowie z naTemat Płochocki.
Birgfellner został dopuszczony do najbliższego kręgu prezesa PiS dzięki małżeństwu z córką jego kuzyna. Jest mężem córki Jana Marii Tomaszewskiego, o którym mówi się jako o szarej eminencji w TVP. O Karolinie Marii Wiktorii Tomaszewskiej pisał niedawno niemiecki tygodnik "Der Spiegel" i podawał jako przykład nepotyzmu w szeregach PiS.
Żona Birgfellnera jest bowiem asystentką aż trzech eurodeputowanych PiS. O jej zatrudnieniu w zadecydowało ponoć jej "wykształcenie i długie doświadczenie w pracy w Parlamencie Europejskim".
Rodzina prezesa PiS
Poza Janem Marią Tomaszewskim z prezesem PiS spokrewniony jest także Grzegorz Tomaszewski, który jest prezesem spółki Forum, która wydaje "Gazetę Polską Codziennie” (on też brał udział w rozmowach biznesowych z Birgfellnerem). Z kolei Konrad Tomaszewski, kolejny kuzyn prezesa ze strony matki jest byłym dyrektorem Lasów Państwowych.
Po wycieku nagrań z prezesem PiS do "GW" internauci żartują, iż kolejny raz potwierdza się powiedzenie, że "z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach".