Francuzi tracą cierpliwość. "Paryż płonie, a Macron jeździ sobie na nartach!"

Aneta Olender
"Żółte kamizelki" nie odpuszczają. Płonące opony, zniszczone samochody, kioski, przystanki. Sytuacja na ulicach Paryża nie wygląda najlepiej. Zdaniem francuskich mediów, prezydenta kraju nie za bardzo to interesuje. Wytykają mu, że zamiast zająć się sprawą, Emmanuel Macron woli jeździć na nartach.
Francuskie media wytykają Emmanuelowi Macronowi brak zaangażowania w sytuację w kraju Fot. Facebook.com / Emmanuel Macron
Paryskie ulice od tygodni przypominają pole bitwy. Sobotnie zamieszki "Żółtych kamizelek" kolejny raz sparaliżowały życie mieszkańców stolicy Francji. Prezydent kraju Emmanuel Macron w tym czasie... jeździł na nartach w Pirenejach. "Paryż płonie, a prezydent Macron jeździ sobie na nartach!” – takich komentarzy nie brakuje we francuskich mediach. Absurdalną sytuację podkreślają zestawiając ze sobą zdjęcia dantejskich scen rozgrywających się na ulicach miasta i uśmiechniętego Emmanuela Macrona. Pod wpływem krytyki i oburzenia prezydent postanowił zrezygnować w odpoczynku i wrócił do Paryża. Jednak jego zachowanie nie przysporzy mu zwolenników. Nastroje we Francji są coraz gorsze. Francuzom, którzy na początku uwielbiali Macrona, teraz krytykują głowę państwa. Są zniecierpliwieni i oczekują zmian – opisuje w relacji z Paryża korespondent RMF FM Marek Gładysz. "Żółte kamizelki" wyszły na ulice w ubiegłym roku, aby wyrazić swoje niezadowolenie z polityki prezydenta Macrona. Chodziło o podwyżki cen paliw. Miało to nakłonić francuzów do wymiany aut z silnikami diesla, które są bardzo szkodliwe dla środowiska.


Mimo że francuski rząd zrezygnował z planów podwyższenia akcyzy na paliwo, przeciwko czemu protestowali Francuzi, sytuacja w kraju wciąż jest napięta. Protestujący domagają się ustąpienia prezydenta Emmanuela Macrona.

Źródło: Interia