Lek na raka to leczenie sekwencyjne. To już się dzieje, tylko nie zawsze w Polsce
Od lat wszystkie informacje o ewentualnym znalezieniu leku na raka elektryzują opinię publiczną. Nie będzie takiej jednej informacji, raczej nie będzie jednego leku na wszystkie nowotwory. Jednak po cichu, bez wielkiego rozgłosu, z miesiąca na miesiąc jesteśmy coraz bliżej rzeczywistości, w której rak nie będzie chorobą śmiertelną, ale przewlekłą. Żyjemy w czasach, w których prawdopodobnie medycyna poradzi sobie z chorobami nowotworowymi.
To wszystko dzięki kolejnym lekom onkologicznym, o których nagłówki gazet nie krzyczą, że są lekiem na raka, ale które wprowadzają nowotwory w stan remisji, cofają chorobę, dają chorym dobre, dłuższe życie. A jak dany lek przestaje działać, to podajemy kolejny, o innym mechanizmie działania, który znowu daje czas i godne życie. Tak aż do wyczerpania dostępnych terapii.
Lek na raka to prawdopodobnie właśnie leczenie sekwencyjne, oparte na wielu liniach leczenia, wielu lekach, o różnych mechanizmach działania, które przedłużają życie i dbają o jego dobrą jakość. To już się dzieje, takie leczenie jest możliwe w wielu nowotworach, bo każdego roku powstają kolejne leki, które można wykorzystać w leczeniu sekwencyjnym.
W czym więc problem? Niestety w dostępie do tych leków. Nowe, zaawansowane terapie nie są tanie, ale są skuteczne. Pozwalają wrócić do życia, pracy, normalnych aktywności.
Wciąż zabija wiele Polek
Rak piersi to nowotwór, który jest wykrywany u 18 tys. Polek rocznie. Wcześnie zdiagnozowana choroba daje nadzieję na całkowite wyleczenie. Natomiast nawet pacjentki z zaawansowaną chorobą, mają dziś szansę na dłuższe życie. Oczywiście jeśli mają dostęp do odpowiednich terapii, a niestety w tym względzie sytuacja nie jest do końca "różowa”.
Jak tłumaczyła dziennikarzom podczas konferencji "Rak - choroba przewlekła. Sukces medycyny, życie pacjenta, wyzwania dla systemu” zorganizowanej w ramach obchodów Światowego Dnia Walki z Rakiem dr Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld z Kliniki Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej Centrum Onkologii w Warszawie, jeśli podczas diagnozy guz w raku piersi nie jest większy niż 1 cm, nie ma przerzutów do węzłów chłonnych, to możemy mówić, że praktycznie w 100 proc. nowotwór jest wyleczalny.
Generalnie, zdaniem pani doktor, leczenie niezaawansowanego raka piersi jest w Polsce dobre. Mamy dostęp do większości terapii, które są dostępne na świecie. Nie mamy dostępu do jednej terapii - herceptyną i pertuzumabem u pacjentek z HER2-dodatnim rakiem piersi.
– Ten podtyp raka piersi występuje rzadko, u około 20 proc. chorych na raka piersi. Dla nich nie mamy dostępu do leczenia – tłumaczyła dr Jagiełło-Gruszfeld.
Gorzej jest jeśli chodzi o leczenie zaawansowanego, rozsianego raka piersi. Specjalistka podkreśla, że nie mamy tu dostępu do kilku terapii m.in. do inhibitorów CDK4, CDK6, które stosuje się u chorych z hormonozależnym rakiem piersi. To nawet 70 proc. polskich pacjentek chorych na raka piersi.
To nierefundowane w Polsce leczenie, znacznie przedłuża życie chorych do momentu progresji choroby. W większości krajów europejskich jest refundowane i dostępne w pierwszej lub drugiej linii leczenia. W naszym kraju chora, jeśli chce korzystać z tego leczenia, musi sama za nie zapłacić. Niestety chorych zwykle na to nie stać.
W Polsce chore z rozsianym rakiem piersi HER2-dodatnim nie mają również dostępu do
trastuzumabu emtanzyny. Natomiast leczenie celowane antyHER2 (trastuzumab) jest dostępne jedynie w ramach programu lekowego dla niewielkiej grupy pacjentek, w pierwszej linii leczenia.
Tymczasem, jak tłumaczy dr Jagiełło-Gruszfeld, lek przedłuża życie pacjentkom z HER2 - dodatnim rakiem piersi nawet jeśli zostanie zastosowany w drugiej lub trzeciej , a nawet czwartej linii leczenia. Niestety lekarze nie mogą jeszcze zastosować leku.
Brakuje dwóch linii
Rak jelita grubego to nowotwór numer dwa na liście zabójców Polek i Polaków. Leczenie tej choroby bardzo się zmieniło na przestrzeni lat. Choć cały czas najważniejszą sprawą jest przekonywanie do badań profilaktycznych, które pomagają wychwycić nowotwór w początkowym stadium, wtedy również tak jak w raku piersi, jest szansa na całkowite wyleczenie.
Kolonoskopia, która jest tak naprawdę badaniem idealnym, bo pozwala na usunięcie wczesnych zmian podczas badania i dokładne obejrzenie przez lekarza jelita grubego, ze względu na swoją specyfikę jest badaniem, które ludzie wykonują niechętnie, a przecież może uratować im życie.
Dr Barbara Radecka, ordynator z Opolskiego Centrum Onkologii im. prof. Tadeusza Koszarowskiego tłumaczyła dziennikarzom podczas konferencji, że w Polsce zbyt dużo osób zgłasza się do lekarza już z zaawansowanym nowotworem. Dla tych chorych jest mniej opcji leczenia, nie można zastosować terapii bardziej agresywnych, bo chorzy są w gorszym stanie ogólnym.
Lekarze stosują podstawowe schematy chemioterapii, oparte o fluoropirymidyny. Niestety to nie zawsze działa, choć jak podkreśla dr Radecka, wielu chorych z zaawansowaną chorobą jest w dobrym stanie ogólnym. U nich lekarze mogliby zastosować kolejne schematy leczenia, co wydłużyłoby im życie, czyli zastosować leczenie sekwencyjne.
Niestety w Polsce nie ma dostępu do trzeciej i czwartej linii leczenia. Pewnie dlatego
wskaźnik przeżyć 5-letnich jest niższy o ponad 10 proc. od średniej europejskiej. W wielu krajach europejskich taki dostęp jest. Warto przypomnieć, że w Polsce co roku na raka jelita grubego zapada ponad 18 tys.osób, z czego 11 tys. umiera.
Chorzy na szpiczaka czekają na leki
Bardzo dobrym przykładem na skuteczność leczenia sekwencyjnego jest szpiczak plazmocytowy.
Jak tłumaczył podczas konferencji prof. Jan Walewski, dyrektor Centrum Onkologii w Warszawie, w leczeniu szpiczaka plazmocytowego stosowanych jest już kilka linii terapii, dzięki czemu przeżycia chorych zwiększyły się z 3-4 lat do 8-10 lat.
Chorzy mogą żyć dłużej, bo ciągle pojawiają się nowe leki. Niestety nie oznacza to, że chorzy mają do nich dostęp. W Polsce organizacje pacjenckie apelują o refundację dwóch leków, które są w tej chwili niezbędne, żeby chorzy na ten nowotwór hematologiczny mogli żyć dłużej.
Proszą o dostęp do karfilzomibu i daratumumabu. Pierwszy z nich jest potrzebny chorym, żeby mogli skorzystać z przeszczepienia szpiku, drugi przedłuża życie w zaawansowanym stadium szpiczaka, choć w wielu krajach stosowany jest już nawet w pierwszej linii leczenia, bo lekarze uważają, że jest bardziej skuteczny, kiedy zostanie podany wcześniej.
Wydajemy więcej
Resort zdrowia zapewnia, że leczenie nowotworów i zapobieganie zachorowaniom jest dla niego priorytetem.
Podkreślał, że Ministerstwo Zdrowia przeznacza coraz więcej środków na leczenie onkologiczne, dba również o docieranie z odpowiednim przekazem na temat chorób nowotworowych do społeczeństwa. Przypomniał, że w styczniu prezydent Andrzej Duda, w ramach inicjatywy ustawodawczej, podpisał projekt ustawy o Narodowej Strategii Onkologicznej.Wiele nowotworów może stać się chorobami przewlekłymi. Do tego potrzeba nie tylko odpowiednich terapii ale też działań związanych z zapobieganiem, rehabilitacją i diagnostyką.
Miejmy nadzieję, że działania resortu zdrowia rzeczywiście idą w dobrą stronę. Bez odpowiednich nakładów i zrozumienia, że „lek na raka” to dziś leczenie sekwencyjne, czyli oparte na dostępie do wielu terapii, nie będziemy mieli sukcesów w leczeniu onkologicznym na miarę choćby europejską.