Nikt nie jest winny, wszyscy podejrzani. Obejrzałam mocny dokument o zaginięciu Madeleine McCann

Anna Dryjańska
Niemal 12 lat poszukiwań na całym świecie. 11 milionów funtów wydanych tylko przez brytyjską policję. Tysiące materiałów w telewizji, radiu i internecie. I nic. Nadal nie wiadomo co stało się z Madeleine McCann, 3-latką, która zniknęła w 2007 roku podczas wakacji z rodzicami w Portugalii. Na Netflixie można obejrzeć nowy dokument przedstawiający sprawę zaginięcia dziewczynki. Czego możemy się z niego dowiedzieć?
W momencie zaginięcia Madeleine McCann miała 3 lata. fot. screen z YouTube
Sam zwiastun ośmioodcinkowego serialu doczekał się na YouTube ponad 1,2 mln wyświetleń. A to tylko statystyki z 10 dni. Sprawa małej Madeleine nadal rozpala emocje internautów, którzy prześcigają się w teoriach, co się stało 3 maja 2007 roku w kurorcie Praia da Luz. W całej sprawie pewne jest tylko jedno: było dziecko - nie ma dziecka. Twórcy serialu dokumentalnego postanowili się przyjrzeć bodaj najgłośniejszemu śledztwu ws. zaginionej dziewczynki i towarzyszącej mu gorączce medialnej.



Jedna z wielu
Dlaczego to właśnie zniknięcie Madeleine stało się takie głośne, skoro co roku na świecie bez śladu giną tysiące dzieci? Dużą rolę odegrały pozornie sielskie okoliczności zdarzenia, a mianowicie to, że Madeleine wyparowała z apartamentu hotelowego, gdy jej rodzice, brytyjscy lekarze, byli na kolacji z kilkorgiem przyjaciół w pobliskiej restauracji. To były rodzinne wakacje, w których uczestniczyło kilka par z małymi dziećmi.


Co wieczór dorośli relaksowali się przy przy wspólnym posiłku, gdy najmłodsi chrapali w hotelowych łóżkach. Rodzice naprzemiennie wstawali od stołu i szli do hotelu, by upewnić się, że z dziećmi jest wszystko w porządku. I to właśnie podczas jednej z takich sprawdzających rundek Kate McCann miała odkryć, że łóżko jej córeczki jest puste, a w apartamencie hula wiatr dostający się przez szeroko otwarte okno.

Jeden z ponad czterdziestu ekspertów wypowiadających się w dokumencie stawia tezę, że skoro dziecko nie jest bezpieczne w nadmorskim kurorcie, popularnym wśród rodzin, to nigdzie nie jest. I to właśnie ta przerażająca refleksja miała zelektryzować rodziców na całym świecie i wyróżnić sprawę Madeleine na tle innych. Jednak to nie jest jedyny powód, dla którego po 12 latach zniknięcie dziewczynki jest nadal tematem publicznych dyskusji.



Dziesiątki ekspertów, dziesiątki hipotez
Twórcy dokumentu precyzyjnie rekonstruują to, co działo się od momentu pojawienia się informacji o tym, że Madeleine zaginęła. Widzowie "Zaginięcia Madeleine McCann" zobaczą i usłyszą wszystkie istotne osoby w jakiś sposób powiązane ze sprawą, które zgodziły się na udział w dokumencie. Warto zauważyć, że zgody nie wyrazili rodzice Madeleine - ich oglądamy tylko we fragmentach archiwalnych materiałów.

Opowieść jest odmierzana w godzinach i dniach od zniknięcia dziewczynki. Przeplatają się wspomnienia z różnych perspektyw. Widz pozostaje z uczuciem, że nikt nie jest winny, ale wszyscy są podejrzani - jeśli nie zabójstwa lub uprowadzenia Madeleine, to przynajmniej zaniedbania, które spowodowało, że nie odnaleziono jej do dziś.

Jedna z brytyjskich turystek, która mieszkała niedaleko McCannów, wspomina zwierzęcy skowyt Kate, gdy zdała sobie sprawę, że córka zniknęła. Portugalscy śledczy krzywią się, gdy mówią o tym, że przez miejsce popełnienia przestępstwa - apartament, w którym spała Madeleine - do czasu przybycia policji przewinęło się kilkadziesiąt osób, które swoją obecnością mogły zniszczyć ślady niezbędne do rozwikłania zagadki.



Dziennikarki i dziennikarze relacjonujący dramat opisują, jak - dzięki znajomościom rodziców Madeleine w mediach - wokół sprawy, która pierwotnie doczekała się skromnych wzmianek, wybuchło istne szaleństwo, a Kate i Gerry McCann szybko wynajęli specjalistkę od PR, która koordynowała ich kontakty z prasą.

Mieszkający na stałe w pobliżu hotelu Brytyjczyk gorzko wspomina, jak z osoby, która chciała pomóc McCannom w poszukiwaniach - choćby ułatwiając im kontakt z portugalskimi funkcjonariuszami dzięki znajomości języka - "awansował" na podejrzanego o pedofilię. Twierdzi, że policjanci za wszelką cenę chcieli go skłonić do przyznania się do uprowadzenia dziewczynki, a media zrobiły z niego drapieżnika seksualnego, przez co nie mógł potem nigdzie znaleźć pracy. Mężczyzna wywalczył za to pokaźne odszkodowanie w brytyjskim sądzie.

Odszkodowania otrzymali także przyjaciele rodziców, którzy towarzyszyli im podczas feralnych wakacji. Ich też prasa oskarżała o zatajanie faktów, współudział w porwaniu, a nawet zabójstwo Madeleine. Pieniądze poszły na prywatne śledztwo McCannów, którzy niestrudzenie szukali córki na własną rękę, nie ufając portugalskiej policji.



Elementem tych poszukiwań było wynajęcie prywatnej agencji detektywistycznej. Śledczy próbujący rozwiązać sprawę zapuścił się w najciemniejsze zakątki internetu (tzw. darknet), gdzie przestępcy seksualni tworzą swoisty klub zainteresowań. Warunkiem wstępu jest publikacja pornograficznych zdjęć dziecka, których jeszcze nikt nigdy nie widział.

Bezradność i niesprawiedliwość
Każdy, blisko godzinny odcinek serialu dokumentalnego przynosi nadzieję, że oto stoimy na granicy przełomu w sprawie. Że już, za chwilę, na jaw wyjdzie jakiś skrywany fakt. Że ktoś połączy nagle kropki, których dotąd nie dostrzegano. Że wreszcie sprawa zniknięcia Madeleine się zakończy, bo w ten lub inny sposób Madeleine - lub jej ciało - się odnajdzie.

Jednak widzowie Netflixa nie powinni nastawiać się na odpowiedzi, tylko jeszcze więcej pytań. Nadal wiadomo tylko tyle, że dziewczynka zniknęła. Mimo to wielu internautów ma niezachwianą pewność, że za zniknięciem Madeleine stoją jej rodzice. Popularna jest hipoteza, że mogli przypadkiem zabić dziecko - na przykład przedawkowując środek nasenny, a potem ukryć lub zniszczyć ciało (wszak są lekarzami), a przed światem grać zrozpaczonych zaginięciem córki.

Ze statystycznego punktu widzenia to osoba lub osoby najbliższe dziecku stoją za jego zniknięciem lub zabójstwem - ale czy tak było w tym konkretnym przypadku? A może - kolejna hipoteza - dziewczynkę uprowadził gang handlarzy ludźmi, a nieświadoma Madeleine - dziś 15-latka - za rodziców uważa tych, którzy przed laty ją kupili od porywaczy? Wśród możliwych wyjaśnień często pojawia się też wątek uprowadzenia przez pedofila i niewolnictwa seksualnego. W tych wizjach Madeleine ma być więziona w piwnicy jakiegoś niepozornie wyglądającego domu, tak jak córka Josefa Fritzla.

Po lewej Madeleine w wieku 3 lat. Po prawej na "postarzonym" zdjęciu, przedstawiającym jak prawdopodobnie wyglądałaby jako 8-latka.fot. Wikipedia


Film zostawia widzów z poczuciem bezradności związanym z brakiem wiedzy o losach 3-latki, mimo tak ogromnego wysiłku wielu ludzi, by ją odnaleźć. Przy całym współczuciu dla osób dotkniętych tragedią trudno uciec od myśli, jak niesprawiedliwe jest to, że ta jedna sprawa skupiła tyle uwagi i pieniędzy, podczas gdy zaginięcia tysięcy innych dzieci przechodzą niemal bez echa. I nie chodzi o to, by odebrać je sprawie Madeleine.

Trafnie ujmuje to pod koniec jeden z brytyjskich śledczych: gdyby państwo przeznaczało na zapobieganie zaginięciom dzieci choćby ułamek sił i środków, które daje na zwalczanie terroryzmu, to takich przypadków jak Madeleine byłoby znacznie mniej. Ale to już temat na inny tekst: o priorytetach społeczeństwa.