Od seryjnego mordercy do youtubera. "Dexter z Brazylii" zabił 100 osób, teraz szaleje na Instagramie

Bartosz Godziński
"Piotruś zabójca" to seryjny morderca z Brazylii, którego dokonania balansują na cienkiej granicy między bestialstwem a sprawiedliwością. Pozbawiał życia handlarzy narkotyków, gwałcicieli oraz innych morderców - wedle własnego kodeksu. I właśnie dlatego wszyscy porównują go do Dextera Morgana z popularnego serialu.
Pedrinho Matador to seryjny morderca z Brazylii, który cieszy się wolnością i podbija social media Screen z YouTube / Instagram.com/pedrinhomatador_pedrorodrigues/
W przeciwieństwie do tytułowego antybohatera "Dextera", Pedro Rodrigues Filho nie jest postacią fikcyjną. Brazylijczyk przyznał się do ponad 100 morderstw i cieszy się wolnością. Mało tego - prowadzi kanał na YouYube, na którym przestrzega internautów przed zejściem na złą drogę. I lepiej z nim nie zadzierać.

Piętno zabójcy
64-letni "Pedrinho Matador" (pl. "Piotruś zabójca") jak niemal każdy seryjny morderca, wywodzi się z patologicznej rodziny. Prawdopodobnie dlatego w późniejszych latach dokonywał egzekucji na kryminalistach. Jego ojciec-pijak katował matkę - kopał ją po brzuchu nawet wtedy, kiedy była w ciąży. Przyszły morderca urodził się z tego powodu z deformacją czaszki. Nikogo nie zdziwi więc fakt, że ojciec był jedną z pierwszych ofiar "Piotrusia zabójcy".


Filho urządził istną masakrę. Zrobił to w ramach zemsty za śmierć matki. Ojciec zaszlachtował ją maczetą. Więc syn zadał mu 22 ran nożem, a następnie wyrwał serce, ugryzł kawałek i wypluł. Tak zrelacjonował swoją zbrodnię dziennikarzowi.
Jednak krwawy rajd Pedrinho zaczął dużo wcześniej. W wieku 14 lat zastrzelił zastępcę burmistrza w rodzinnym Santa Rita do Sapucaí tuż przed ratuszem. Urzędnik zwolnił jego ojca ze stanowiska szkolnego ochroniarza. Podejrzewano go o kradzieże obiadów. Podobnie jak i innego ochroniarza, którego "brazylijski Dexter" również dopadł. I zabił.

Seryjny morderca morderców
Samotny mściciel uciekł przed policją i po drodze torturował i zabijał przemytników narkotyków. W pewnym momencie poznał kobietę, która mogła zakończyć jego krwawe tournée. Zakochał się we wdowie po handlarzu narkotyków i przejął zakazany interes. Potem dosłownie wyciął trzyosobową konkurencję.

Jego krótki związek skończył się wraz ze śmiercią wybranki - została zabita przez policję. Filho już nigdy potem nie zszedł ze ścieżki okrucieństwa. Szukał zemsty i wykonywał egzekucje na osobach zamieszanych w zabójstwo ukochanej. Wśród nich był jego były klient i współpracownik. Pedrinho razem z kolegami odwiedził go na weselu, które zakończyło się rzezią 7 osób, a 16 zostało rannych.

W 1973 roku jako 19-latek został schwytany i trafił do więzienia. Za kratkami spędził większość swojego dorosłego życia. To nie przeszkodziło mu w wysyłaniu przestępców na tamten świat. Jednego więźnia zabił w trakcie transportu i nie miał problemów z tym, że obaj byli skuci kajdankami. Nie podobało mu się tylko to, że drugi skazany był gwałcicielem.

Zdaniem innych współwięźniów, Pedrinho posiadał niesamowity zmysł do przetrwania za kratkami. Zabijał i ranił dziesiątki innych kryminalistów, aby przetrwać za kratkami. Pewnego razu został zaatakowany przez pięciu skazańców - zabił trzech z nich, po czym wściekle gonił pozostałą dwójkę. Pedrinho zabił także kolegę z celi, ponieważ ten "chrapał za często" i kolejnego, gdyż "nie podobała mu się jego twarz". Żeby potwierdzić swój zapał do zabijania, wytatuował sobie na lewym ramieniu napis "Zabijam dla przyjemności", który zakrył później innymi tatuażami.
Czytaj więcej

Z powrotem na wolności
"Dexter" był skazany na 126 lat więzienia, ale ze względu na zabójstwa za kratkami jego kara wydłużyła się do 400 lat (to rekord w Brazylii). Wydawać by się mogło, że seryjny morderca powinien dożyć końca swych dni w celi, jednak Pedrinho Matador opuścił zakład karny. Powód był prosty: prawo w Brazylii zabrania przetrzymywania kogoś dłużej niż 30 lat. Nawet bestię w ludzkiej skórze.

Łącznie przesiedział w więzieniu 34 lata - "nadwyżka" wyszła za sprawą więziennych morderstw. Wolności znów posmakował w 2007 roku. Wcześniej zabił przynajmniej 70 osób , ale przyznaje się do ponad setki. Mniej więcej połowa jego ofiar to osadzeni. W sumie w więzieniu zabił 47 złoczyńców.

Dla jednych Pedro Rodrigues Filho jest (anty)bohaterem na miarę komiksowego Punishera lub serialowego Dextera - wszak pozbywał się bandytów. Dla specjalistów był twardym orzechem do zgryzienia. Czuł przywiązanie do matki oraz dziewczyny, bo mordował w ich imieniu. To czyni go bardziej socjopatą, niż psychopatą. Psychiatrzy ustalili, że jest osobą "paranoiczną i antyspołeczną", a motorem napędowym była "brutalna afirmacja samego siebie".

Kariera youtubera
"Piotruś zabójca" przebywa na wolności, przeszedł na chrześcijaństwo i ponoć żałuje swoich czynów. W jednym z wywiadów oświadczył, że jego marzeniem jest mieszkanie na odludziu. – Na małej farmie w środku lasu. Tak, aby ludzi nazywali mnie tam Pedro, a nie kojarzyli z mordercą – mówił rozmarzony.

Za namową przyjaciela zaczął prowadzić kanał na YouTube, gdzie... udziela życiowych porad młodym internautom. Generalnie ostrzega, by nie szli w stronę narkotyków i przestępczości. Ma ponad 73 tysiące subskrybentów, a liczba wyświetleń jego filmów przekroczyła 5 milionów. Na poniższym chwali się swoimi tatuażami - jak typowy vloger.
Jest też aktywny na Facebooku i Instagramie. Ma w planach napisanie książki, a Bruno Santana produkuje film dokumentalny o jego życiu. Co prawda wcześniej zapowiedział m.in. atak na innego seryjnego mordercę - Francisco de Assisa Pereirę. Został aresztowany w 1998 roku za gwałt i zabójstwo 11 kobiet. Patrząc jednak na jego social media nic na to wskazuje. Trudno w to uwierzyć, prawda? Biografia Pedro Filho jest bulwersująca, a jego "emerytura" to wręcz sielanka. Zwłaszcza biorąc pod uwagę praktyczny brak adekwatnych konsekwencji za liczne morderstwa.

Takiej historii nie wymyśliłby żaden hollywoodzki scenarzysta.