Rzucili go na maskę i skuli kajdankami. Ten żart wyszedł polskiemu komikowi aż za dobrze

Kamil Rakosza
Rafał Pacześ koncertowo zakpił sobie z łódzkich policjantów. Miarą sukcesu jego pranka z kradzieżą Bentleya niech będzie fakt, że funkcjonariusze skuli komika na masce luksusowego samochodu.
Rafał Pacześ wkręcił policjantów w kradzież Bentleya. Fot. Instagram / Rafał Pacześ
Gdyby zgodnie ze starym porzekadłem policjanci nie oceniali ludzi po okładce, być może nie daliby się wkręcić Paczesiowi. A tak poszukiwaniem rzekomo skradzionego Bentleya zainteresowała się cała wojewódzka drogówka. W zatrzymaniu komika uczestniczyły cztery radiowozy łódzkiej policji. Pacześ zostawił Bentleya pod jednym z hoteli w Łodzi, po czym wrócił do samochodu przebrany jak uliczny menel – i odjechał. Ktoś z obserwatorów poinformował o zdarzeniu policję. Funkcjonariusze rozpoczęli pościg, który zakończył się na stacji benzynowej w Zgierzu.
– Cała wojewódzka policja dzisiaj szukała tego samochodu. Wyjeżdżałem ze Zgierza ze stacji benzynowej i mnie zatrzymali. Rzucili mnie na maskę, skuli i czekałem, aż w końcu się wyjaśniło, że auto jest wypożyczone, a nie kradzione. To będzie chyba legendarny odcinek. Prank się udał – mówił Pacześ w swojej relacji na Instagramie.


Bentley został wypożyczony na testy do programu motoryzacyjnego "Czarna Wołga", który Pacześ publikuje w swoim kanale na YouTube. W ramach pierwszego sezonu internetowego programu komik testował m.in. Forda Mustanga GT 5.0, Audi S8 czy Mercedesa G63 AMG.