Cimoszewicz potrącił rowerzystkę... autem bez przeglądu. Teraz były premier się tłumaczy

Łukasz Grzegorczyk
Włodzimierz Cimoszewicz po tym, jak potrącił rowerzystkę zapewnia, że nie wiedział o braku ważnych badań technicznych swojego VW Passata. Polityk podkreślił, że jego samochód pozostaje sprawny w stu procentach.
Włodzimierz Cimoszewicz po potrąceniu rowerzystki tłumaczy się z braku ważnych badań technicznych auta. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Włodzimierz Cimoszewicz uczestniczył w sobotę rano w zdarzeniu drogowym w Hajnówce. Na przejściu dla pieszych potrącił 70-letnią rowerzystkę. Według wstępnych ustaleń policji, kobieta wjechała rowerem na pasy i wtedy doszło do zderzenia. Cimoszewicz udzielił kobiecie pomocy i sam zawiózł ją do szpitala. 

Kandydat w wyborach do Parlamentu Europejskiego po wypadku zapewnił, że nie wiedział o braku ważnych badań technicznych pojazdu, którym potrącił rowerzystkę.

– Ja ten samochód kupiłem w ubiegłym roku, 1 sierpnia przeprowadzone zostały badania techniczne i byłem święcie przekonany, że one są ważne na cały rok, bo tak zawsze było. Nie zwróciłem uwagi na datę w dowodzie rejestracyjnym – powiedział dziennikarzom.


Oświadczenie Cimoszewicza
W związku z wypadkiem Cimoszewicz wydał też przejmujące oświadczenie. Przyznał, że bardzo współczuje poszkodowanej, zwłaszcza, że do potrącenia doszło w dniu jej urodzin. Na swoje usprawiedliwienie dodał, że jechał pod słońce oraz, że od paru dni jest rozbity psychicznie ze względu na ostatnią diagnozę dotyczącą jego stanu zdrowia. "Nie wykluczam również, ze bolesna dla mnie informacja sprzed dwóch dni o wykryciu u mnie choroby nowotworowej mogła mieć wpływ na moje samopoczucie" – wyznał były premier.