W Amsterdamie wzięli się za dzielnicę czerwonych latarni. To byłaby rewolucja

Łukasz Grzegorczyk
Femke Halsema, burmistrz Amsterdamu, rozważa wprowadzenie dużych zmian w słynnej dzielnicy czerwonych latarni. Wszystko przez coraz częstszy handel ludźmi i lawinę turystów odwiedzających tę część miasta.
De Wallen – największa i najbardziej znana dzielnica czerwonych latarni Amsterdamu. Fot. By Free On Line Photos. https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=15878
– Handel ludźmi ma miejsce w najpiękniejszej i najstarszej części naszego miasta. W ciągu kilkuset lat obserwuje się sytuacje, które są nie do przyjęcia – stwierdziła Femke Halsema, która od ubiegłego roku pełni funkcję burmistrza Amsterdamu.

Celem władz miasta jest ochrona osób, świadczących usługi seksualne. – Nasze cele nie podlegają negocjacjom – stwierdziła Halsema w wywiadzie dla jednej z miejskich gazet.

Co może się zmienić?
Burmistrz Amsterdamu nie ma wątpliwości, że zmiany w słynnej dzielnicy są konieczne, ponieważ samo miasto też się zmienia. W raporcie, o którym pisze "The Guardian", wskazano m.in. możliwość zlikwidowania 330 okien wystawowych, z których kobiety zachęcają do skorzystania z usług seksualnych.


W centrum miasta ma być też zredukowana liczba domów publicznych. Innym rozwiązaniem może być utworzenie tzw. erotycznej strefy miejskiej, do której wchodziłoby się przez specjalne bramki. Jeszcze w tym roku rada miasta ma zatwierdzić niektóre zmiany, ale najpierw będą one konsultowane m.in. z mieszkańcami.

Femke Halsema zwróciła też uwagę na to, czego doświadczają kobiety z dzielnicy czerwonych latarni. – Myślę, że wiele spośród tych, które tam pracują, czuje się upokarzanych, wyśmiewanych – wymieniała.

Burmistrz zaznaczyła jednocześnie, że władze nie dążą do zdelegalizowania prostytucji. Jej zdaniem takie działanie doprowadziłoby tylko do narażenia kobiet na większe nadużycia.

źródło: "The Guardian"