Agresywni kibole zaatakowali uczestników marszu równości w Białymstoku. W ruch poszły też kamienie i butelki

Aneta Olender
Butelki i kamienie poleciały w stronę uczestników marszu równości w Białymstoku. Zwolennicy LGBT zostali też opluci i spotkali się z agresją kiboli. Pierwszy marsz równości w stolicy Podlasia, który dziś przechodzi ulicami miasta, od samego początku był przyczyną sporów lokalnych polityków i działaczy.
Kibole zaatakowali uczestników marszu równości w Białymstoku. Fot. youtube / Maciej Modzelewski
O tym jak wielkie emocje wywołał marsz równości i z jakim sprzeciwem musieli i muszą sobie radzić jego organizatorzy oraz uczestniczy, świadczy choćby fakt, że na ten sam dzień zaplanowano ponad 40 kontrmanifestacji (finalnie wiele z nich odwołano). Z tego właśnie powodu prezydent miasta Tadeusz Truskolaski zaapelował do tych mieszkańców, którzy nie chcą uczestniczyć w żadnym wydarzeniu, aby raczej nie wychodzili z domu. Zapowiedziano także, że nad bezpieczeństwem czuwać będzie sztab kryzysowy urzędu miasta. "Trzymajcie się znajomych i nie oddalajcie się od reszty, przez cały czas trwania marszu. Po zakończeniu nie wracajcie od razu same, najlepiej dobierzcie się w większe grupy" – na swoim profilu na Facebooku napisali organizatorzy marszu. Jak informuje "Gazeta Wyborcza" na kilka godzin przed wydarzeniem, w okolicach miejsca, z którego miał wyruszać, pojawili się kibole, którzy chcą "bronić Białegostoku przed zboczeńcami". Ich zgromadzenie miało trwać od 11 do 13:59. Dlatego też Tęczowy Białystok poprosił, aby uczestnicy marszu równości pojawili się w tym miejscy co najmniej kwadrans później. Jedną z kontrmanifestacji jest też zorganizowany przez marszałka województwa piknik rodzinny. Plac Niezależnego Stowarzyszenia Studentów o 14 był już pełen kibiców, którzy wykrzykiwali m.in. takie hasła jak: "Zakaz pedałowania", "Bóg, honor, ojczyzna". Byli także agresywni wobec uczestników marszu równości. Jak relacjonują dziennikarze "GW", opluli i szarpali wspierających LGBT. Interweniować musiała policja. Wśród pokrzywdzonych znalazł się także m.in. dziennikarz OKO.press. W stronę maszerujących kontrmanifestanci rzucali także kamienie i butelki. Mimo tak trudnej sytuacji zwolennicy "Tęczowego Białegostoku" nie zrezygnowali z planów. Źródło: "Gazeta Wyborcza"