Wkurzyły ich koszty pogrzebu, stworzyli grupę "Stop cmentarnemu wyzyskowi". Teraz piszą do arcybiskupa

Aneta Olender
"Jesteśmy ludźmi wierzącymi, ale czy nasza wiara mówi o odebraniu nam ostatnich groszy, kiedy krwawi nasze serce, gdy tracimy osobę bliską? Koszty jakie ponosimy w biurze cmentarza, mieszkańcy określają mianem haraczu kościelnego. (...) Wielu z nas musi zaciągać kredyty" – piszą w liście do łódzkiego arcybiskupa Grzegorza Rysia mieszkańcy Brzezin. List pod którym już podpisały się setki osób powstał z inicjatywy założycieli grupy "Stop cmentarnemu wyzyskowi".
Koszty związane z organizacją pogrzebu są dla wielu osób zaporowe. Fot. Lukasz Antczak / Agencja Gazeta
Ile trzeba mieć pieniędzy, żeby zorganizować pogrzeb?

To, co trzeba zapłacić w kancelarii cmentarza, a to tylko kwota administracyjna, w zależności od rodzaju grobu, waha się od 3000 do 5000 zł.

Do tego dochodzą kolejne kwoty.

Dochodzi opłata dobrowolna w cudzysłowie dla księdza, organisty, kościelnego. Samo otwarcie bramy dla kamieniarza, który stawia pomnik, 120 zł. To jest absurd.

Za wykopanie grobu trzeba zapłacić 2000, grabarz to 2500 zł. Za miejsce na cmentarzu trzeba zapłacić 2000, po 20 latach kolejną taką kwotę i tak przez 100 lat.

Grupa powstała, ponieważ mieszkańcy Brzezin stracili cierpliwość?


Rozpocząłem tę akcję, ponieważ koszt pogrzebu w Brzezinach, to drenaż naszych kieszeni. Rozmawiałem z ludźmi, którzy chowali swoich bliskich, płakali, mówili, że są odzierani z godności finansowej.

Oburzenie, mówiąc wprost, wkurw z powodu tej sytuacji, jest ponad podziałami, czy to społecznymi, czy politycznymi. Jesteśmy społeczeństwem bardzo podzielonym. Brzeziny to miasto bardzo prawicowe, ale jednak udało nam się już zebrać setki podpisów. Olbrzymie wsparcie, olbrzymi odzew. Ci ludzie dzielą się z panem swoimi historiami?

Jedna z pań musiała pochować jedynego żywiciela rodziny. Kiedy powiedziała, że nie stać jej na to, usłyszała, że może poprosić w kurii o zmniejszenie opłaty. Dzwoniła do kurii, ale ciągle odsyłano ją do kogoś innego.

W końcu miała się spotkać z księdzem ekonomem, ale ksiądz ten nie podnosił słuchawki. Pani, która opowiadała, co ją spotkało, to osoba starsza, dlatego po prostu wzięła kredyt, który spłaca do tej pory.

Pan tego drenażu kieszeni też doświadczył?

Tak. Cztery miesiące temu pochowałem ojca i cały koszt pogrzebu, z dodatkami typu kwiaty itd., wyniósł około 12 000 zł. To jest absurd i to jest nieludzkie i to robią księża katoliccy, którzy mówią o miłosierdziu. Rozumiemy, że są jakieś koszty utrzymania obiektu, ale na miłość boską nie takie.

Niedaleko Brzezin jest taka miejscowość Koluszki. Sprawdziłem, jakie tam są koszty. Okazuje się, że cztery, pięć razy niższe niż u nas. Tam cmentarzem zarządza parafia. Ceny ustala rada parafialna, więc oni znają swoje realia i możliwości mieszkańców. U nas cennikiem zarządza kuria łódzka, jest administratorem cmentarza.

Czuł pan złość, kiedy opłakiwał pan stratę bliskiej osoby i jednocześnie musiał znaleźć taką kwotę?

Nie miałem głowy na złość. Czułem jednak olbrzymie zażenowanie i żal do Kościoła. Niestety. Osoba wierząca, która chodzi do kościoła, słyszy na dzień dobry na cmentarzu: "Musi pan zapłacić 4780 zł, ale to jest i tak promocja. Miejsce na cmentarzu kosztuje 10000, ale możemy i robimy to na 5 rat po 2000, co 20 lat".

Nie miałem chęci wtedy, żeby się z nimi kłócić. Później jednak usiadłem i pomyślałem sobie, mój Boże, a za 40 lat, kto zapłaci kolejne 2000 zł.

W tych 12000, o których pan mówił nie zawiera się przecież jeszcze koszt choćby pomnika.

Za postawienie pomnika trzeba zapłacić 800 zł, a sam pomnik to już zupełnie inny biznes.

Mam wrażenie, że temat, który państwo poruszyliście, bulwersuje wiele osób. Brzeziny nie są wyjątkiem, jeśli chodzi o takie koszty.

Tak, dlatego zaczęliśmy od swojej miejscowości, ale chcielibyśmy, żeby to się rozszerzyło. Tę grupę na Facebooku nazwałem "Stop cmentarnemu wyzyskowi", a powinno być tylko "Stop wyzyskowi".

Wysokie koszty nie dotyczą tylko pochówku. Dotyczą także chrztu, ślubu itd. Dla niektórych osób te ceny są horrendalne, zaporowe. Pisał pan na Facebooku, że podpisać się pod listem do abp. Rysia przychodziły osoby, które miały łzy w oczach, co mówiły?

Pada tylko jedno słowo "dziękuję". Dziękuję, że się tym zainteresowaliście, może coś uda się zmienić. Może z wielkim znakiem zapytania, bo nie wiadomo, co zrobi kuria.

Jesteśmy wdzięczni wszystkim tym, którzy przyszli, ale szczególnie podziękowania należą się tym, którzy pomimo swoich fizycznych ograniczeń, niepełnosprawności, pojawili się, aby podpisać się pod listem.

Jeden z emerytowanych brzezińskich lekarzy przyjechał z całą rodziną. Zeszliśmy do niego, żeby nie musiał wchodzić po schodach. Był zadowolony, że ktoś wreszcie miał na tyle cywilnej odwagi, żeby coś takiego zainicjować.

Spotykacie się z jakimś sprzeciwem?

Wiadomo, że będzie hejt, ale nie wiem dlaczego. Nie występujemy przeciwko komuś, tylko przeciwko czemuś. Ten hejt głównie płynie z takich skrajnie prawicowych środowisk.

Jedna z naszych wolontariuszek rozmawiała z takim narodowcem, który stwierdził, że jego podpis jest zbyt cenny, żeby złożyć go pod tym listem. Oczywiście są i tacy, którzy odmawiają, ale kulturalnie. Nas cieszy to, że ruszyliśmy społeczeństwo. Widać, że ludzie chcą walczyć o swoje.

Zasiłek pogrzebowy wynosi dziś około 4000 zł?

Zasiłek pogrzebowy nie wystarcza, żeby zapłacić księdzu.