Redbad Klynstra stracił rolę w serialu TVP przez skandaliczne słowa o LGBT

Bartosz Godziński
Aktor Redbad Klynstra-Komarnicki stracił pracę w "Na dobre i na złe" przez skandaliczny wpis o LGBT. Konsekwencje jego słów jednak dalej nad nim wiszą, bo został usunięty z obsady spektaklu. Trzy dni przed premierą.
Post o LGBT ciągnie się za Redbadem Klynstrą-Komarnickim jak klątwa Fot. Jędrzej Nowicki / Agencja Gazeta
Przypomnijmy, że aktor zadał 30 lipca na Twitterze pytanie: "Czy w PL pedofile są częścią LGBT+, czy nie? Kto czuje się kompetentny odpowiedzieć?". Zalała go fala krytyki, a następnie stracił pracę w "Na dobre i na złe". Agencja aktorska rozwiązała z nim umowę.

Potem tłumaczył, że odwoływał się do partii pedofilów z Holandii. Podkreślił, że jednym z głównych celów była legalizacja związków między dorosłymi i dziećmi od 12. roku życia, w tym pośrednio zmiana kwalifikacji pedofilii z "dewiacji seksualnej" na "orientację seksualną".

Wyjaśnienia Klynstry-Komarnickiego jednak mało kogo przekonały. Wiele osób przypięło mu łatkę homofoba. Na Twitterze poinformował internautów, że nie zagra w spektaklu Krum, bo reżyser wytypował kogoś innego do roli bez żadnych wyjaśnień. Dodał też, że "25 lecie pracy artystycznej spędzę przy kompie". Może i aktor stracił rolę, ale nie fanów. W komentarzach przeważają słowa wsparcia i hejt dla środowiska artystycznego.


"Dziki kraj, panie aktorze. Dziki kraj. Kasta reżyserów ma się dobrze"; "Pan się tym syfem nie przejmuje. Lepiej być porządnym człowiekiem i mówić co się myśli, niż paplać głupoty i brylować w mediach"; "tzw. środowisko artystyczne to większe bagno niż sądziłem" – możemy przeczytać w komentarzach pod tweetem.