Drastyczna podwyżka tych opłat uderzy w kieszenie Polaków. Wiemy, czy to naprawdę wina PiS

Katarzyna Zuchowicz
W całym kraju ludzie odczują podwyżki opłat za wywóz śmieci. W niektórych gminach wzrost jest o 100 procent, w innych nawet 300. "Za skalę podwyżek za odpady, z którymi teraz mierzą się miasta i gminy w całym kraju, odpowiada wyłącznie rząd PiS" – podsumował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Dlaczego ceny idą tak bardzo w górę?
Mieszkańcy gmin w całym kraju odczuwają duży wzrost opłat za odpady. Fot. Piotr Hejke / Agencja Gazeta
Teza
W PiS krzyczą, że to wina samorządów. Z kolei jeden z burmistrzów właśnie powiązał podwyżki opłat za śmieci z Donaldem Tuskiem i oficjalnie poinformował o tym mieszkańców.

"Dlaczego od nowego roku wzrosną stawki za wywóz śmieci? Wyjaśnia Burmistrz Supraśla" – taki komunikat pojawił się na stronie urzędu. Po czym następuje wyjaśnienie:
Burmistrz Supraśla

"Zmiana tego systemu została wprowadzona kiedy szefem rządu był Donald Tusk a ministrem środowiska - Andrzej Kraszewski, następnie Marcin Korolec. Uważam, że wszelkie niezadowolenie, uwagi oraz propozycje, powinny być kierowane do inicjatorów tych zmian oraz do Parlamentu Europejskiego". Czytaj więcej

Bardziej powszechne jest jednak przekonanie, że opłaty za śmieci rosną z powodu polityki PiS. Przekonują o tym samorządowcy z opozycji. "Za skalę podwyżek za odpady, z którymi teraz mierzą się miasta i gminy w całym kraju, odpowiada wyłącznie rząd PiS" – napisał na Twitterze prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
A Ty jak myślisz?
czy
W niektórych gminach opłaty już poszły w górę, w innych wzrosną od 2020 roku. W całej Polsce jest to szeroko komentowane, a w przypadku Warszawy nastąpiło apogeum.


"Przed wyborami Trzaskowski ani słowem nie zająknął się o podwyżkach opłat za wywóz śmieci. Po wyborach ratusz zapowiada gigantyczną podwyżkę i jeszcze próbuje jak zwykle winę za swoją nieudolność w gospodarce zarządzania odpadami zrzucić na PiS" – wytykał już w listopadzie warszawski radny PiS Błażej Poboży. A po ogłoszeniu podwyżki uderzył w Trzaskowskiego jeszcze mocniej. "Niezależnie od barw politycznych wszędzie tak samo"
Ale poza Warszawą nie jest inaczej. – Czy to prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski czy prezydent Lublina Krzysztof Żuk, wszyscy stoimy przez tym samym problemem i musimy go rozwiązać w ten sam sposób – mówił kilka dni temu Marcin Dmowski, zastępca burmistrza Świdnika.

Z całego kraju napływają podobne informacje: "w Wałbrzychu stawka dla osób segregujących odpady od 2020 r. wzrośnie z 12 zł do 27 zł miesięcznie od osoby, a w Kielcach – z 9,50 zł do ok. 20 zł". Dla wielu ludzi te stawki robią ogromną różnicę.

"Trudno znaleźć miasta w Polsce, w których nie zaplanowano na przyszły rok podwyżek opłat za śmieci" – podsumowuje "Puls Biznesu". Podwyżki planują lub już wprowadziły także miasta rządzone PiS. Ani Warszawa, ani metropolie pod władzą opozycji nie są tu wyjątkiem, jak pewnie niektórzy chcieliby wmówić. Od kwietnia wzrost opłat o niemal 100 proc. odczuwają m.in. mieszkańcy podwarszawskiego Otwocka, którym zarządza prezydent z PiS.

– Widać więc, że niezależnie od barw politycznych mechanizm wszędzie jest ten sam – podkreślał Marcin Dmowski ze Świdnika.

Ale np. w Chełmie, który w 2018 roku okazał się wielkim sukcesem PiS, prezydent Jakub Banaszek poinformował 20 grudnia, że opłata za wywóz śmieci w tym mieście się nie zmieni. – Stawka za wywóz śmieci nie wzrośnie i pozostanie na dotychczasowym poziomie 11 złotych miesięcznie. Będziemy najtańszym samorządem – mówił.

A tuż przed Nowym Rokiem, na ostatniej w tym roku sesji Rady Miasta Chełm, radni zagłosowali za symboliczną obniżką opłaty za odbiór odpadów segregowanych. "Wszyscy po trochu mają w nich swój udział"
Miasta różnie podnoszą opłaty. Jedne od mieszkańca, inne od metra kwadratowego, czy – jak w Szczecinie – od ilości zużytej wody. Ludzie złorzeczą i pytają, dlaczego skąd tak nagłe podwyżki.

To efekt nowelizacji Ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, którą Sejm RP wprowadził w lipcu 2019 roku. Nowela ustawy została opublikowana w Dzienniku Ustaw 22 sierpnia i dawała samorządom 12 miesięcy na uchwalenie nowych regulaminów dotyczących utrzymania czystości i porządku w gminach.

Zmiany od początku wzbudzały kontrowersje.
Portal Samorządowy

"Większość z samorządowców i ekspertów ocenia, że rok to bardzo mało czasu. Trzeba bowiem pamiętać, że gminy mają podpisane czasami wieloletnie umowy z firmami odbierającymi odpady, sama organizacja przetargów (pomijając już problem trwających umów) to długotrwała procedura". Czytaj więcej

Ale przyczyn podwyżek jest więcej. Eksperci wskazują, że kwestia jest bardzo skomplikowana, trudno wskazać jednego "winowajcę".

– Wszyscy po trochu mają w nich swój udział. Mamy w Związku takie miasta, które twierdzą, że wiele gmin przespało problemy. Ale podwyżki są efektem wielu elementów składowych, z czego największą odpowiedzialność ponosi władza centralna w postaci ustawodawcy – podkreśla w rozmowie z naTemat dr Marek Goleń z Katedry Ekonomiki i Finansów Samorządu Terytorialnego SGH, specjalista w zakresie reformy gospodarowania odpadami komunalnymi, który współpracuje z ZMP.

"Nowa władza tylko ten problem pogłębiła"
Czy zatem podwyżki to konkretnie "zasługa" rządu PiS? – To już trwa od dawna. Nowa władza tylko ten problem pogłębiła. Z całą pewnością obecna ekipa bardzo mocno przyczyniła się do pogłębiania problemów, które wygenerowały poprzednie – odpowiada ekspert.

Związek Miast Polskich stoi na stanowisku, że to efekt wieloletnich zaniedbań rządów. W oświadczeniu pisze, że zaraz po przystąpieniu Polski do UE wzywał rząd i parlament do pilnego podjęcia budowy systemu zagospodarowania odpadów komunalnych, a jakość rozwiązań prawnych, które podejmowano potem była niezadowalająca.

"Tegoroczna nowelizacja znowu nie jest oczekiwanym rozwiązaniem systemowym, a przy tym powoduje dezorganizację zbierania odpadów z nieruchomości niezamieszkałych" – czytamy w stanowisku ZMP.

Związek Miast Polskich napisał nam też w komentarzu, że od lat apeluje (ostatnio w piśmie z 21 listopada br. do Michała Kurtyki, ministra klimatu) o stworzenie przez państwo kompleksowego systemu zagospodarowania odpadów komunalnych, który m.in. będzie zwiększał odpowiedzialność producentów opakowań.

W liście Prezesa ZMP do Ministra Klimatu, Zygmunt Frankiewicz, prezes ZMP oczekuje pilnego podjęcia – z udziałem przedstawicieli gmin, które są ustawowo odpowiedzialne za to zadanie – kompleksowych prac nad szybkim wprowadzeniem rozwiązań systemowych w zagospodarowaniu odpadów komunalnych.

"To wszystko wpływa na wzrost cen"
To oczekiwania wobec rządu. Ale w jaki sposób obecna władza miała pogłębić problem? – Mamy kilka nowych aktów prawnych, m.in. rozporządzenie o kolorowych pojemnikach. Zmiana ustawy o odpadach z nowymi obowiązkami dla przedsiębiorców, jak monitoring wizyjny, zabezpieczenie finansowe roszczeń, regulacja stanów prawnych gruntów, na których prowadzona jest działalność, czy skrócone magazynowanie z 3 lat do 1 roku. Jest sporo nowych przepisów powiększających koszty. To wszystko wpływa na wzrost cen i w konsekwencji opłat i to bardzo znacznie – tłumaczy dr Marek Goleń.

Do tego doszedł wzrost cen usług firm wywożących śmieci, wzrost kosztów paliwa i cen energii elektrycznej, a także nie bez przyczyny jest wzrost pensji minimalnej dla pracowników. Na wzrost opłat ma wpływ wiele czynników.

Stanowisko ZMP

W 2019 roku ma miejsce radykalny wzrost kosztów odbierania i zagospodarowania odpadów komunalnych, wynikający z nakładania się na siebie wielu niekorzystnych składowych kosztowych. Są nimi przede wszystkim drastycznie rosnące koszty zagospodarowania odpadów przez regionalne instalacje zagospodarowania odpadów komunalnych, wynikające między innymi z:

• ograniczenia czasu magazynowania odpadów,
• gwałtownego wzrostu kosztów składowania,
• trudności ze zbytem surowców wtórnych,
• zakazu składowania frakcji energetycznej.

Obserwujemy również czynniki wzrostu kosztów systemu po stronie odbierania odpadów:
• wzrost kosztów pracy i cen energii (paliwo, prąd),
• nowe standardy selektywnej zbiórki.

Największy problem to, jak wskazuje nasz rozmówca, koszt składowania odpadów i koszt pracy. – Rząd podnosi płacę minimalną. Branża boryka się z trudnościami w rekrutacji pracowników – wyjaśnia.
Marek Goleń

Koszty składowania składają się z dwóch najważniejszych części: opłata dla operatora składowiska za składowanie i większa za użytkowanie środowiska, tzw. marszałkowska. W zeszłym roku wynosiła 140 zł za tonę, w tym roku 170 zł, a w przyszłym będzie 270 zł. Opłata ta została zmieniona rozporządzeniem Ministra Środowiska.

Branża jest nieprzygotowana
Za zmianami, które odczuwamy w postaci opłat, stoją też unijne dyrektywy. Ale Marek Goleń twierdzi, że większość przepisów, które są wdrażane przez rząd PiS, to "nadregulacje krajowe w stosunku do przepisów unijnych".

– Unia wymaga wprowadzenia ich w życie później, a myśmy chcieli to zrobić szybciej. Na przykład recykling 55 proc. masy ogólnej wg nowego sposobu obliczania jest zapisany w dyrektywie na 2025 rok. A myśmy zmienili sposób obliczania w ustawie już od 1 stycznia 2020. Wprawdzie w odniesieniu do 50 proc. a przepis nie wszedł jeszcze w życie, ale nikłe są szanse, że ustawodawca go zracjonalizuje. Branża kompletnie jest do tego nieprzygotowana. Tylko nieliczne gminy będą w stanie osiągnąć takie wskaźniki. Na życzenie władzy centralnej skróciliśmy sobie czas na przygotowanie – tłumaczy.
A Ty jak myślisz?
czy
WNIOSKI

PRAWDA

Rząd PiS wprowadził ustawodawstwo, które zobowiązuje samorządy do zmian, a to przekłada się na wzrost opłat. Nie bez znaczenia jest wzrost kosztów płacy minimalnej i inne koszty, które wpływają na wzrost cen. Jednak przyczyn obecnych podwyżek jest więcej i nie da się wskazać tylko jednej. Eksperci twierdzą, że to efekt wieloletnich zaniedbań, a rząd PiS je pogłębił. Apelują do rządu o szybkie wprowadzenie rozwiązań systemowych w zagospodarowaniu odpadów komunalnych.