Trzaskowski marszałkiem? Wyciekły szczegóły zaskakującego pomysłu PiS

Paweł Kalisz
PiS już od dawna zapowiadał podział województwa mazowieckiego na dwa oddzielne byty – Warszawę i "resztę" regionu. Po wyborach samorządowych temat powrócił z podwójną siłą. Wyciekają szczegóły podziału, a opozycja się burzy.
Marszałek Rafał Trzaskowski? Jeśli PiS podzieli województwo mazowieckie, to prezydent z automatu miałby objąć władzę województwa warszawskiego. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Przewodniczący komitetu wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski zapowiedział, że po wyborach prezydenckich jego partia przedstawi pomysł podziału województwa mazowieckiego. To powrót do starej koncepcji, zapowiadanej już dawno temu przez Jarosława Kaczyńskiego. PiS chce z województwa wyodrębnić Warszawę i na terenie stolicy oraz kilku sąsiednich powiatów utworzyć województwo warszawskie.

W myśl takiego rozwiązania prezydent miasta Rafał Trzaskowski zostałby niejako z automaty marszałkiem województwa. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", rozważane jest wprowadzenie podwójnego urzędu także w przyszłości. W takim razie Rada Miasta w stolicy przyszłości pełniłaby również funkcję sejmiku województwa. Wszystko po to, żeby "nie mnożyć bytów".


Zupełnie inna sytuacja jest z resztą województwa mazowieckiego. Tu plan PiS zakłada ponowne wybory samorządowe i wyłonienie nowych władz. To by oczywiście oznaczało, że obecny marszałek Adam Struzik straciłby swoje stanowisko.

– PiS nie przebiera w środkach. Jak widać, frustracja po przegranych na Mazowszu wyborach jest tak wielka, że są gotowi rozbić region tylko po to, aby przejąć w nim władzę. Nie udało się w demokratycznych wyborach, to może uda się, dzieląc Mazowsze i wyjmując z niego Warszawę. Przyznam szczerze, że ciągle nie mogę uwierzyć w realność tych zapowiedzi – komentuje plany PiS Adam Struzik w rozmowie z "DGP".

– Trzeba będzie doprecyzować kilka rzeczy, m.in. by nie robić wyborów w Warszawie, żeby nikt nas nie atakował, że robimy jakiś "skok" na stolicę – przyznał Sobolewski w rozmowie z dziennikiem. Na to jednak zdają się wskazywać słowa jego partyjnego kolegi, który mówi wprost o tym, że w PiS nikt nie łudzi się myślą o odzyskaniu stolicy. – Trzeba byłoby drugiego Lecha Kaczyńskiego, ale ktoś taki może się pojawi za jakieś 20 lat – wyznał anonimowy polityk PiS.

źródło: "DGP"