Tragedii można było uniknąć? Ujawniono nowe fakty o helikopterze, którym leciał Kobe Bryant

Bartosz Świderski
Pilot helikoptera, na pokładzie którego znajdował się Kobe Bryant z córką, posiadał wszystkie certyfikaty pozwalające mu na latanie w kiepskich warunkach pogodowych. Natomiast firma, która była właścicielem śmigłowca, nie miała na to pozwolenia.
Śmierć koszykarza i jego córki wstrząsnęła całym światem. Fot. Instagram/vanessabryant; Youtube.com/NBC News
Według informacji uzyskanych przez dziennik "The New York Times" firma Island Express Helicopters, do której należał śmigłowiec Sikorsky S-76B, posiadała jedynie licencję V.F.R. na loty w stabilnych warunkach pogodowych, czyli w takich z widocznością nie mniejszą niż 3 mile. A media jako główną przyczynę tragedii podają nisko osadzone chmury.

Przypomnijmy, że helikopter, którym leciał m.in. Kobe Bryant i jego córka Gianna, rozbił się w Calabas w hrabstwie Los Angeles. Do wypadku doszło w niedzielę około godz. 10. Nikt nie przeżył. Wdowa po koszykarzu pożegnała się ze swoim mężem i córką we wzruszającym wpisie na Instagramie. "Teraz pocieszam się tym, że Kobe i Gigi wiedzieli, jak bardzo ich kochamy. Błogosławieństwem było móc dzielić z nimi życie. Chciałabym, aby byli tu z nami na zawsze. (…) Nasza miłość do nich jest nieskończona i niemierzalna" – napisała Vanessa Bryant.


źródło: "The New York Times"