Kryzys w Narodowym Instytucie Onkologii. Szefem mianowano tam przyjaciela Dudy
Obecnie w krakowskim oddziale Narodowego Instytutu Onkologii przy ul. Garncarskiej trwa konflikt pracowników z dyrekcją. Według informacji Onetu miał rozpocząć się, gdy w 2018 roku szefem krakowskiego oddziału został Konrad Dziobek. Prywatnie ma być bliskim znajomym Andrzeja Dudy, a wcześniej zasiadał w Narodowej Radzie Rozwoju przy prezydencie.
Od momentu objęcia przez niego funkcji z pracy odeszło 160 osób, w tym 50 lekarzy. Wiosną 2019 roku odszedł doktor Marek Ziobro. Jak powiedział, szefostwo zażądało od niego, by zwolnił 10-15 proc. swojego zespołu. W geście protestu wraz z lekarzem wypowiedzenia złożyło też 9 onkologów. Nastąpiła fala kolejnych zwolnień.
Cierpią na tym pacjenci. W połowie lutego na opisanie badań, bez których nie można postawić diagnozy i rozpocząć leczenia czekało 300 osób. "Obecnie czas oczekiwania na wyniki to ponad miesiąc" - podał Onet, zaznaczając, że przed kryzysem czas oczekiwania wynosił około tygodnia. Według ustaleń portalu kontrolę w związku z tą sytuacją wszczął NFZ.
Wiadomo, że powołanie dyrektora Dziobka odbyło się bez przeprowadzenia konkursu. Onet zapytał Kancelarię Prezydenta, czy na wybór dyrektora miała wpływ jego znajomość z prezydentem Dudą. Kancelaria odpowiedziała, że pytania “nie mają nic wspólnego z dostępem do informacji publicznej”, a dyrektor jest “ceniony przez prezydenta zarówno jako lekarz, wieloletni nauczyciel akademicki, jak i przedsiębiorca”.
Dziennikarze chcieli też uzyskać odpowiedzi od dyrektora Dziobka. Przesłali mu kilkanaście pytań, ale nie dostali odpowiedzi do czasu publikacji tekstu. Dyrekcja zaznaczyła jednak, że "zamierza skorzystać z prawa dającego możliwość przygotowania odpowiedzi w ciągu dwóch tygodni".
AKTUALIZACJA
Na stronie Narodowego Instytutu Onkologii pojawiło się oświadczenie w odniesieniu do tekstu Onetu. Publikujemy je w całości.
źródło: OnetSzpital działa w normalnym trybie.
W Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowym Instytucie Badawczym Oddziale w Krakowie (NIO) są 4 kliniki i jest też 4 szefów klinik. Pisanie przez dziennikarzy Onetu, że pod pismem podpisało się 22 szefów klinik jest nieprawdą i przeczy zasadom logiki. Wyżej wymienione pismo (z 22 podpisami szefów klinik) nigdy nie wpłynęło do dyrekcji.
Nowy dyrektor NIO dr n. med. Konrad Dziobek, został powołany przez Ministra Zdrowia w sierpniu 2018 roku. Od tego czasu nie mogło odejść 50 onkologów klinicznych, gdyż nigdy tylu nie zatrudnialiśmy.
Jedyna kontrola prowadzona przez NFZ ma charakter rutynowy i rozpoczęła się w dniu: 8.1.2020. Jej zakończenie zaplanowane jest w terminie do końca marca br.
Łączna liczba lekarzy zatrudnionych w Instytucie zmieniła się ze 124 lekarzy zatrudnionych na umowie o pracę w dniu 31.7.2018 r. do 123 lekarzy zatrudnionych na dzień 31.1.2020 r. Stan zatrudnienia pielęgniarek i położnych w tym okresie nie uległ zmianie, gdyż nadal pracuje ich 156. Ogólnie spadła liczba zatrudnionych osób z poziomu 711 na dzień 31.7.2018 r. do poziomu 650, co stanowi 8,5 %. Spadek zatrudnienia jest zgodny z zaakceptowanymi przez Ministerstwo Zdrowia działaniami restrukturyzacyjnymi.
Klinika Onkologii Klinicznej działa w sposób planowy. Czas oczekiwania na wyniki badania obrazowego pacjentów z kartą DILO (karta diagnostyki i leczenia onkologicznego) nie jest dłuższy niż 14 dni.
Dostawy leków cytostatycznych realizowane są na bieżąco. W Szpitalu działa 5 związków zawodowych. Żaden z nich nie jest w sporze zbiorowym z dyrekcją.
Szpital w latach 2018 i 2019 wyraźnie zredukował stratę, która w 2017 wyniosła blisko 25 milionów złotych. Terminowo spłacany jest kredyt, zaciągnięty podczas zarządu poprzedniej dyrekcji.
W związku z rażącym brakiem rzetelności, powoływaniem się na nieprawdziwe informacje, co wprowadza pacjentów w błąd, dyrekcja NIO rozważa wejście na drogę sądową. Ewentualne przyznane odszkodowanie zostanie spożytkowane na leczenie pacjentów naszego Instytutu.
Oczekujemy natychmiastowego sprostowania wszystkich fałszywych treści zamieszczonych w ww. artykule. Używanie w kampanii politycznej zdrowia ciężko chorych pacjentów, jako argumentu należy ocenić jako skrajnie nieetyczne. Waldemar Stylo, Rzecznik Prasowy