"Do pieca wsadzić Kaczora". Ujawniono, co jeszcze kilka lat temu szefowa sztabu Dudy sądziła o PiS
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło to bardzo złożona postać. "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że jeszcze kilka lat wcześniej obecna szefowa sztabu Andrzeja Dudy była wierną zwolenniczką Komitetu Obrony Demokracji i krytykowała PiS. Jej mąż z kolei miał dzielić się ze znajomymi prześmiewczymi wierszykami o Jarosławie Kaczyńskim.
W 2014 r. Kieryłło wydał książkę "Trzy kule", w której krytykował IV RP braci Kaczyńskich. W Milanówku pamiętają, że jego żona Jolanta była na jej promocji w ich miejscowości. Po tym, jak PiS objął władzę oboje wspierali... Komitet Obrony Demokracji, a Kieryłło miał dzielić się na grupach na Facebooku wierszykami wyśmiewającymi Jarosława Kaczyńskiego.
Obraźliwe wierszyki Kieryłło
Jeden z nich Kieryłło zaprezentował na urodzinach Elżbiety i Krzysztofa Królów na jesieni 2016 roku. Był na nich obecny m.in. Bronisław Komorowski, Krzysztof Bondaryk, Jerzy Bralczyk, klan Zaorskich.
– "Kieryłyłki" przyniosły własny wierszyk, taka była tradycja – wspominała "GW" Krzysztof Król. – Ach, był taki kodowski i antypisowski. Wierszyk odczytała sama Jola wśród aplauzu gości. A niektórzy go sobie nawet skopiowali – mówiła znajoma Kieryłłów z Milanówka, która pamięta tamte urodziny.
Czytaj także: Szefowa kampanii Dudy porażająco o wolności słowa. Po jej wypowiedzi aż huczy
W jego treści, którą podaje gazeta, można znaleźć taki fragment: "W Polsce tradycję chciały zmieniać, by w przeddzień święta dziękczynienia, nie poszukiwać więcej indora, tylko do pieca wsadzić Kaczora. Nieważne, w jabłkach, czy w buraczkach. Po takim daniu zawsze jest … I nie dasz rady zjeść już deseru, na który liczy głupio tak wielu. W ten sposób naród by się obudził, a Kaczor przestał ogłupiać ludzi".
Afery Turczynowicz-Kieryłło
Nie cichnie także ujawniona przez gazetę sprawa ugryzienia przez Turczynowicz-Kieryłło mieszkańca Milanówka. Obie strony przedstawiają zupełnie inne wersje wydarzeń. Szefowa sztabu Dudy twierdzi, że stanęła w obronie swojej i syna, jednak co innego mówi Krzysztof Umiastowski, który pokazał na dowód nagranie z rozmowy ze strażą miejską. Z kolei ulotki, które miała roznosić kobieta podczas ciszy wyborczej... nie zostały dołączone do akt sprawy przed prokuraturę.
źródło: "Gazeta Wyborcza"