Dziesiątki trumien i nekrologów. Mocne obrazy z Bergamo. "Tyle zgonów w jeden dzień..."

Katarzyna Zuchowicz
"To nie jest wystawa firmy pogrzebowej", "Jak sobie to zrobiliśmy? To czyściec!" – Włosi rozpaczliwie reagują na nagrania i zdjęcia, które w ostatnich dniach rozprzestrzeniły się w internecie. Pokazują całe rzędy trumien, całe pomieszczenia nimi wypełnione. A także gazety pełne nekrologów. Pochodzą z Bergamo, najbardziej dotkniętej epidemią koronawirusa prowincji Włoch.
Szpital w Bergamo. To region najbardziej we Włoszech dotknięty epidemią koronawirusa. Fot. Screen/https://youtu.be/TnQrOTrUYu0
Każdego dnia w 120-tysięcznym Bergamo przybywa 300, 400 nowych zakażonych. Liczba przypadków koronawirusa sięga już czterech tysięcy, zmarło ponad 400 osób. W ciągu jednego tygodnia – 330. To niemal 50 osób dziennie.

– Zaledwie 15 dni temu znajdowaliśmy się w strefie żółtej, myśleliśmy, że damy radę zachować jednocześnie ostrożność, szacunek dla zasad i w zasadzie normalne życie – mówił kilka dni temu burmistrz miasta. Nie udało się.

Całe rzędy trumien w Bergamo


Pogrzeby w Bergamo odbywają się co pół godziny. Krematorium działa 24 godziny na dobę. Te zdjęcia z miasta, które jeszcze niedawno tętniło życiem, mówią więcej niż milion słów. "To Bergamo!, zostań w domu!", "To jest Bergamo, a nie wystawa firmy pogrzebowej....Dla tych, którzy jeszcze nie odkryli co to jest" – ostrzegają Włosi. Od niedzieli do wtorku w Bergamo zmarło ponad 80 osób. W tych samych dniach w ubiegłym tygodniu - 44. – Nie wiem, co oni robią ze wszystkimi trumnami. Tyle zgonów w ciągu jednego dnia, trudno sobie z nimi poradzić. Trumny są w kościołach, w szpitalach, w kostnicach...To potworna tragedia... Najsmutniejsze jest to, że ludzie umierają w samotności, nie mogą pożegnać się ze swoimi bliskimi. Rodzina nie może uczestniczyć w pogrzebie – mówi naTemat Moris Lorenzi z Bergamo. W ubiegłym tygodniu stracił dwóch znajomych. Jeden miał 58 lat, drugi 72.


Czytaj także: Zakazali udziału rodziny, zmienili procedury. Tak wyglądają pogrzeby w czasach koronawirusa

Nie wie, jak zakazili się COVID-19. – Gazety są pełne nekrologów – potwierdza.

W mediach społecznościowych pokazał to wcześniej włoski dziennikarz, David Carretta. W gazecie z Bergamo nekrologi zajęły 10 stron. Było ich ponad 150. "Drodzy dziadkowie, strasznie trudno zostawić was w taki sposób" - napisali wnukowie pary, która zmarła w odstępie dwóch dni.

Zmarło też m.in. 6 księży, a 20 innych zakaziło się wirusem. W ciągu czterech dni takich stron w gazecie miało być 40. Czytaj także: Najgorsza doba od wybuchu epidemii koronawirusa we Włoszech. Rekord zgonów w ciągu doby

Sytuacja w szpitalach krytyczna
W szpitalach dramat. "To coś niewyobrażalnego. Z punktu widzenia emocji najbardziej rozwalające są zmęczenie i rozpacz. Przyjaciele pracujący w szpitalu, ludzie doświadczeni, płaczą przez telefon..." – mówił w wywiadzie dla gazety "La Repubblica" burmistrz Bergamo Giorgio Gori.

Takie zdjęcia ze szpitala w Bergamo również obiegły internet.
– Sytuacja w szpitalach jest krytyczna. Mamy tylu zakażonych...Trafiają wszyscy razem, jest tyle cierpienia...Polacy nie powinni wychodzić z domów. Dla bezpieczeństwa wszystkich słuchajcie instrukcji władz. Nic innego nie można zrobić. Tylko takimi drastycznymi metodami można pokonać tego cholernego wirusa – odpowiada Moris, gdy pytam, co poradziłby dziś Polakom.

On jest w domu od 10 dni. – Siedzenie w domu nie jest dramatem. Dramatem jest kontakt z osobą zakażoną – mówi. Pracuje z domu, wychodzi tylko do sklepu. Zakłada maskę. Wszyscy zachowują bezpieczny odstęp. – Są kontrole policji na ulicach. Wlepiają kary grzywny za nieuzasadnione przebywanie na zewnątrz. Są też aresztowania. Ale trudno jest kontrolować 10 mln ludzi w całej Lombardii – mówi.

Bergamo się nie poddaje


Burmistrz Bergamo przyznał, że toczą walką, na którą nie byli przygotowani. "Ale która też wyzwoliła w nas nadzwyczajną energię. Mam tu listę 400 wolontariuszy: zaoferowali pomoc starszym samotnym osobom, uziemionym w domach" – powiedział.

Na grupach facebookowych widać, jak ludzie dodają sobie otuchy. "Bergamo się nie poddaje. Pokazywaliśmy to przy wielu okazjach, damy radę", "Uścisk dla wszystkich i nie dajmy się!" – czytam kolejne wpisy.

Ludzie porównują dwa miasta. Bergamo zostało zamknięte 8 marca. Lodi pod koniec lutego. Na wykresach widać, jak blokada zadziałała na Lodi. Jest wyraźny spadek zachorowań. I w Bergamo wierzą, że u nich też tak będzie. – Mamy nadzieję, że już niedługo, pod koniec tygodnia, będzie szczyt zachorowań, a potem nastąpi poprawa. Musimy jeszcze poczekać do końca tygodnia, by zobaczyć, czy zastosowanie drastycznych środków przynosi efekt. Wszyscy mamy nadzieję, że to niedługo się skończy – mówi Moris.