Przedziwne skąpstwo Kościoła. Tak "pomaga" w walce z koronawirusem

Eliza Michalik
publicystka
Polski kościół katolicki nie dał jeszcze ani grosza na walkę z koronawirusem. Instytucja, która opływa w bogactwa – zasobna, dysponująca pieniędzmi, nieruchomościami, dziełami sztuki, domami – pałacami (jak siedziby niektórych biskupów), nie dała ani grosza. Której roczny budżet, według wyliczeń tygodnika "Newsweek" z 2016 roku, sięga 10 miliardów złotych, a składa głównie z datków od wiernych oraz w mniejszym stopniu, z biznesów prowadzonych przez duchownych - nie dała ani grosza.
Eliza Michalik o Kościele w czasie pandemii koronawirusa Fot. Dawid Żuchowicz / AG
Tadeusz Rydzyk, najbardziej znany z zamiłowania do robienia pieniędzy polski ksiądz i niezwykle sprawny przedsiębiorca, który na preferencyjnych interesach z państwem zarobił krocie i dostał łącznie setki milionów złotych z pieniędzy podatników – też nie dał ani grosza.

Caritas, którego niezwykłą skutecznością w zbieraniu pieniędzy chwali się od lat prawica, przeciwstawiając go rzekomo nieudolnej Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, dopiero kilka dni temu zaczął zbierać na respiratory i na razie uzbierał na jeden, za 100 tysięcy złotych. Chwała mu za to, ale Jerzy Owsiak, krytykowany, żeby nie rzec obrażany, przez niektórych księży i prawicowych liderów opinii nie zbiera – tylko już podpisał umowę na blisko 4 miliony złotych na dostawę 150 najnowocześniejszych łóżek na oddziały intensywnej terapii.


Czytaj także: Pycha, chciwość, wstyd. Kościół niweczy wysiłek Polaków ws. koronawirusa

Obserwuję tę przedziwną chytrość, żeby nie rzec skąpstwo, bogatego katolickiego kościoła z dnia na dzień z coraz większym zdumieniem, bo przecież mówimy o instytucji, która, oprócz niesamowitych możliwości finansowej pomocy, których nie wykorzystuje, najgęściej oplata Polskę siecią rozgłośni radiowych Radia Maryja, co oznacza, że oprócz niezbędnej gotówki mogłaby wspomóc Polaków na wiele innych konkretnych sposobów, na przykład organizując zbiórkę środków na zakup niezbędnego zabezpieczającego sprzętu czy wyposażenia szpitali.

Tymczasem Tadeusz Rydzyk owszem, zaapelował niedawno o wsparcie, ale dla… telewizji Trwam i swoich innych mediów. „Prosimy, abyście nie odkładali na potem przekazywania pomocy materialnej na funkcjonowanie i istnienie jakże ważnych dla Polski i Polaków, w Ojczyźnie i poza jej granicami, Radia Maryja i Telewizji Trwam. Przed pandemią koronawirusa ofiary składane na te media, przy bardzo oszczędnym gospodarowaniu starczały skromnie od pierwszego do pierwszego. Teraz, gdy firmy i zakłady pracy spowalniają działalność, a więc i zarobki mogą być mniejsze, boimy się o istnienie Radia Maryja, Telewizji Trwam, „Naszego Dziennika" - napisał w oświadczeniu na stronie internetowej "Radia Maryja" najsłynniejszy polski redemptorysta.

Sądzę, że po tym zdarzeniu, gdybyśmy żyli w XIX wieku Tadeusz Rydzyk, zgodnie z ukochanym przez polską katolicką prawicę kodeksem honorowym Władysława Boziewicza, nieodwołanie utraciłby swoją zdolność honorową, jako ktoś, kto nawet w tak dramatycznej sytuacji nie myśli o innych, tylko o tym co może ugrać i wyszarpać dla siebie.

Niestety przy okazji zagrożenia koronawirusem wyszło też na jaw jak dramatycznie niedojrzały i infantylny jest zarówno polski kościół, w sensie instytucji i polski katolicyzm, ale też obłąkany na punkcie religii rząd, który nie bacząc na zagrożenie epidemiologiczne, nawet w czasach zarazy dzieli ludzi na lepszych i gorszych, czyli katolików i niekatolików.

Jasno pokazała to konferencja panów premiera i ministra zdrowia, którzy bez mrugnięcia okiem ogłosili kolejne obostrzenia w zasadach narodowej kwarantanny inne dla świeckich a inne dla wiernych „związków wyznaniowych”, a więc, w polskiej rzeczywistości, głównie wiernych katolickach: otóż my, świeccy nie możemy spotykać się w gronie większym niż dwie osoby, bo jest to tak szalenie niebezpieczne, że złamanie tego zakazu niemal powoduje, że mamy krew na rękach, ale nie dla katolików – oni mogą spotykać się w pięć osób plus ksiądz i uczestniczyć w mszy świętej. Ich zagrożenie epidemiologiczne nie obejmuje, oni nie zarażają, ich kaszel nie przenosi wirusa, oni są lepszych gatunkiem homo sapiens. No po prostu cud!

Czytaj także: Co z Pierwszą Komunią w dobie epidemii? Są już pierwsze postulaty rodziców

I zanim zaczniecie pisać w komentarzach, że to samo dotyczy prawosławnych, kalwinów etc. odpowiem – dane są nieubłagane: katolików jest w Polsce niemal 33 miliony, a wyznawców innych wyznań i związków wyznaniowych (według rocznika statystycznego) łącznie 950 tysięcy.

Nie piszcie mi więc, że „atakuję” katolików (najgłupsze słowo jakie słyszałam na określenie normalnej krytyki), tylko włączcie mózg i pomyślcie, czy chcecie umierać w imię fanatyzmu i z powodu rażącej nieodpowiedzialności i interesowności biskupów i polityków PiS. Umierać być może bez pomocy, bo jak widzicie, kościół na wasze życie pieniędzy raczej nie wyłoży, nawet siedząc na miliardach.

Czytaj także: Księża złamali prawo podczas epidemii koronawirusa? "Włączyłam TVP i przeżyłam szok"