Kosiniak-Kamysz oburzony, że PO głosowała razem z PiS-em. Padł ostry przykład
Około godz. 6.00 rano w sobotę, po 18 godzinach obrad, Sejm przyjął tzw. tarczę antykryzysową. Największe emocje wzbudziły poprawki, jakie pojawiły się o 2.00 w nocy. Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało zmiany w Kodeksie wyborczym. Poprawki trafiły do specustawy, a w głosowaniu nad całością "ZA" obok PiS-u opowiedziała się Koalicja Obywatelska. Politycy PSL i Lewicy nie kryją oburzenia.
Czytaj także: Zmiany w Kodeksie wyborczym niekonstytucyjne? Posłanka Lichocka ma wyjaśnienie
Za tzw. tarczą antykryzysową, do której PiS przemycił zmiany wyborcze, nad ranem zagłosowało 343 posłów, przeciw było 73, od głosu wstrzymało się 19. Gołym okiem widać, że Prawo i Sprawiedliwość w ostatecznym głosowaniu poparli posłowie Koalicji Obywatelskiej.
– Dziwię się naszym koleżankom i kolegom z Platformy, którzy wczoraj biegali w koszulkach "Konstytucja", w nocy krzyczeli o zamachu stanu, a nad ranem zagłosowali ręka w rękę z PiS-em – skomentował parę godzin po głosowaniach Władysław Kosiniak-Kamysz. Lider PSL uważa, że przyjęta w Sejmie tzw. tarcza nie pomoże, ani pracownikom, ani pracodawcom. Dlatego nie przyjmuje argumentów, że należało zagłosować za tą specustawą, aby poprzeć w niej to, co dobre, a resztę poprawić w Senacie.
– A jakby pis wpisało, że Jarosław Kaczyński zostaje królem Polski, to też by Koalicja Obywatelska za tym zagłosowała? – pytał z oburzeniem Kosiniak-Kamysz.
Liderzy PO tłumaczą, skąd takie stanowisko. Poseł Cezary Tomczyk na konferencji przed Sejmem wyjaśniał, że wrzutka ze zmianą Kodeksu wyborczego to "cyniczna gra Jarosława Kaczyńskiego". – Ktoś, kto zorganizuje w maju wybory będzie miał krew na rękach – argumentował poseł Platformy.