A na kwarantannie... oglądaj reality shows Netflixa. "Big Brother" może się przy nich schować

Ola Gersz
Netflix to nie tylko seriale i (średnio udane) filmy. Netflix to również programy typu reality show, które – nie kłamiemy! – o całe lata świetlne wyprzedzają obecnie telewizyjne hity, typu "Big Brother" czy "Love Island". Jeśli nie zapoznałeś się jeszcze z "The Circle" czy "Love is Blind", pora to nadrobić. Oto 6 programów, które udowadniają, że Netflix to król reality show.
Netflix ma w ofercie świetne i wciągające proramy typu reality show. W ich czołówce jest popularne "The Circle" Fot. "The Circle" / Netflix

1. Miłość jest ślepa (2020-)

"Miłość jest ślepa" to niekwestionowany tegoroczny hit Netflixa. O co chodzi w "Love is Blind"? Uczestnicy, mężczyźni i kobiety, spotykają się ze sobą i prowadzą długie rozmowy, jednak... nie mogą się zobaczyć. Czy zdecydują się na zaręczyny po kilku dniach, mimo że nigdy nie widzieli swoich twarzy? Odpowiedź brzmi: tak.

Ale co ze ślubem? Tutaj bywa już różnie: na zewnątrz parę czeka bowiem najtrudniejsze możliwe zadanie, czyli wspólne codzienne życie. "Love is Blind" ogląda się z wypiekami na twarzy, program nie ogłupia, a bohaterowie to sympatyczni (z wyjątkami), inteligentni i wykształceni single, którzy (w większości) przekroczyli już trzydziestkę i chcieliby się ustatkować. Program będzie miał kontynuację, a jego bohaterowie stali się już celebrytami. Hit!

2. The Circle (2020-)

"The Circle" zadebiutowało w Wielkiej Brytanii, jednak Netflix szybko przejął format i doczekaliśmy się już wersji amerykańskiej, brazylijskiej oraz francuskiej. A ma być ich więcej. Skąd taki sukces tego reality show? To proste: każdy może się z nim utożsamić. "The Circle" to bowiem program o internecie (a obecnie również o kwarantannie, gdyż uczestnicy... nie mogą opuszczać swoich mieszkań).


W dużym skrócie: grupa obcych sobie ludzi wprowadza się do naszpikowanego kamerami i mikrofonami domu. Tak jak w "Big Brotherze", jednak z jest mała różnica: uczestnicy nie mają ze sobą żadnej styczności – przynajmniej w cztery oczy. Gracze mogą porozumiewać się ze sobą jedynie poprzez medium społecznościowe à la Facebook, Circle, które reaguje na komendy głosowe.

Najpierw ustalają swój profil: zamieszczają zdjęcie (potem będą mogli dołączyć kilka kolejnych), wpisują wiek, związkowy status oraz krótki opis. I to musi im wystarczyć, aby zrobić dobre wrażenie. Wygrywa ten, kto będzie najbardziej lubiany, jednak uwaga! Nie każdy jest tym, za kogo się podaje. W końcu w internecie każdy może być kim chce.

Uczestnicy są jak dzieci we mgle – mogą się jedynie domyślać, że ktoś może nie być tym, za kogo się podaje. Ale my, widzowie, wszystko mamy jak na widelcu. Świetny program na kwarantannowe wieczory, który udziela nam kilka cennych lekcji i obserwacji na temat internetu i współczesnych technologii, a także relacji międzyludzkich w dobie mediów społecznościowych.

3. Too Hot to Handle (2020-)

Oto najnowsza propozycja Netflixa, która wyróżnia się chyba najbardziej śmiałym pomysłem spośród większości reality shows. Otóż producenci "Too Hot to Handle" umieszczają w okazałej willi grupę młodych, seksownych, pięknych i... napalonych (co jest tutaj bardzo istotne) ludzi. Brzmi jak "Love Island" i "Hotel Paradise"? Tak, ale jest jeden haczyk.

Jaki? Uczestnicy "Too Hot to Handle" nie mogą ani się całować, ani uprawiać seksu. Główna zasada tego programu to "rączki przy sobie". Za każde przewinienie odejmowana będzie konkretna suma z puli 100 tysięcy dolarów, która trafi do szczęśliwego (i wyposzczonego) zwycięzcy.

Nie wydaje się to wcale trudne? Dość powiedzieć, że uczestnicy to ludzie, którzy o seksie mówią non stop, a przygodne "numerki" są u nich na porządku dziennym. Hormony buzują, a pieniądze czekają. "Hotel Paradise" i "Love Island" nowej generacji.

4. Porady różowej brygady (2018-)

"Queer Eye" to kultowy już program Netlflixa, a jego prowadzący szybko urośli do rangi gwiazd i ulubieńców publiki. To program wyjątkowo wdzięczny, który i sprawi, że wylejesz wiadro łez, i da ci nadzieję, że życie naprawdę może być lepsze. Słowem idealna pozycja na kwarantannę.

Każdy odcinek "Queer Eye" to inna historia, a uczestnicy to "zwykli, szarzy ludzie": Amerykanie w średnim wieku, samotni, chorzy, zakompleksieni, smutni. I tu wchodzi na scenę Fab Five, czyli Antoni Porowski, Tan France, Karamo Brown, Bobby Berk i Jonathan Van Ness, stylowi homoseksualiści, specjaliści od mody, kultury, jedzenia i wina, którzy dla bohaterów "Porad Różowej Brygady" są jak promień słońca w pochmurny dzień.

Fantastyczna Piątka rozpoczyna metamorfozę bohatera (lub bohaterki), a widzów czeka festiwal łez, śmiechu i optymizmu. Okazuje się, że nawet mała zmiana wyglądu potrafi zdziałać cuda, a niektórzy potrzebują po prostu dobrego słowa, uwagi i zachęty. Piękny program, który polega w gruncie rzeczy na pomaganiu innym i celebrowaniu piękna życia.

5. Modni i modniejsi (2020)

"Modni i modniejsi" to program modowy, w którym profesjonalni projektanci mody i styliści rywalizują ze sobą w parach o najlepsze stylizacje. Rund jest kilkanaście, a zmagania uczestników oceniają eksperci: ikona stylu Alexa Chang i gwiazda programu "Queer Eye" Tan France. Brzmi typowo? Nie do końca. Mimo że "Next to Fashion" przypomina "Project Runway", to jest to jednak coś zupełnie innego.

Świat mody na pewno kojarzy się większości z nas z lodowatą rywalizacją, bezpardonową brutalnością i nieczułą walką o przetrwanie. Tutaj jest inaczej. Nie tylko wszyscy naokoło są mili i sympatyczni. To reality show Netflixa jest również – wyjątkowo – jak na modowe realia – inkluzywne. Uczestnicy uzupełniają swoje projekty o elementy z różnych kultur i udowadniają, że moda jest dla każdego bez wyjątku. Każdy może być stylowy.

6. Nailed It! (2018-)

Jeśli stresują cię programy w stylu "Hell’s Kitchen. Piekielna kuchnia" czy "MasterChef Polska", przy "Nailed It!" możesz odetchnąć. Tutaj perfekcję można wyrzucić do kosza, bo w tym programie kulinarnym (a właściwie cukierniczym) Netflixa liczy się zabawa i kreatywność.

O co chodzi? Cukiernicy amatorzy próbują na własną rękę odwzorować pyszne i imponujące torty, ciasta i ciasteczka. Skutek? Często opłakany, a przy okazji histerycznie śmieszny. Komu uda się jednak oczarować jurorów (i przy okazji ich nie zabić), wyjdzie ze studia z pokaźnym czekiem. Amerykański oryginał doczekał się już kilku wersji: meksykańskiej, hiszpańskiej, niemieckiej i francuskiej.