Mikstura z Madagaskaru na COVID-19. Szaleją na jej punkcie, choć nie potwierdzono skuteczności

Katarzyna Zuchowicz
Prezydent Madagaskaru zaprezentował swój "lek" na koronawirusa pod koniec kwietnia. Andry Rajaolina wypił wtedy butelkę napoju i ogłosił, że kraj oficjalnie wprowadza go do użytku. Od tamtej pory minęły dwa tygodnie. W tym czasie transport napoju pojechał już do Gwinei Równikowej, podobno zainteresowane są też inne, afrykańskie, kraje. A prezydent Madagaskaru zapowiada budowę fabryki, by zwiększyć produkcję.
Prezydent Madagskaru Andry Rajoelina promuje herbatkę ziołową na koronawirusa. W prezencie przekazał ją do Gwinei Równikowej. Fot screen/Facebook/ Andry Rajoelina
Napój nazywa się Tambavy CVO CovidOrganics. Jest rodzajem herbatki ziołowej na bazie bylicy (Artemesia Annua), która ma właściwości bakteriobójcze i zawiera substancje pomocne w leczeniu malarii. Roślina ta została sprowadzona na Madagaskar w latach 70. ubiegłego wieku właśnie do walki z malarią.

Teraz, jak przekonuje prezydent Madagaskaru, ma pomagać w leczeniu koronawirusa. 45-letni Andry Rajaolina, który w 2009 roku został najmłodszym prezydentem w Afryce, dowodzi, że napój uleczył już dwóch pacjentów. I polityk zajął się jego wielką promocją. W czasie ostatniego weekendu przez półtorej godziny wychwalał go w wystąpieniu telewizyjnym do narodu.


Zapowiedział, że w przyszłym tygodniu zaczną się testy kliniczne. – Ta roślina może leczyć wiele chorób. Jeśli szybko nie zadziałamy, inni badacze nas prześcigną – mówił.

Kto opracował "herbatkę na koronawirusa"


Napój opracował kongijski lekarz dr Jerome Munyagi. Na portalu informacyjnym z RPA piszą o nim dosłownie: "Wynalazł lek na koronawirusa, który jest stosowany na Madagaskarze".

Tak też pisze o nim sporo afrykańskich internautów. Munyagi współpracował z Malgaskim Instytutem Badań Stosowanych (IMRA). Tam zresztą 23 kwietnia pierwszy raz napój został zaprezentowany. W wydarzeniu uczestniczyli ministrowie i ambasadorzy z innych krajów, a Rajaolina pił go i wychwalał pod niebiosa. Zaprosił też dziennikarzy.

– Ta herbatka ziołowa daje efekty już w siedem dni – mówił. Na Madagaskarze "lek" obowiązkowo i bezpłatnie trafia do wszystkich uczniów wracających do szkoły. Rozdawany jest ubogim. Inni mają o otrzymać z niskiej cenie. "Żołnierze chodzą od drzwi do drzwi i go rozdają" – opisywały media.

Dziś, jak można przeczytać na afrykańskich portalach, "śmiałego kroku w walce z globalnym wirusem" Madagaskarowi gratulują: Tanzania, Gwinea Równikowa, Związek Komorów, Demokratyczna Republika Konga, Senegal. A lista chętnych, by kupić napój, autentycznie rośnie.

Nikt nie testował napoju na COVID-19


Zaznaczmy jednak i podkreślmy – ta herbatka nie przeszła żadnych normalnych testów i klinicznych badań. Żadne pismo naukowe się nad nią nie pochyliło. A WHO zachowuje ostrożność wobec takich środków. "Mieszkańcy Afryki zasługują na leki testowane zgodnie z takimi samymi standardami jak reszta świata" – napisało w oświadczeniu. – Nie można nagle stwierdzić: "Oto skuteczny lek", nawet jeśli tradycyjnie stosowano go do celów medycznych. Absolutnie niezbędny jest protokół badawczy – zareagował też Michel Yao, przedstawiciel WHO w Afryce.

Kontrowersje widać również w internecie. "Czy słyszeliście kiedyś o testach klinicznych? Czy wasza mikstura przeszła taki proces?" – zapytał na TT Ngwato M. Thobejane, naukowiec z RPA.

"Nie wszystko musi być zgodne z europejskim prawem, by można je uznać za skuteczne. Leki potrzebują testów klinicznych, ale zioła są naturalne", "Tu jest Afryka, nasi przodkowie dali nam wiedzę o ziołach – odpisali mu niektórzy w odpowiedzi.

Z władzami Madagaskaru już rozmawia Unia Afrykańska – chce zobaczyć dane, które świadczą, że napój jest bezpieczny i skuteczny. – Wszystkie próby i testy zostały wykonane i skuteczność w redukcji symptomów COVID-19 udowodniona na pacjentach na Madagasakrze – twierdzi jednak prezydent tego kraju.

Napój w prezencie dla Gwinei Równikowej


I na pewno zainteresowanie herbatką w niektórych krajach Afryki rośnie. Tu stała się już jakimś fenomenem.

"Kto poradził naszemu rządowi zakup kilku butelek do przetestowania. Z tego, co czytam, warte wysiłku. Co mamy do stracenia?" – pisze na Twitterze Dr. Mujajati Aaron z Zambii. Pierwszy transport mikstury już został wysłany do Gwinei Równikowej. Andry Rajaolina przekazał swój "lek" w prezencie. Po paczki z 11,5 tys. butelek przyleciał do Antananarywy specjalny wysłannik prezydenta Gwinei.
Ale inne państwa Afryki też są zainteresowane. Prezydent Komorów miał w tej sprawie telekonferencję z przywódcą Madagaskaru. Na wyspę udała się delegacja z Guinea-Bissau. Senegal, Tanzania – tam również mówią o zakupie. "Rozmawiam z władzami Madagaskaru. Mówią, że odkryli lek na koronawirusa. Wyślemy samolot, by przywieźć go do Tanzanii, by nasi rodacy mogli z niego korzystać" – miał powiedzieć prezydent tego kraju.

Chce budować fabrykę


Prezydent Andry Rajaolina promuje swoją miksturę jak może. "Madagaskar i jego afrykańscy bracia są zjednoczeni w walce z koronawirusem. Z honorem wysyłamy te herbaty CVO do 15 państw członkowskich CEDEAO przez Gwineę Bissau. [Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej – przyp. red]" – pisał na Facebooku 1 maja. Twierdził, że Madagaskar udostępni Tambavy CVO wszystkim chorym na koronawirusa we wszystkich krajach "przyjacielskich w Afryce, Oceanie Indyjskim i na świecie". W poniedziałek 4 maja oświadczył, że rząd już współpracuje z lekarzami i naukowcami z z zagranicy. Zapowiedział też, że w ciągu miesiąca powstanie fabryka, która ma zwiększyć produkcję napoju. Zapowiada też testy kliniczne, by środek ten można było stosować w formie szczepionki. "Od tej pory nie będziemy eksportować Artemisia. Będziemy przetwarzać tę roślinę na naszym terytorium" – zapowiedział w tym tygodniu. Zachęcił też rolników, by więcej jej uprawiali.

Do 5 maja na Madagaskarze potwierdzono 151 przypadków koronawirusa. Nie zanotowano zgonów.