Obiecałem im krew, pot i łzy. Dotrzymam słowa - rozmowa z Przemysławem Żarskim

Wydawnictwo Poznańskie
Po dobrze przyjętym debiucie Przemysław Żarski swoim "Śladem" powrócił do pisania i tym razem wygląda na to, że nie zamierza już zwalniać. Zewsząd posypały się pozytywne recenzje i książka szybko wspięła się po listach sprzedaży. Pozostaje pytanie: co dalej? Jak rozwinąć karierę pisarską w czasach pandemii?
Mat. prasowy
Czy Twoje życie jako pisarza zmieniło się w trakcie kwarantanny?
Niespecjalnie. Wiele zmieniło się w otoczeniu nas wszystkich, na pewno brakuje mi aktywności na świeżym powietrzu, zwyczajne dotąd sprawy są teraz trudniejsze do zrealizowania niż wcześniej. Jeśli chodzi o kwestię izolacji społecznej, ograniczenia liczby kontaktów, to w tym względzie nic się nie zmieniło. Pisanie jest bardzo indywidualną dziedziną życia, izolacja jest mi potrzebna i nie różni się od pracy przed pandemią. Wciąż pracuję zawodowo, wciąż piszę, zatem trudno mi narzekać. Są osoby, które gorzej radzą sobie w tej niespotykanej dla wszystkich sytuacji i potrzebują wsparcia, którym może być także lektura dobrej książki. Czytanie pozwala oderwać się na moment od natrętnych myśli.

Jeden z bohaterów "Śladu" skupuje nieruchomości, w których ktoś zmarł, co zaniżyło ich wartość rynkową, po czym sprzedaje je w odpowiednich warunkach za wyższą cenę. Przyznaj, myślałeś kiedyś nad takim zarobkiem?
Obawiam się, że byłoby to trudne. Ze względu na rozwiniętą wyobraźnię zbyt wiele czasu poświęcałbym na analizowanie ryzyka, szans i zagrożeń, co utrudnia prowadzenie biznesu. Z kolei zorganizowanie, kreatywność i pracowitość, równie istotne w pisaniu, to cechy pożądane w prowadzeniu firmy, więc może nie byłoby tak źle? Mówiąc już zupełnie serio, lubię swoją pracę, czas wolny spędzam na pisaniu i póki co nie zamierzać wywracać tego świata do góry nogami.

Czy zaczynając pisać książkę wiesz już, kto zabił?
To podstawa. Przed pisaniem buduję szkielet powieści, który w trakcie pracy bywa solidnie przetrącony. Wiem kto zabija, wiem dokąd zmierzam fabularnie i co chcę przekazać, ale w trakcie pisania zmieniam przebieg akcji. Zakończenie nawet kilka razy. Najtrudniejsze jest podjęcie decyzji, którą wersję wybrać. Zwykle powoduje to konieczność przetasowania rozdziałów, zmian w fabule i wydłuża proces. Jestem perfekcjonistą, wszystkie puzzle fabularne muszą znaleźć się na swoich miejscach, chcę zrealizować cel, który sobie postawiłem. Mógłbym zdecydować się na sprawdzone rozwiązania, uprościć język, fabułę, zastosować kilka prostych sztuczek, ale chcę, by każda kolejna książka była wyzwaniem i przynosiła mi satysfakcję. Wierzę, że wtedy spodoba się czytelnikom, bo oni potrafią bezbłędnie wyłapać intencje i szczerość autora.

Jednym z wątków kryminalnych poruszanych w "Śladzie" jest zaginięcie młodej dziewczyny, która rozpływa się w powietrzu w studniówkową noc. Czy wracałeś myślami do Twojej studniówki, tworząc ten wątek?
Tak i uświadomiłem sobie, że to było dawno temu (śmiech). Nie pamiętam szczegółów, starałem się przypomnieć sobie atmosferę tego dnia, emocje, które nam towarzyszyły. Szczęśliwie studniówka bohaterki "Śladu" odbywała się kilka lat wcześniej.

Czy w kolejnych tomach również planujesz odnosić się do wydarzeń z przeszłości?
Zaplanowany cykl z Robertem Kreftem będzie nawiązywał w pewnym stopniu do lat dziewięćdziesiątych, chcę wracać do tego czasu w kolejnych odsłonach. Ma to związek z przeszłością komisarza, traumą, która odciska piętno na jego życiu. Przy okazji wracam też do czasu dzieciństwa i młodości, co jest niemal terapeutycznym doświadczeniem.

Czy podczas wymyślania kolejnych wątków kryminalnych inspirują Cię prawdziwe wydarzenia, zbrodnie, zaginięcia?
Nie wprost. W trakcie pisania i układania fabuły staram się nie inspirować prawdziwymi wydarzeniami, a tym bardziej powieściami kryminalnymi. Co więcej, gdy piszę, nie czytam powieści kryminalnych, tylko literaturę piękną czy biografie. Zdaję sobie sprawę, że w przypadku tego typu opowieści trudno o oryginalność, mimo to chcę mieć czystą kartę. Większość zabiegów lub wątków już gdzieś się pojawiło, a zależy mi na osobistym podejściu i szczerości.

Co w takim razie czytasz, żeby uwiarygodnić swój warsztat?
Czytam sporo literatury fachowej związanej ze zbrodniami, interesuje mnie psychologiczny aspekt; nie skupiam się na samym akcie, nie chcę epatować brutalnością i krwią, uważam, że nie to jest najważniejsze. Mechanizmy, które pchają ludzi do popełnienia zbrodni są złożone, staram się wniknąć do głowy sprawcy, zrozumieć go, ale nie usprawiedliwiać.

A co skłoniło Cię do napisania "Śladu"?
Interesują mnie konsekwencje, wybory, traumy i błędy, które ciągną się za nami przez długie lata. Właśnie ta ciekawość skłania mnie do tworzenia kolejnych książkowych historii.
Przemyslaw Żarskifot. Radosław Kaźmierczak

Jakie książki poleciłbyś swoim czytelnikom na czas kwarantanny? Niekoniecznie z gatunku, którym tworzysz.
Za każdym razem, gdy słyszę to pytanie, przychodzą mi do głowy inne tytuły. Sam czytam różne książki. Kiedy akurat piszę, są to biografie, powieści historyczne, klasyka, a gdy nie myślę o pisaniu – najczęściej kryminały i horrory. W przypadku kryminałów polecam książki Jeana Christophe’a Grange, bardzo lubię sposób w jaki buduje narrację. Uwielbiam powieści Cormaca McCarthy’ego, cenię go za precyzję słowa, oszczędność i wyjątkowy klimat opowieści, dlatego zawsze polecam jego twórczość. Lubię Colsona Whitehead’a i Jesmyn Ward, choć nie czytałem jeszcze jej "Zbierania kości", co zamierzam wkrótce nadrobić. Miłośnikom grozy polecam "Terror" Dana Simmonsa, sam czytam obecnie "Holokaust" Lawrence’a Reesa.

A co sam teraz piszesz? Co czeka nas po "Śladzie"?
Chcę zakończyć historię, która zaczyna się na kartach "Śladu". Od początku założyłem, że zamknę ją w trzech częściach. Pracuję nad drugą odsłoną cyklu, myślę już nad finałem. Wiem dokąd zmierza akcja, jednak największą frajdę w trakcie pisania daje autorowi nie tyle sam zapis, co obserwowanie bohaterów, sprawdzanie jak daleko się posuną w dążeniu do realizacji celów.

Użyłeś słów „obserwowanie” i „sprawdzanie” – czy to znaczy, że bohaterowie żyją własnym życiem?
Mam nad nimi pełną kontrolę, nie pozwalam wejść sobie na głowę, a ostatnie zdanie zawsze należy do mnie. Mimo to, ich reakcje mnie zaskakują. Obiecałem im krew, pot i łzy i im bliżej jestem zakończenia tych wątków, tym więcej od nich wymagam. Od siebie również. Obiecałem im, że poznają prawdę. I dotrzymam słowa.


Rozmawiali Greta Kaczmarek i Adrian Tomczyk