Prezenterka TVP oskarżona o oszustwa podatkowe. Marcelina Zawadzka: Czuję się oszukana [TYLKO U NAS]

Bartosz Godziński
Działająca na terenie naszej części Europy zorganizowana grupa przestępcza, korzystając z mechanizmów tzw. karuzeli vatowskiej, wyłudziła niemal 58 milionów złotych. Proces przed sądem w Kaliszu rozpoczął się wiosną tego roku. Jedną ze współoskarżonych jest znana z telewizji prezenterka, miss Polonia 2011 roku. Marcelina Zawadzka i jej prawnik udzielili nam komentarza w tej sprawie, wyjaśniając jak sprawa wygląda z ich perspektywy.
Marcelina Zawadzka to 31-letnia modelka, Miss Polonia 2011, prezenterka telewizyjna i aktorka Kadr z TVP
To jedna z największych tego typu afer w ostatnich latach. Jak udało ustalić się naTemat w prokuraturze, sam akt oskarżenia liczył niemal 1500 stron, a oskarżonych jest 18 osób - z Polski, Ukrainy, Litwy i Białorusi. Śledztwo Prokuratury Regionalnej z Łodzi było prowadzone od marca 2016.

Proces ruszył w połowie marca. W sądzie w Kaliszu panowały zwiększone środki bezpieczeństwa - nie tylko ze względu na pandemię, ale i charakter sprawy. Nad jej przebiegiem czuwali policjanci z długa bronią. Rozprawy są kontynuowane od końca czerwca. Kolejne terminy zaplanowane są na lipiec i wrzesień.

Firmy-krzaki i ludzie-słupy

Łódzka prokuratura sporządziła akt oskarżenia 14 czerwca 2019 roku. 17 osobom zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej (tylko Marcelina Zawadzka nie usłyszała tego zarzutu, ale o tym za chwilę). Jej celem miały być "przestępstwa karnoskarbowe oraz karne polegające na uszczupleniu należności Skarbu Państwa z tytułu podatku od towarów i usług oraz legalizowaniu środków pieniężnych pochodzących z tych przestępstw".


Grupa działała na dużym obszarze naszej części Europy. W procederze brało udział kilkadziesiąt podmiotów gospodarczych z Polski oraz z zagranicy: Niemiec, Litwy, Czech i Ukrainy. – Grupa ta popełniała przestępstwa z wykorzystaniem internetu i zaawansowanych technologii komputerowych – informuje naTemat Krzysztof Bukowiecki, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Krzysztof Bukowiecki
Prokuratura Regionalna w Łodzi

Jej członkowie wytwarzali i przesyłali droga elektroniczną fikcyjne faktury VAT oraz tworzyli historię komunikacji elektronicznej pomiędzy podmiotami gospodarczymi zaangażowanymi w nielegalny proceder. Działanie to miało za zadanie stworzyć pozory autentycznej współpracy handlowej. Dokonanie przelewu płatności za towar lub usługę miało uwiarygodnić zdarzenia gospodarcze, które nie miały miejsca w rzeczywistości i dać pozory legalności w przypadku kontroli uprawnionych organów.

Kierujący grupą dokonywali za pomocą bankowości elektronicznej przelewów pomiędzy rachunkami bankowymi wielu podmiotów gospodarczych, zarówno polskich, jak i czeskich, niemieckich, czy litewskich.

– Podmioty te, generując znaczne obroty, nie zatrudniały pracowników, nie posiadały odpowiedniego zaplecza logistycznego w postaci magazynów, środków transportu, a ich siedziby były tymczasowe (brak kontynuacji w zakresie wynajmu) lub wskazywały na wirtualne biura. Ponadto przedstawicielami lub właścicielami firm biorących udział w procederze ustanawiano osoby bez doświadczenia biznesowego i bez odpowiednich środków finansowych – pisze Krzysztof Bukowiecki z prokuratury.

Jak działała karuzela podatkowa?

Śledztwo było wieloletnie i wielowątkowe, a sam mechanizm wyłudzeń VAT niezwykle skomplikowany. Dlatego informacje od prokuratury listuję w kilku krokach.

1. Towar (głównie kawa) był eksportowany przez podmioty polskie ze stawką VAT 0 proc. poza granice kraju do podmiotu na Litwie, kontrolowanego przez członków zorganizowanej grupy przestępczej.

2. Towar ten następnie był przez spółkę litewską eksportowany do Polski do podmiotów kontrolowanych przez zorganizowaną grupę przestępczą, a pełniących rolę tzw. "znikających podatników".

3. Następnie zaś towar trafiał do dalszych podmiotów gospodarczych. Nadto, zajmowali się legalizowaniem wprowadzanego do obrotu w kraju towaru (głównie biżuterii złota), która była wprowadzana na polski obszar celny poprzez "znikających podatników", kontrolowanych przez zorganizowaną grupę przestępczą. Podmioty te nie miały faktur zakupu tego towaru.

4. Następnie towar fikcyjnie był sprzedawany do drugiego "znikającego podatnika”.

5. Na kolejnym etapie znów następowała fikcyjna sprzedaż do podmiotu pełniącego rolę "bufora", skąd następowała już faktyczna sprzedaż do kolejnego podmiotu, który dalej sprzedawał towar do rzeczywistych małych i dużych podmiotów gospodarczych.

Śledczym udało się ustalić, że na karuzeli "kręciło się" aż 586 "pustych faktur" VAT. Wystawiono je na olbrzymią sumę grubo ponad 309 milionów złotych. Na ich podstawie dokonano "uszczupleń należności publicznoprawnych w podatku od towarów i usług" w łącznej kwocie niemal 58 milionów złotych.

Marcelina Zawadzka: czuję się podwójnie oszukana

Zarzuty usłyszało 18 osób narodowości polskiej, ukraińskiej, litewskiej, białoruskiej. Akt oskarżenia obejmuje łącznie 102 zarzuty. W sądzie w Kaliszu dowiedziałem się, że "karuzela vatowska" obejmowała obrót nie tylko kawą i biżuterią, ale i napojami energetycznymi. O co jest oskarżona prezenterka TVP?

"Marcelina Z. jest oskarżona o oszustwa skarbowe (Art. 56. KKS), fałszerstwo faktur (Art. 271. KK), pranie brudnych pieniędzy (Art. 299. KK)" – wylicza sędzia Edyta Janiszewska, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Kaliszu.

Marcelina Zawadzka jest zamieszana w dużą aferę, ale sama tłumaczy, że została wykorzystana.

– Ciężko mi komentować tą sprawę, bo czuję się w niej podwójnie oszukana. Najpierw straciłam pieniądze na transakcji z nieuczciwym kontrahentem, który miał sprzedać mi produkty modowe, a nigdy tego nie zrobił, chociaż pieniądze otrzymał. Potem dowiedziałam się, że obsługujące mnie biurko księgowe, dokumenty tejże feralnej transakcji, w sposób jak się okazało nieuprawniony, uwzględniło w księgach rachunkowych i deklaracjach podatkowych, czego ponoć robić nie wolno. Ja osobiście tymi rozliczeniami się nie zajmowałam, bo się po prostu na tym nie znam. Dlatego zatrudniłam firmę księgową – relacjonuje Zawadzka.
Marcelina Zawadzka

Efekt jest jednak taki, że formalnie mi też przedstawiono zarzuty. Oczywiście złożyłam stosowne wyjaśnienia i liczę, że sprawa skończy się pomyślnie, chociaż nie można wykluczyć, że jeszcze będę musiała zapłacić karę za niedopilnowanie nieuczciwego księgowego.

Moja rozmówczyni radzi, by dobrze sprawdzać osoby i firmy, którym powierzamy zarządzanie naszymi finansami. – Już mam nauczkę i przestrzegam wszystkich - uważajcie komu powierzacie swoje "papierkowe" sprawy – apeluje.

Jako jedyna nie jest oskarżona o udział w grupie przestępczej

Wyłudzenia VAT i karuzele podatkowe stały się zmorą organów ścigania i postanowiono walczyć z tym m.in. groźbą długiej odsiadki. Grupa opisywana w artykule zaczęła działać jeszcze przed nowelizacją prawa: kiedy obowiązywały niższe kary. Akt oskarżenia dotyczy bowiem lat 2014-2017.

Prowadząca "Pytanie na śniadanie" i "The Voice of Poland" usłyszała aż trzy, dość poważne zarzuty. Od jej prawnika dowiedziałem się, że jest oskarżona nie konkretnie o fałszowanie faktur, ale jedynie o ich "formalne użycie jako nierzetelnych dokumentów w deklaracjach podatkowych" (art. 271a KK). Za ten czyn grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.

– Mogę jedynie potwierdzić, że pani Zawadzka została objęta aktem oskarżenia, przy czym - co istotne - jako jedyna nie usłyszała zarzutu udziału w zorganizowanej grupie przestępczej – wyjaśnia naTemat adwokat Krzysztof Ways z Kancelarii GWW.
Krzysztof Ways
Adwokat

W tej sytuacji jej obecność wśród współoskarżonych rzeczywiście wydaje się być mocno "przypadkowa" i w moim odczuciu tak właśnie jest. Potwierdza to dotychczasowy przebieg postępowania sądowego, w którym podczas kilkudziesięciu odbytych już rozpraw, wątek dotyczący pani Zawadzkiej jako całkowicie marginalny pojawia się sporadycznie.

Za podrabianie faktur można iść nawet na 25 lat do więzienia. Tak wysoka kara obowiązuje od dość niedawna. Jej zaostrzenie weszło w życie w marcu 2017 roku. Wcześniej, fałszowanie faktur, było traktowane jak fałszowanie dokumentów, za które można było iść do więzienia na 5 lat.

Czyn, o który jest oskarżana Zawadzka, miał być popełniony po 1 marca 2017 roku, a więc w okresie gdy już obowiązywały zaostrzone regulacje karne odnośnie faktur. Zdaniem prawnika, w przypadku Marceliny Zawadzkiej zaostrzone regulacje nie znajdują zastosowania, z uwagi chociażby na to, iż przestępstwem jest tylko użycie nierzetelnych faktur na kwotę większą niż 200 tys. złotych. Tymczasem celebrytce zarzuca się, że była to kwota... 205.452,14 zł, a zatem minimalnie przekraczająca próg ustawowy.

Obrońca Zawadzkiej zwraca też uwagę na niesłusznie - jego zdaniem - postawiony przez prokuraturę zarzut prania brudnych pieniędzy.

– Oczywiście moja klientka złożyła w sprawie obszerne wyjaśnienia, które zamierza jeszcze dodatkowo uzupełnić. Nie chciałbym teraz dokonywać oceny przeprowadzonych przez sąd dowodów, ale mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że szereg zarzutów, w tym zwłaszcza zarzut "prania brudnych pieniędzy" nie znajduje w nich jakiegokolwiek odzwierciedlenia i pokrywa się z dotychczas złożonymi przez panią Zawadzką wyjaśnieniami – dodaje na koniec.

Marcelina Zawadzka ma odpowiadać przed sądem w charakterze świadka pod koniec lipca. Jako oskarżona będzie przesłuchiwana w późniejszym terminie.