Biedroń zaskoczył. Zachęcając do głosowania na Trzaskowskiego, ujawnił swoje plany
Pełnych wyników I tury wyborów prezydenckich jeszcze nie ma, ale jasne jest, że rezultat Roberta Biedronia jest bardzo słaby. Europosłowi udało się zgromadzić mniej więcej takie samo poparcie, jak 5 lat temu ówczesnej kandydatce Lewicy Magdalenie Ogórek. Biedroń kilkanaście godzin po porażce wystąpił w Warszawie na konferencji prasowej.
Robert Biedroń znalazł się na piątym miejscu, za Szymonem Hołownią, Krzysztofem Bosakiem i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Jak wynika z danych PKW, na kandydata Lewicy głos oddało zaledwie 2,21 proc. wyborców. A wydawało się, że już pięć lat temu Lewica odniosła historyczną klęskę i gorzej już być nie może. Wówczas Magdalena Ogórek uzyskała 2,38 proc. Sama kandydatka lewicowemu elektoratowi wywinęła zaś numer – wyszło, że jest na wskroś prawicowa i rozpoczęła karierę w Telewizji Polskiej.
Czytaj także:
Ten wynik to najbardziej dobitny obraz klęski Biedronia. Teoretycznie tu powinien wygrać
Ogórek znalazła przyczynę porażki Biedronia. Widzowie mogli być zaskoczeni
Na poniedziałkowej konferencji Biedroń dziękował tym, którzy zdecydowali się go poprzeć nazywając ich tymi, którzy "uwierzyli w to, że prawdziwa zmiana jest możliwa". – Przed nami ciężka praca, ale pozostajemy wierni naszym wartościom – powiedział.
Kandydat Lewicy na prezydenta poprosił swoich wyborców o to, by w II turze poparli Rafała Trzaskowskiego.W kampanii jako jedyni mieliśmy odwagę głośno mówić o tym, co w Polsce należy zmienić, by wszystkim - bez względu na płeć, pochodzenie czy zasobność portfela - żyło się lepiej. I nie przestaniemy o to walczyć tylko dlatego, że skończyła się kampania.
– Z Rafałem Trzaskowskim nie we wszystkim się zgadzamy, ale łączą nas pewne wspólne wartości. Będziemy o tych różnicach i punktach wspólnych rozmawiać. Na szali leży dobro Polski – oświadczył Robert Biedroń.