"Fakt" ujawnia, co wyprawiał ułaskawiony pedofil. Duda powinien zapaść się pod ziemię

redakcja naTemat
Andrzej Duda i jego zaplecze uporczywie relatywizują czyny pedofila, który został ułaskawiony przez prezydenta. Głowa państwa mówiła, że "nie było gwałtu", KPRP tłumaczyła, iż "to sprawa rodzinna", a media związane z PiS twierdziły, że ułaskawiony "nigdy naprawdę nie był pedofilem". Kłam tej narracji zadają ustalenia dziennika "Fakt", który dotarł do niezwykle poruszających akt sprawy.
Dziennik "Fakt" ujawnia prawdę o bulwersujących czynach, których dopuszczał się pedofil ułaskawiony przez Andrzeja Dudę. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

"Fakt" ujawnia skalę krzywdy

"Upijał się, wszczynał awantury rodzinne, w których czasie znęcał się nad partnerką i córeczką Anią. Dziewczynkę, która nie miała nawet 15 lat, molestował seksualnie. Przytrzymywał ją, bił ręką w twarz, a drugą ręką dotykał w jej krocza. Do tego zmuszał ją do wykonywania posuwistych ruchów na swoim członku" – tak "Fakt" streszcza dramatyczną historię, na końcu której jest decyzja Andrzeja Dudy o zastosowaniu prawa łaski wobec sprawcy tych czynów. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, ułaskawiony pedofil nadal figuruje w publicznej części Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Czyli narzędzia, które stworzono m.in. po to, by polskie rodziny mogły sprawdzić, czy w ich otoczeniu nie przebywa ktoś stanowiący potencjalne zagrożenie dla dzieci.


Kogo ułaskawił Duda?

Z udostępnionych przez Ministerstwo Sprawiedliwości do powszechnej wiedzy danych z RSPTS można się dowiedzieć, że pedofil ułaskawiony przez Andrzeja Dudę swych bulwersujących czynów dokonywał w Gdyni przez ponad 7 lat - od czerwca 2004 roku do listopada 2011 roku.

A także o tym, iż został on skazany na 4 lata pozbawienia wolności w systemie terapeutyczny odbywania kary w związku z uzależnieniem alkoholowym i na poczet orzeczonej kary zaliczono mu okres tymczasowego aresztowania od listopada 2011 do grudnia 2013 roku.

Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym daje też opinii publicznej lepsze wyobrażenie o kwestii, której dotyczyło zastosowane przez Andrzeja Dudę prawo łaski. Jak tłumaczyła Kancelaria Prezydenta, ułaskawienie związane było jedynie z zakazem zbliżania się do pokrzywdzonych. Według RSPTS pedofilowi zasądzono jedynie 6 lat zakazu kontaktowania się z pokrzywdzonymi i 6 lat zakazu zbliżania się do pokrzywdzonych na odległość 2 metrów.

Prawica twierdzi, że... "to nie był pedofil"

Otwarcie sympatyzujący z Prawem i Sprawiedliwością portal wPolityce.pl w ramach obrony decyzji Andrzeja Dudy próbował przekonywać, iż ułaskawiony "nie jest pedofilem i nigdy nim naprawdę nie był". Jego odrażające czyny wobec córki ma rzekomo tłumaczyć uzależnienie od alkoholu, z którym mężczyzna zmagał się w okresie popełniania przestępstw.

Serwis braci Karnowskich cytował także konkubinę ułaskawionego pedofila. – Przecież prezydent nam pomógł, jestem mu za to wdzięczna. Nie chcę być wykorzystywana i pragnę żyć normalnie, w spokoju dla moich bliskich. Od lat walczyłam, pisałam pisma – powiedziała.

– Konkubent jest dzisiaj innym człowiekiem, który nam pomaga i chcemy z nim być. Apeluję, by dać nam spokój i nie zajmować się naszym życiem – dodała kobieta, która – jak informowano w komunikacie Prokuratury Krajowej – wniosek o ułaskawienie miała motywować faktem, iż "zakaz, który miał ją chronić, stoi na przeszkodzie jej planom życiowym, które wiąże ze skazanym".

źródło: "Fakt"