"To mogą być kolejne Węgry lub Polska". Tysiące Bułgarów na ulicach

Katarzyna Zuchowicz
Domagają się dymisji rządu i ustąpienia prokuratora generalnego. Od 10 dni, konsekwentnie dzień w dzień, tysiące Bułgarów wychodzą na ulice Sofii i innych miast. W poniedziałek ich protest ma przybrać nową formę. "W Bułgarii wrze" – grzmią zagraniczne media. "Antyrządowe protesty w Bułgarii wywołały obawy w Brukseli, że ten kraj może stać się kolejnymi Węgrami lub Polską" – komentował ostatnio Euronews. W odniesieniu do sporów z Brukselą o praworządność.
Od 10 dni w Bułgarii trwają antyrządowe protesty, największe od lat. fot. screen/https://youtu.be/iLlMlAzf2wY/ AFP News Agency
Protesty trwają od 10 dni. Zaczęły się wieczorem i każdego dnia właśnie o tej porze tysiące Bułgarów wylega na ulice stolicy i innych miast. W jednej manifestacji uczestniczyło około 80 tys. ludzi. Ludzie skandują : "Dymisja", "Do widzenia", "Mafia".

Bułgarzy domagają się ustąpienia premiera Bojko Borisowa i całego rządu, a także prokuratora generalnego. Chcą rozpisania przedterminowych wyborów, ale słychać też nawoływania do ustąpienia szefa telewizji publicznej, która ich zdaniem nieobiektywnie relacjonuje protesty. Chodzi głównie o korupcję. Z jej powodu, jak komentują politycy opozycji, Bułgaria jest najbiedniejszym państwem UE. "Podłożem protestów jest frustracja, jaką rodzi strukturalna korupcja. Rząd nagradza grupy biznesmenów lukratywnymi kontraktami publicznymi, np. w sektorze energii czy budownictwa. A imperium biznesowe odwdzięcza mu się wsparciem medialnym, jako że kontroluje dużą część mediów. I ochroną prawną, jako że prokurator generalny i część sędziów są z nim powiązani" – tłumaczył w korespondencji Macieja Czarneckiego z Sofii w "Wyborczej", Daniel Smilov, prawnik i politolog z think tanku Centre for Liberal Strategies. Protesty mogą jednak przybrać inną formę. W poniedziałek parlament ma rozpatrywać wniosek o wotum nieufności dla rządu. Złożyła go lewicowa Bułgarska Partia Socjalistyczna. Na ten dzień organizatorzy protestów wezwali ludzi do blokowania budynków rządowych. Akcja ma się odbyć pod hasłem "W obronie demokracji".


Ma się zacząć już o godzinie 7.00 rano przed gmachem parlamentu. "Zbieramy się znowu dotąd, dopóki nie pozbędziemy się rządzącej mafii" - napisali na Facebooku.

Jak podało bułgarskie radio, organizatorzy chcą mobilizować ludzi do strajku narodowego. "Protest ma przekształcić się w działania, mające na celu sparaliżowanie władzy" - podał jeden z nich, politolog Arman Babikian.