"To mogą być kolejne Węgry lub Polska". Tysiące Bułgarów na ulicach
Domagają się dymisji rządu i ustąpienia prokuratora generalnego. Od 10 dni, konsekwentnie dzień w dzień, tysiące Bułgarów wychodzą na ulice Sofii i innych miast. W poniedziałek ich protest ma przybrać nową formę. "W Bułgarii wrze" – grzmią zagraniczne media. "Antyrządowe protesty w Bułgarii wywołały obawy w Brukseli, że ten kraj może stać się kolejnymi Węgrami lub Polską" – komentował ostatnio Euronews. W odniesieniu do sporów z Brukselą o praworządność.
Bułgarzy domagają się ustąpienia premiera Bojko Borisowa i całego rządu, a także prokuratora generalnego. Chcą rozpisania przedterminowych wyborów, ale słychać też nawoływania do ustąpienia szefa telewizji publicznej, która ich zdaniem nieobiektywnie relacjonuje protesty.
Ma się zacząć już o godzinie 7.00 rano przed gmachem parlamentu. "Zbieramy się znowu dotąd, dopóki nie pozbędziemy się rządzącej mafii" - napisali na Facebooku.
Jak podało bułgarskie radio, organizatorzy chcą mobilizować ludzi do strajku narodowego. "Protest ma przekształcić się w działania, mające na celu sparaliżowanie władzy" - podał jeden z nich, politolog Arman Babikian.