Dr Grzesiowski obnażył absurdy rządu ws. maseczek. "Zrównano je z szalikiem i przyłbicą"
Wakacyjne rozprężenie dotyczące koronawirusa widać nie tylko w rządowym luzowaniu obostrzeń, ale także w zmianach postaw Polaków. Wielu z nas nie zwraca już uwagi na obowiązkowe noszenie maseczki. Na ten temat wypowiedział się w RMF FM dr Paweł Grzesiowski. Twierdzi, że maseczki są dobrym środkiem ochronnym, ale gdy używa się ich w odpowiedni sposób.
Jako przykład podał dwóch fryzjerów z USA, którzy byli zakażeni koronawirusem, ale o tym nie wiedzieli. W międzyczasie przyjęli 140 klientów. Każdy z nich miał maseczkę, przez co uniknął zakażenia, chociaż byli oni w bliskim kontakcie z chorymi na Covid-19.
Wytłumaczył także, że noszenie maseczki na zewnątrz ma tylko sens w dużych skupiskach ludzkich, jak na przykład w krajach azjatyckich. Nawiązał przy tym do działań polskich władz. Zauważył, że "najpierw maseczki obśmiewano, potem wprowadzono je w niewłaściwy sposób (na ulicy) i zrównano z szalikiem czy przyłbicą".
– Komunikacja była na tyle niejednolita, że ludzie zaczęli powątpiewać, czy to ma sens. A teraz, w lipcu budzimy się, uważając maseczki niemal za dar od Boga. (...) Trzeba zachęcić media do promowania maseczek i dystansu. Potrzebna jest skuteczna strategia informacyjna promująca profilaktykę, a nie tylko komentowanie liczby zakażonych i zgonów. Potrzebujemy wielomiesięcznej, może wieloletniej kampanii, a nie kroniki wypadków – uważa dr Grzesiowski.
Przypomnijmy, że w poniedziałek odnotowano o wiele mniej nowych przypadków koronawirusa niż w weekend, bo 337. W sobotę sytuacja wyglądała o wiele gorzej, bo bilans powiększył się wtedy o 584 chorych.
Czytaj także: "Trzeba przygotować się na najgorsze". Szumowski przyznał, że boi się drugiej fali koronawirusa
źródło: RMF FM