"Czy polskie firmy to przetrwają?". Tak rząd chce wydawać nasze pieniądze w przyszłym roku

Rafał Badowski
PiS już wie, jak gospodarka przejdzie zamieszanie z covid-19. Nie będzie żadnych cięć programów społecznych i zaciskania pasa, będzie za to 13. i 14. emerytura. Razem to wydatki rzędu 20 mlod zł. Rząd chce dolewać benzyny do ognia, by jak najmocniej pobudzić konsumpcję – podaje "Gazeta Wyborcza".
Polskie firmy mogą tego nie przetrwać. Ujawniono, jak rząd PiS chce wydawać pieniądze w 2021 r. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Uchwalono także nowe pomysły, takie jak bon turystyczny. W górę pójdzie płaca minimalna – ostatecznie stanęło na 2800 brutto, choć Jarosław Kaczyński chciał, by było to 3 tys. brutto.

Kwota i tak budzi duży niepokój ekonomistów. "Rząd zaproponował wzrost płacy minimalnej aż o blisko 8 proc., przy wzroście średnich płac o 3,4 proc. Ponad dwukrotnie szybciej. W relacji do mediany możemy przebić 60 proc.!!! Przegonimy większość krajów OECD. Czy polskie firmy wychodzące z kryzysu to przetrwają?" – zapytał na Twitterze dr Sławomir Dudek, były dyrektora departamentu polityki makroekonomicznej Ministerstwa Finansów, obecnie główny ekonomista Pracodawców RP. Można przypuszczać, że duże firmy i metropolie to wytrzymają, trudne zadanie czeka jednak firmy rodzinne w małych miastach – przewiduje "Gazeta Wyborcza". Taka propozycja w niepewnych czasach pandemii koronawirusa rodzi pokusę do wypychania pracowników do szarej strefy i płacenia im pod stołem. A rząd w założeniach do przyszłorocznego budżetu przewiduje, że stopa rejestrowanego bezrobocia wzrośnie z 5,2 proc. w grudniu 2019 r. do 8 proc. na koniec 2020 r.


Do tego od stycznia przyszłego roku firma, która ma obroty poniżej 50 mln zł, czyli 97 proc. polskich spółek, nie będzie płaciła podatku CIT tak długo, jak długo nie będzie miała zysku. W pierwszym roku ma to kosztować budżet 5 mld zł, bo tyle nie wpłynie z tytułu podatku CIT. Polska to pierwszy duży kraj w Europie, który wprowadza takie rozwiązanie. Wymyślono je w Estonii.

Rząd liczy, że te straty pokryją między innymi większe wpływy z VAT. Tyle że do niedawna one rosły, gdyż mieliśmy wzrost gospodarczy. Tymczasem rząd Morawieckiego przyjął we wtorek, że w 2020 r. PKB spadnie o 4,6 proc. (w 2021 roku ma wzrosnąć o 4 proc.). Wiadomo też, że za programy ratunkowe Polska zapłaci inflacją. W czerwcu wyniosła 3,3 proc, a to najwięcej w całej UE.

Czytaj także:

Mistyfikacja PiS. Oto gdzie Morawiecki ukrył dziurę w budżecie

Morawiecki o zagrożeniu kolejnym lockdownem. Premier wskazał ważny argument

źródło: "Gazeta Wyborcza"