"Atmosfera jest ciężka". To miasto nie dostało środków z UE – pokazujemy, kto naprawdę zawinił
Tuchów w Małopolsce to jedno z polskich miast, które nie dostało środków z jednego z unijnych programów. W powszechnym odbiorze – za rezolucję przeciwko LGBT, którą Rada Miejska przyjęła w ubiegłym roku. Tuchów już dostaje za to niezłe baty. W tym sama burmistrz, która z uchwałą nie ma nic wspólnego. – Wszystkie negatywne komentarze spadają na nią i na urząd, choć to była inicjatywa radnych PiS. Strasznie się to wszystko rozlało – słyszę w urzędzie.
– Atmosfera jest ciężka. Miejmy nadzieję, że nie będzie tak, jak wtedy gdy Rada Miejska przyjęła uchwałę. W mieszkańcach były takie emocje, że przychodzili do urzędu, by je wyrazić. Ustawiali się w kolejkach, aż trudno było pogodzić codzienne obowiązki. Głosy były podzielone, więc może sobie pani wyobrazić, jak to wyglądało – mówi nam jeden z urzędników.
Zaczęło się od rezolucji ws. LGBT
Tuchów był jednym z pierwszych miast w Polsce, w którym przyjęto taki dokument. Uchwała "w sprawie przyjęcia rezolucji dotyczącej powstrzymania ideologii "LGBT+" przez wspólnotę samorządową" została przegłosowana przez Radę Miejską w maju 2019 roku. Z inicjatywą wyszedł klub radnych PiS, który liczył wtedy 6 radnych. Poparła ją większość 15-osobowej Rady. Tylko trzech radnych wstrzymało się od głosu.
W mocnych słowach stwierdzono m.in.:
• "Nie damy narzucić sobie wyolbrzymianych problemów i sztucznych konfliktów, które niesie ze sobą ideologia LGBT+."
• "Nie zgodzimy się na sprzeczne z prawem instalowanie funkcjonariuszy politycznej poprawności w szkołach".
• "Zrobimy wszystko, aby do szkół nie mieli wstępu gorszyciele zainteresowani wczesną seksualizacją polskich dzieci".
– Niech teraz radni tłumaczą się z tego, co zrobili. Miasto traci wizerunkowo i finansowo, a wszystkie negatywne komentarze i emocje spadają na urząd. Głównie na panią burmistrz. Ona nie była inicjatorką tej rezolucji, a teraz za wszystko odpowiada. Pani burmistrz próbuje się jakoś wytłumaczyć z czegoś, pod czym się nie podpisywała – mówi nasz rozmówca.
Burmistrz Tuchowa prosi radnych
Burmistrz Magdalena Marszałek już poprosiła radnych o rewizję decyzji o podjęciu uchwały o "strefie wolnej od LGBT". W komentarzach internetowych odebrano to równie, również z kpiną, że tak szybko zmieniają zdanie.
Ale burmistrz już wcześniej jasno i wyraźnie sygnalizowała, że z decyzją radnych nie ma nic wspólnego.
– Uważam, że źle się stało, że taka uchwała funkcjonuje i jeśli miałabym większość w radzie, tobym do niej nie dopuściła. Teraz zbieram wszystkie cięgi za osoby, które podjęły taką decyzję i wprowadziły politykę do samorządów – mówiła w lutym w rozmowie z TOK FM.
– Część mieszkańców winą za uchwałę obarcza panią burmistrz, a ona nie miała z tym nic wspólnego. Wręcz przeciwnie. Mówiła na komisji przed podjęciem tej uchwały, że jest nam ona niepotrzebna. W Tuchowie nie ma czegoś takiego, że na niektórych ludzi patrzy się inaczej – tłumaczy w rozmowie z naTemat radny Jerzy Odroniec, który jako jeden z trzech radnych, w głosowaniu nad rezolucją w 2019 roku, wstrzymał się od głosu.
Dlaczego? – Uważałem, że tak będzie rozsądnie i zgodnie z moim sumieniem. W ogóle byłem zdziwiony, dlaczego Rada przyjęła taką uchwałę – odpowiada.
On również uważał, że uchwała nie była potrzebna. – Chcieliśmy wstąpić do UE , chcieliśmy się poczuć Europejczykami, wiec nie możemy się od niej izolować. Wartości które wynieśliśmy z domu rodzimego są najważniejsze. Jesteśmy Polakami, ale jesteśmy również Europejczykami. Nie było w Tuchowie i nie ma żadnego zagrożenia, wiec po co szukać sobie wrogów których nie ma – podkreśla.
Dodaje, że pani burmistrz uważała, że ta uchwała przyniesie więcej szkody niż pożytku i zaczęło się to potwierdzać.
Najpierw miasto partnerskie we Francji zawiesiło współpracę z Tuchowem. Teraz pojawiła się sprawa sprawa unijnego dofinansowania.
Jak zareagują radni w Tuchowie?
Nie udało mi się skontaktować z panią burmistrz, ale w Tuchowie nie trudno znaleźć jej obrońców. A tym samym przeciwników uchwały anty-LGBT. Słychać jednak, że miasto jest podzielone.
– Będziemy stać za panią burmistrz murem. Nie zamierzam podpisywać się pod tym, że jesteśmy jakimiś homofobami, że nie tolerujemy ludzi, bo tak nie jest – podkreśla jeden z mieszkańców.
Czy radni mogą przychylić się do prośby pani burmistrz? Na razie milczą. Nieoficjalnie słyszę jedynie, że na spokojnie trzeba wszystko przemyśleć. Dziś trudno cokolwiek powiedzieć. A tym bardziej przewidzieć, jak odpowiedzą radni. Może na sesji w sierpniu zajmą się tą sprawą.Ludzie to mylą. Rada Miejska i urząd to dla nich to samo. A tak nie jest. To, jak radni głosują, jakie podejmują decyzje, nie zależy od nas. Jednak ludzie tego nie wiedzą. Dlatego również my odbieramy dziwne komentarze. Tak było po aferze z przegłosowaną rezolucją. Tak jest również teraz. Jest bardzo podobna sytuacja.
– Ja odsyłam wszystkich do pana przewodniczącego Rady Miejskiej – mówi Jerzy Odroniec. Przewodniczący był jednak w piątek nieuchwytny.
Kilka dni temu, gdy jeszcze nie wiadomo było, o które miasta chodzi, tak tłumaczył tamtą rezolucję w rozmowie z naTemat: – Nie występujemy przeciwko nikomu. Tylko przeciwko ideologii. Nie można dać sobie narzucić takiej ideologii. My mamy swoje wartości, polskie, chrześcijańskie. To te wartości zapewniły nam rozwój przez całe tysiąclecie.
– Myślę, że takie posunięcie bardziej zaszkodzi samej Unii niż nam – powiedział o decyzji w sprawie sześciu polskich miast.
Czytaj także: "To kompromitacja UE". Tak w gminach "wolnych od LGBT" reagują na kary dla polskich miast
Co traci Tuchów
Środki unijne miały być przeznaczone na Spotkanie Miast Partnerskich, które odbywa się tu od lat. – To były środki na spotkania miast bliźniaczych. Dostawaliśmy je od 16 lat. Zawsze wniosek był pisany na 15-18 tys. euro. Na spotkania przyjeżdżało do nas ok. 100 osób z różnych miast – z Czech, Rumunii, Węgier. Odbywały się koncerty, delegacje przyjeżdżały ze swoimi zespołami folklorystycznymi, nasi mieszkańcy poznawali kulturę tamtych miast. Przyjeżdżali też winiarze, wymieniali poglądy, były konkursy – opowiada Jerzy Odroniec.
Ale zaznacza, że jeszcze nie ma pewności w sprawie dotacji. – Jeszcze nie ma oficjalnego potwierdzenia. Trzeba też zobaczyć, co będzie dalej. Czy jest to tzw. strzał ostrzegawczy, że gminy, które podjęły takie uchwały, będą tak traktowane. Czy jest to kwestia jednorazowa – mówi.