
Wygląda na to, że matury w przyszłym roku mogą wyglądać zupełnie inaczej, niż w poprzednich latach. Chodzi o egzamin z języka polskiego. Dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcin Smolik w "Dzienniku Gazecie Prawnej" nie ukrywał, że w tym roku wyniki nie były dobre.
REKLAMA
– Dużo będzie zmian szczególnie w języku polskim, m.in. będzie jawna pula pytań, które mogą pojawić się na egzaminie ustnym. Planujemy, żeby maturzyści losowali dwa zagadnienia. I jedno będzie z tej puli publicznej. To będą zadania dotyczące lektur – wyjaśnił Marcin Smolik. To oznacza, że na nowej maturze część pytań z języka polskiego będzie znana przed egzaminem.
Szef CKE stwierdził, że w ten sposób zdający dostaną komunikat, że nie da się zdać matury, nie znając lektur. – Drugie pytanie będzie już, tak jak teraz, zupełnie nowe – doprecyzował.
Smolik podkreślił, że CKE ma szczegółowe dane o wynikach z kilku poprzednich egzaminów. – Tegoroczne są na tym tle bardzo słabe. Średni wynik na matematyce był o 6 pkt proc. gorszy niż przed rokiem, z języka angielskiego o 2 pkt proc., a z niemieckiego o 6 pkt proc. Polski był na podobnym poziomie, ale – jak wynika z dokładniejszej analizy – zwiększyła się liczba osób, które dobrze napisały egzamin, ale i tych którym poszło fatalnie – przekazał.
Dyrektor CKE zauważył, że dwa razy więcej abiturientów niż w poprzednim roku otrzymało zero punktów z wypracowania. – Jednym z powodów może być lockdown, który sprawił, że od marca szkoły przeszły na zdalne nauczanie – nie ukrywał.
Dodajmy, że tegoroczne matury nie odbyły się zgodnie z planem, czyli w maju. Ze względu na epidemię koronawirusa, uczniowie przystąpili do egzaminów dopiero w czerwcu. Wielu zdających do końca sprzeciwiało się planom rządu PiS i sugerowało, że przez COVID-19 matury powinny zostać odwołane.
źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
