Skandal w polskiej ambasadzie w Islandii. Zaczęło się od tego, że konsul miał zakpić z Dudy

Tomasz Ławnicki
O tej sprawie piszą i islandzkie, i polonijne media działające w tym kraju. Portal icelandnews.is w obszernym artykule opisuje funkcjonowanie polskiej ambasady w Rejkiawiku pod rządami Gerarda Pokruszyńskiego, który na to stanowisko został powołany w 2017 r. W tekście mowa jest m.in. o - jak to określono - mobbingu wobec sekretarki, opisano też wyjątkowe okoliczności niedawnego odwołania konsula Jakuba Pilcha.
Zdjęcie z 2017 r., gdy ówczesny szef MSZ Witold Waszczykowski wręczył Gerardowi Pokruszyńskiemu nominację na stanowisko ambasadora w Rejkiawiku. Fot. Twitter.com / Ministerstwo Spraw Zagranicznych
Margrét Adamsdóttir pracę w sekretariacie ambasady RP w Rejkiawiku rozpoczęła w 2019 r. po paru miesiącach namów. Bohaterka artykułu jest z wykształcenia lingwistką, zna biegle angielski, islandzki oraz polski. Wcześniej pracowała w branży turystycznej. Zdecydowała się zatrudnić w ambasadzie, bo zaoferowano jej wyższą pensję. Potem jednak, jak twierdzi, nie dotrzymano słowa i pensja okazała się niższa od wcześniejszej.

Homofobia w ambasadzie RP?

Problemy narosły, gdy Margrét Adamsdóttir opublikowała w mediach społecznościowych swoje zdjęcie z parady równości. "Praktycznie co roku bawiłam się podczas parady Reykjavik Pride. Udostępniłam zdjęcie z tego dnia na swoim profilu na Instagramie. Ja i mój pies w różowych okularach. W poniedziałek zostałam wezwana do gabinetu ambasadora. Przywitał mnie słowami: 'Musiałem się za ciebie wstydzić na przyjęciu kościelnym, przez to, co wstawiłaś w mediach społecznościowych. Obiecałaś mi, zanim cię zatrudniłem, że będziesz neutralna politycznie, a tymczasem nie jesteś'" – cytuje słowa byłej już sekretarki ambasady Iceland News Polska.
Margrét Adamsdóttir

Kiedy zapytałam, czy chodzi o zdjęcia z parady, dostałam odpowiedź, że będąc sekretarką w polskiej ambasadzie, reprezentuję swoje miejsce pracy i ambasadora, a moje postępowanie stawia go w złym świetle. Zdecydowanie odradzono mi afiszowanie się z prywatnymi opiniami politycznymi, bo według ambasadora kwestia LGBT+ jest polityczna.

Później Margrét Adamsdóttir miała być świadkiem licznych homofobicznych i - ujmując to delikatnie - mało dyplomatycznych zachowań ambasadora Gerarda Pokruszyńskiego. Po przyjęciu u nowego niemieckiego ambasadora Pokruszyński miał mówić o dyplomacie używając słowa "pedał". Z kolei o Ingibjörg Sólrún Gísladóttir, dyrektorce Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka z siedzibą w Warszawie, polski ambasador miał mówić "ta lesbijka".

Kpina z Andrzeja Dudy?

Z relacji Margrét Adamsdóttir wynika, że atmosfera w placówce pogorszyła się jeszcze bardziej po marcowej wizycie w Polsce islandzkiego prezydenta. Guðni Th. Jóhannesson odwiedził wówczas Warszawę i Gdańsk. Ze stolicy Polski na Pomorze pojechał pociągiem, w wagonie bez przedziałów.


Czytaj także: Prezydent Islandii przyłapany... w Pendolino do Gdańska. "Bez nadęcia, buty, konwoju"

Post z prezydentem Islandii jadącym pociągiem udostępnił konsul Jakub Pilch. Jak pisze Iceland News Polska, ambasador Pokruszyński ocenił postępowanie konsula Pilcha jako jawną kpinę z prezydenta Andrzeja Dudy. W lipcu konsul Jakub Pilch został nagle odwołany. W jego obronie stanęły organizacje polonijne działające w Islandii, jednak ich przedstawiciele nie zostali przyjęci przez ambasadora i nie odebrano od nich listu.

Margrét Adamsdóttir sama postanowiła odejść z ambasady RP. Obecnie jest na wypowiedzeniu. Odchodząca pracownica placówki dyplomatycznej skierowała skargę do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. źródło: icelandnews.is, stundin.is