Komiczna wpadka Karczewskiego. Dał się nabrać, że pisze do kolegi, który odchodzi z PiS

Bartosz Świderski
Lech Kołakowski poinformował dziś, że odchodzi z PiS. O przemyślenie tej decyzji zaapelował do niego senator Stanisław Karczewski. A przynajmniej myślał, że apeluje, bo tak naprawdę odpowiedział podszywającemu się pod odchodzącego z partii polityka dobrze znanemu użytkownikowi o nicku @napalonywikary.
Karczewski dał się nabrać twitterowemu prowokatorowi. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
"Szanowni Państwo, moja decyzja o opuszczeniu Prawa i Sprawiedliwości podyktowana jest troską o Polskę, której poświęciłem całe swoje dotychczasowe życie. PiS przestało być partią prawicową, a stało się ugrupowaniem neomarksistowskim. Na to nie ma zgody wśród Polaków" – miał napisać na Twitterze Lech Kołakowski. W rzeczywistości autorem postu był twitterowy prowokator, który na chwilę podszył się pod polityka.

Nie wiedział o tym Stanisław Karczewski. Senator PiS postanowił odpowiedzieć na wpis, będąc przekonanym, że zwraca się bezpośrednio do partyjnego kolegi.


"Lechu. Przemyśl w spokoju. Weź urlop tygodniowy. Nasi przeciwnicy wypowiedzieli nam wojnę. I to jest prawdziwa wojna, wojna o fundamentalne wartości. Na wojnie nie ma remisów. Wygrywa jedna strona bądź druga. Zawsze byłeś po właściwej i niech tak pozostanie" – czytamy w poście Karczewskiego.

Czytaj także: Karczewski ma koronawirusa. Twierdzi, że zakaził się od pacjentki. "Nawet wiem której"

Gdy tylko polityk zorientował się – lub został poinformowany – że padł ofiarą prowokacji, wpis zniknął z jego profilu. Dowody jednak pozostały. Jasne, nie takie wpadki polska polityka widziała, ale Karczewski mógł sprawdzić, komu odpisuje. Zwłaszcza że był to Napalony Wikary, konto którego nazwa sama w sobie powinna budzić podejrzenia.

Użytkownik ten to postać wręcz kultowa w twitterowych kręgach. Internauta znany jest jako polityczny troll, nabierający polityków w sposób dokładnie taki, w jaki wpadł Karczewski. Jego profil obserwuje prawie 25 tys. osób.

Kołakowski informację o swoim odejściu z PiS przekazał we wtorek rano. Od kilku tygodni poseł jest zawieszony w prawach członka partii. To efekt sprzecznego z partyjnymi ustaleniami głosowania przeciwko "Piątce dla zwierząt". W kolejce do odejścia mają stać też inni parlamentarzyści. Dla PiS może to oznaczać utratę sejmowej większości.