Szarzyńska zgłosiła sprawę półnagich zdjęć na policji. Ujawnia nowe fakty dot. afery z Suskim

Bartosz Godziński
Ewa Szarzyńska stała się ofiarą afery związanej z Markiem Suskim. Zdjęcia roznegliżowanej kobiety z jej twarzą pojawiły się na profilu na Twitterze posła. Widziały je dziesiątki tysięcy internautów. Radna PiS z Mogilna potwierdziła Onetowi, że nigdy nie robiła sobie takich zdjęć. Jednak i tak poszła w tej sprawie na policję.
Ewa Szarzyńska twierdzi, że nawet nie zna Marka Suskiego Fot. Screen / YouTube / CMG24pl //T witter.com / @wolne_media_pl
Na twitterowym profilu Marka Suskiego wyciekły w poniedziałek zdjęcia roznegliżowanej kobiety przypominającej Ewa Szarzyńską. Oprócz tego pojawiła się seria dziwnych wpisów. Wynikało z nich, że poseł od jakiegoś czasu jest nękany przez Ewę Szarzyńską i czuje się ofiarą "molestowania seksualnego". Posty zniknęły już z sieci, a rzeczniczka PiS ogłosiła, że doszło do włamania na konto Suskiego.

W mediach ukazały się też sprzeczne wyjaśnienia Ewy Szarzyńskiej. – To nie są moje zdjęcia, nie mam takich w telefonie, nigdy podobnych nie robiłam – przekazała radna TVP Info. Z kolei "Gazecie Wyborczej" wyjaśniła, że zdjęcia, które znalazły się na Twitterze Suskiego to jednak jej prywatne fotografie, ale sprzed kilku lat.


Czytaj też: Sprzeczne wyjaśnienia Szarzyńskiej ws. erotycznych zdjęć na Twitterze Suskiego

W rozmowie z Onetem Szarzyńska trzymała się wersji przekazanej TVP Info. O całej aferze dowiedziała się od koleżanki. Przyznała, że prawdopodobnie ktoś włamał się na jej konto na Instagramie, bo nie miała do niego dostępu, a również i tam pojawiły się jej erotyczne zdjęcia. – Nie rozumiem tylko, skąd się wzięły te zdjęcia, skoro ja nie byłam w posiadaniu tych zdjęć. Nie miałam ich ani w telefonie, ani na żadnym nośniku – powiedziała radna.

– Zgłosiłam sprawę na komendzie w Mogilnie i dołożę wszelkich starań, żeby winny został odnaleziony i ukarany – podkreśliła i dodała, że nigdy osobiście nie poznała Marka Suskiego. Na koniec skwitowała, że "to wszystko nie było przypadkowe". Możliwe, że odnosiła się do zhakowanego przed kilkoma dniami konta sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii Iwony Michałek.

Czytaj też: Wiceminister odzyskała zhakowane konto na Twitterze. Pisano na nim o "gangu PiS"

źródło: onet.pl