"Umierał jak Maksymilian Kolbe". Prawica w histerii po śmierci Polaka, grzmią o barbarzyństwie
Barbarzyństwo, morderstwo, zbrodnia – prawicowy internet wrze po śmierci Polaka w śpiączce. Pod adresem Brytyjczyków, "którzy na oczach świata zagłodzili Polaka na śmierć", lecą obelgi. – Ten wylew bardzo brutalnej agresji nie ma nic wspólnego z ewangelicznym chrześcijańskim, czy konserwatywnym, podejściem – komentuje dla naTemat Tomasz Terlikowski.
- "Umierał jak Maksymilian Kolbe", "Zabili Polaka" – histeria w internecie sięga zenitu.
- Tomasz Terlikowski: – Ogromna większość tych komentarzy opiera się na niewiedzy i na ignorancji, zarówno dotyczącej stanu zdrowia i stanu sytuacji tego Polaka, ale także nieznajomości stanowiska katolickiego, na które większość z tych osób się powołuje
- – To wzmożenie emocjonalne, które ogarnęło część polskiej opinii publicznej bardzo zaszkodzi poważnej debacie nad tzw. testamentem życia – ocenia prawicowy publicysta.
Oburzenie i wściekłość z powodu zachowania brytyjskiego szpitala, w którym zmarł Polak, przekroczyło już chyba wszelkie granice. Pod adresem Brytyjczyków lecą gromy, czasem wyrażone w tak nieprawdopodobny sposób, że aż trudno uwierzyć, że takie porównania w ogóle są możliwe.
"Umierał jak św. Maksymilian Kolbe. Szpitalna sala stała się celą śmierci, ale zamiast niemieckich mundurów były lekarskie kitle" – grzmi w tytule prawicowy portal wPolityce.pl. W środku analiza: "Nasi przodkowie z narażeniem, a często poświęceniem życia walczyli o Anglię w czasie II wojny światowej, by teraz Brytyjczycy tak odwdzięczali się naszemu narodowi za wyświadczone dobro".
Terlikowski: Lepiej się pomodlić
Przypomnijmy, 26 stycznia w szpitalu uniwersyteckim w Plymouth zmarł pan Sławomir, którego historia poruszyła Polskę. Od tygodni opisywano ją w mediach, polski rząd starał się sprowadzić mężczyznę w śpiączce do Polski.
Sprawa od początku podzieliła opinię publiczną, nie mówiąc o samej rodzinie Polaka – część chciała odłączyć go od aparatury, druga strona batalią sądową próbowała to uniemożliwić. Ale to, co zadziało się po śmierci mężczyzny, przerosło najśmielsze oczekiwania.
Czytał komentarze w internecie. Już wcześniej sygnalizował, że cały zamęt wokół Polaka mu się nie podoba, a emocje podkręcają też politycy. "Z żalem przyglądam się histerii, która niestety, niewiele ma wspólnego z troską o obronę życia, jaka właściwa jest bioetykom katolickim" – stwierdził kilka dni temu.
Teraz napisał wprost: "Zamiast szukać zbrodniarzy, zamiast obrażać Brytyjczyków i bliskich pana Sławka, lepiej pomodlić się za niego i za jego najbliższych".
Oskarżają Brytyjczyków o morderstwo
W mediach społecznościowych padają oskarżenia pod adresem brytyjskich lekarzy – w ostrych, niedyplomatycznych, słowach. "Został zamordowany przez Anglików w szpitalu, który stał się dla niego więzieniem bez możliwości powrotu do Ojczyzny. Miał paszport dyplomatyczny, co oznacza, że lekarze z Plymouth zabili naszego dyplomatę przy zgodzie władz Wielkiej Brytanii. Skandal w stosunkach międzynarodowych" – pisze na FB Kaja Godek.
"Zbrodniarze. Po prostu zbrodniarze" – komentuje publicysta Rafał Ziemkiewicz.
W rozmowie z "Wprost" doprecyzował: "To było prawne morderstwo, choć dokonane rękoma personelu medycznego".
Gdzie chrześcijańskie podejście?
– Ten wylew bardzo brutalnej agresji na lekarzy i na najbliższą rodzinę tego pana oraz na tych, którzy mieli inne zdanie, również nie ma nic wspólnego z ewangelicznym chrześcijańskim, czy konserwatywnym, podejściem. Ten pan umarł i nasza agresja w niczym mu już nie pomoże. Nawet jeśli uważamy, że chcemy mu pomóc. Jeśli ktoś może mu pomóc to, jako katolik głęboko w to wierzę, pomoże modlitwa za niego i za jego bliskich, a także empatia okazywana jego bliskim, ze świadomością, że jego rodzina również była w tej sprawie podzielona – uważa Tomasz Terlikowski.
Dodaje: – Nie podzielam opinii brytyjskiego sądu, który uważa za terapię nawadnianie i karmienie. Uważam je za pielęgnację. Ale poważna dyskusja nad medycyną i etyką w medycynie paliatywnej jest bardzo trudna, gdy nie jesteśmy w stanie nawet zrozumieć argumentów drugiej strony.
To jest taka sytuacja, jakby komuś przejechał tramwaj na nodze i odciął mu tę nogę. Ile byśmy nie zrobili nowych rentgenów, to ta noga będzie odcięta. Tu jest podobnie. W przypadku takich zmian w mózgu, z jakimi mieliśmy do czynienia bardzo trudno nam przyjąć, że osoba wydaje się reagować na bodźce. Ona w rzeczywistości na nie nie reaguje.
Jakie mogą być konsekwencje
Tomasz Terlikowski wskazuje na konsekwencje, jakie może mieć histeryczna reakcja na śmierć Polaka dla debaty w Polsce.
– To wzmożenie emocjonalne, które ogarnęło część polskiej opinii publicznej, bardzo zaszkodzi poważnej debacie nad tzw. testamentem życia, nad pytaniem o uporczywą terapię i nad tym, kiedy należy jej zaprzestać. Wreszcie nad pytaniami dotyczącymi śmierci mózgowej. Po tym, co się teraz wydarzyło, będzie nam bardzo trudno, przynajmniej przez jakiś czas, poważnie o tym rozmawiać. A ta rozmowa jest konieczna – tłumaczy.