"Umierał jak Maksymilian Kolbe". Prawica w histerii po śmierci Polaka, grzmią o barbarzyństwie

Katarzyna Zuchowicz
Barbarzyństwo, morderstwo, zbrodnia – prawicowy internet wrze po śmierci Polaka w śpiączce. Pod adresem Brytyjczyków, "którzy na oczach świata zagłodzili Polaka na śmierć", lecą obelgi. – Ten wylew bardzo brutalnej agresji nie ma nic wspólnego z ewangelicznym chrześcijańskim, czy konserwatywnym, podejściem – komentuje dla naTemat Tomasz Terlikowski.
Polak w śpiączce, którego los poruszył mieszkańców naszego kraju, zmarł w szpitalu w Plymouth. Jego śmierć wywołała histerię na prawicy. Fot. Screen / Twitter / @tomaszgm80


Oburzenie i wściekłość z powodu zachowania brytyjskiego szpitala, w którym zmarł Polak, przekroczyło już chyba wszelkie granice. Pod adresem Brytyjczyków lecą gromy, czasem wyrażone w tak nieprawdopodobny sposób, że aż trudno uwierzyć, że takie porównania w ogóle są możliwe.


"Umierał jak św. Maksymilian Kolbe. Szpitalna sala stała się celą śmierci, ale zamiast niemieckich mundurów były lekarskie kitle" – grzmi w tytule prawicowy portal wPolityce.pl. W środku analiza: "Nasi przodkowie z narażeniem, a często poświęceniem życia walczyli o Anglię w czasie II wojny światowej, by teraz Brytyjczycy tak odwdzięczali się naszemu narodowi za wyświadczone dobro". Inny komentarz: "Państwo Islamskie ścinało zakładnikom głowy. Wielka Brytania uśmierca naszego rodaka głodem. Obie formy egzekucji dokonywane są w asyście kamer. Takie samo barbarzyństwo".

Terlikowski: Lepiej się pomodlić


Przypomnijmy, 26 stycznia w szpitalu uniwersyteckim w Plymouth zmarł pan Sławomir, którego historia poruszyła Polskę. Od tygodni opisywano ją w mediach, polski rząd starał się sprowadzić mężczyznę w śpiączce do Polski.

Sprawa od początku podzieliła opinię publiczną, nie mówiąc o samej rodzinie Polaka – część chciała odłączyć go od aparatury, druga strona batalią sądową próbowała to uniemożliwić. Ale to, co zadziało się po śmierci mężczyzny, przerosło najśmielsze oczekiwania. – Ignorancja i niewiedza, jeśli jest niezawiniona, to oczywiście pozostaje ignorancją i niewiedzą, natomiast nie podlega ocenie moralnej. Jeśli jest zawiniona, podlega tej ocenie. To moja pierwsza refleksja. Ogromna większość tych komentarzy opiera się na niewiedzy i na ignorancji, zarówno dotyczącej stanu zdrowia i stanu sytuacji tego Polaka, ale także nieznajomości stanowiska katolickiego, na które większość z tych osób się powołuje – mówi naTemat Tomasz Terlikowski, prawicowy publicysta, teolog.

Czytał komentarze w internecie. Już wcześniej sygnalizował, że cały zamęt wokół Polaka mu się nie podoba, a emocje podkręcają też politycy. "Z żalem przyglądam się histerii, która niestety, niewiele ma wspólnego z troską o obronę życia, jaka właściwa jest bioetykom katolickim" – stwierdził kilka dni temu.

Teraz napisał wprost: "Zamiast szukać zbrodniarzy, zamiast obrażać Brytyjczyków i bliskich pana Sławka, lepiej pomodlić się za niego i za jego najbliższych". – Bardzo współczuję rodzinie pana Sławka, po obu stronach. Nie chcę oceniać tej drugiej strony. Ale w tej chwili niechęć, żal, agresja wylewa się raczej na jego żonę i dzieci. Bardzo im współczuję, jestem z nim całym sercem. Modlę się również za niego – mówi Tomasz Terlikowski.

Oskarżają Brytyjczyków o morderstwo


W mediach społecznościowych padają oskarżenia pod adresem brytyjskich lekarzy – w ostrych, niedyplomatycznych, słowach. "Został zamordowany przez Anglików w szpitalu, który stał się dla niego więzieniem bez możliwości powrotu do Ojczyzny. Miał paszport dyplomatyczny, co oznacza, że lekarze z Plymouth zabili naszego dyplomatę przy zgodzie władz Wielkiej Brytanii. Skandal w stosunkach międzynarodowych" – pisze na FB Kaja Godek.

"Zbrodniarze. Po prostu zbrodniarze" – komentuje publicysta Rafał Ziemkiewicz. "Mówmy odważnie "NIE" barbarzyńskiej cywilizacji śmierci" – napisał na Twitterze przewodniczący polskiego Episkopatu ks. abp Stanisław Gądecki. "Ja bym powiedział, że to naprawdę było barbarzyńskie morderstwo" – wypalił w TVP Info prof. Wojciech Maksymowicz, poseł PiS.

W rozmowie z "Wprost" doprecyzował: "To było prawne morderstwo, choć dokonane rękoma personelu medycznego". "Lewactwo zagłodzili człowieka. Barbarzyństwo XXI w." – reagują internauci. Krystyna Pawłowicz sugeruje, że nie powinno się tego tak puścić płazem. A katolicki portal Pch24.pl tak ocenia: "W czasach gdy kara główna dla największych zbrodniarzy coraz bardziej staje się reliktem przeszłości, równocześnie w prawdziwie bestialski sposób traktować można w majestacie prawa tych, którzy mają największe prawo oczekiwać opieki i wsparcia. Od razu nasuwa się tutaj przykład aborcyjnej zagłady, która pochłania każdego roku dziesiątki milionów istnień".

Gdzie chrześcijańskie podejście?


– Ten wylew bardzo brutalnej agresji na lekarzy i na najbliższą rodzinę tego pana oraz na tych, którzy mieli inne zdanie, również nie ma nic wspólnego z ewangelicznym chrześcijańskim, czy konserwatywnym, podejściem. Ten pan umarł i nasza agresja w niczym mu już nie pomoże. Nawet jeśli uważamy, że chcemy mu pomóc. Jeśli ktoś może mu pomóc to, jako katolik głęboko w to wierzę, pomoże modlitwa za niego i za jego bliskich, a także empatia okazywana jego bliskim, ze świadomością, że jego rodzina również była w tej sprawie podzielona – uważa Tomasz Terlikowski.

Dodaje: – Nie podzielam opinii brytyjskiego sądu, który uważa za terapię nawadnianie i karmienie. Uważam je za pielęgnację. Ale poważna dyskusja nad medycyną i etyką w medycynie paliatywnej jest bardzo trudna, gdy nie jesteśmy w stanie nawet zrozumieć argumentów drugiej strony. Z czego, jego zdaniem, te histeryczne reakcje mogą wynikać? Czego zabrakło? – Przede wszystkim zabrakło wiedzy, po drugie pojawiła się mentalność plemienna. Z dokumentów sądowych wynika, że w wielokrotnym badaniu EEG i w badaniu potencjałów wyzwolonych, nie udało się stwierdzić jakiejkolwiek czynności elektrycznej mózgu. Mózg nie reagował w żaden sposób na bodźce, w tym również na bodźce bólowe. Taki stan jest nieodwracalny. Niezależnie od tego, ilu ekspertów jeszcze przeprowadziłoby te same badania, to tego stanu nie da się odwrócić – wyjaśnia publicysta.
Tomasz Terlikowski

To jest taka sytuacja, jakby komuś przejechał tramwaj na nodze i odciął mu tę nogę. Ile byśmy nie zrobili nowych rentgenów, to ta noga będzie odcięta. Tu jest podobnie. W przypadku takich zmian w mózgu, z jakimi mieliśmy do czynienia bardzo trudno nam przyjąć, że osoba wydaje się reagować na bodźce. Ona w rzeczywistości na nie nie reaguje.

Jakie mogą być konsekwencje


Tomasz Terlikowski wskazuje na konsekwencje, jakie może mieć histeryczna reakcja na śmierć Polaka dla debaty w Polsce.

– To wzmożenie emocjonalne, które ogarnęło część polskiej opinii publicznej, bardzo zaszkodzi poważnej debacie nad tzw. testamentem życia, nad pytaniem o uporczywą terapię i nad tym, kiedy należy jej zaprzestać. Wreszcie nad pytaniami dotyczącymi śmierci mózgowej. Po tym, co się teraz wydarzyło, będzie nam bardzo trudno, przynajmniej przez jakiś czas, poważnie o tym rozmawiać. A ta rozmowa jest konieczna – tłumaczy. Podkreśla: – Trzeba mieć świadomość, że takie historie jak pana Sławka, to nie jest wyjątek. To jest sytuacja, z którą lekarze pracujący na OIOM-ach, nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale również w Polsce, stykają się regularnie. Niemal codziennie, zwłaszcza teraz w sytuacji COVID-19, podejmują podobne decyzje. Oni nie potrzebują ani histerii, ani krzyku, ani osądzania. Potrzebują porządnego, bioetycznego wsparcia. I minimalnego zaufania.